Analitycy: reakcja rynków na wygraną Trumpa raczej umiarkowana
Po początkowym szoku po wygranej Donalda Trumpa, w środę przed południem rynki wracają do normy - przyznają analitycy. Także wahania walut są umiarkowane, a na notowania złotego wynik wyborów w USA miał niewielki wpływ - dodają.
09.11.2016 11:35
Ok. godz. 11.30 za euro trzeba było płacić 4,35 zł, za dolara 3,92 zł, za franka szwajcarskiego 4,02 zł.
"Generalnie nie ma Armagedonu, nie stało się nic wielkiego" - powiedział PAP Konrad Ryczko z DM BOŚ. Podkreślił, że reakcja rynków na wygraną Trumpa była umiarkowana. "Było trochę paniki nad ranem, ale straty nie były zbyt duże" - powiedział.
Także zmienność USD/PLN była ograniczona. Początkowo dolar tracił do dolara, ale potem kurs zaczął się stabilizować. "Generalnie cały nasz region słabo zareagował na wynik tych wyborów" - zaznaczył. Największa zmienność - jak przyznał - była na kursie meksykańskiego peso wobec dolara, co było do przewidzenia - dodał.
"Teraz rynek trochę czeka, co będzie dalej" - zaznaczył analityk DM BOŚ. Jego zdaniem rynek ma świadomość, że lobby biznesowe w USA jest dosyć silne, co będzie ograniczać ewentualne "nieodpowiedzialne" zachowania przyszłego prezydenta.
Także Rafał Sadoch z DM mBanku nawiązując do zmienności walut w reakcji na wygraną Trumpa zaznaczył, że "należy zwrócić uwagę nie tylko na notowania meksykańskiego peso, które straciło najmocniej, ale również na notowania liry tureckiej, która w szczytowym momencie osłabiła się wobec USD prawie do poziomu 3.30".
"Teraz jednak notowania znajdują się już nieco powyżej wczorajszych poziomów, oscylując poniżej 3.20. Na uwagę zasługuje również relatywna stabilność złotego. Notowania EUR/PLN po dotarciu w okolice 4.35 zawróciły na południe. Para USD/PLN po krótkoterminowym zejściu do 3.85 powróciła powyżej poziomu 3.90" - skomentował.
Sadoch przyznał zarazem, że gdy ok. godz. 6 było wiadomo, że wybory wygrał Trump, "miało miejsce przesilenie na rynkach, kiedy to notowania EUR/USD dobiły do poziomu 1.13, a złota zatrzymały się poniżej 1340 USD za uncję".
"Kolejne minuty przynosiły już tylko coraz większe odreagowane, również po ogłoszeniu oficjalnych wyników o godz. 8:30. Finalne notowania EUR/USD znajdują się w okolicach poziomu 1.11, a złoto spadło do 1300 USD za uncję" - stwierdził. Jego zdaniem "mimo zdecydowanego zmniejszenia rynkowej wyceny podwyżki stóp procentowych w USA na grudniowym posiedzeniu FED po wygranej Donalda Trumpa - Rezerwa Federalna raczej już nie wycofa się z tego ruchu".
"Trudno jest w tym momencie ocenić, jak faktycznie będzie wyglądała polityka Donalda Trumpa, dlatego też jego wpływ na bieżące procesy gospodarcze będzie ograniczony, a FED może realizować swoją politykę zgodnie z dotychczasowymi oczekiwaniami. Choć materializacja scenariusza realizacji podwyżek stóp procentowych w USA jest czynnikiem oddziałującym w kierunku spadku notowań złota, jego ceny mogą jeszcze - w związku z niepewnością - utrzymywać się powyżej poziomu 1300 USD za uncję" - wskazał Sadoch.
Zwrócił też uwagę, że Republikanie uzyskali również kontrolę nad Senatem oraz Izbą Reprezentantów, co oznacza, iż posiadają oni w tym momencie pełnię władzy w USA.
"Nie oznacza to jednak, że nie będą oni kontrować propozycji nowego prezydenta. Część Republikanów już w kampanii prezydenckiej wyraźnie stała w opozycji do swojego kandydata. Należy również mieć świadomość tego, że kampania prezydencka kieruje się swoimi prawami, a faktyczne sprawowanie władzy - swoimi. Najbardziej kontrowersyjne propozycje Donalda Trumpa wcale nie muszą być wprowadzane w życie, stąd też tak mocne odreagowanie rynków dziś o poranku. W godzinę od otwarcia handlu na notowaniach kontraktu terminowego na niemiecki DAX indeks zyskuje już ok. 300 punktów" - komentuje analityk MBanku.
Nieco inną analizę przedstawił natomiast rano Zespół Analiz Ekonomicznych Raiffeisen Polbank. Analitycy z tego banku zwrócili uwagę, że rynki finansowe na zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA zareagowały silną przeceną i straciły "praktycznie wszystkie aktywa uważane za ryzykowne".
Wskazali, że osłabł złoty, "spektakularnie załamał się kurs meksykańskiego peso, waluta ta traci na wartości o ponad 10 proc. w porównaniu z wtorkiem i jest najsłabsza do amerykańskiego dolara w historii". Zyskały natomiast tzw. "bezpieczne przystanie" - w górę wyskoczyły ceny złota, silnie umocnił się japoński jen i szwajcarski frank.
"Tak gwałtowna, pierwsza reakcja rynków sugeruje, że w ogóle nie był on przygotowany na wynik wyrobów i opierając się na przedwyborczych badaniach opinii publicznej, które do samego końca konsekwentnie wskazywały, na chociaż malejącą, to jednak utrzymującą się, przewagę sondażową H. Clinton, wyceniał w cenach instrumentów finansowych zwycięstwo właśnie kandydatki Partii Demokratycznej. Teraz inwestorzy są zmuszeni do gwałtownej rewaluacji dotychczasowych scenariuszy" - poinformowali w swoim komentarzu.
Przyznali też, że reakcja rynków na zwycięstwo Donalda Trumpa przypomina sytuację z czerwca, gdy podobnie gwałtownie reagowały one na wynik referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.
"Wtedy po początkowej silnej przecenie szybko odrobiono straty, wielu inwestorów zadaje sobie dlatego pytanie, czy i tym razem nie będzie podobnie. Po pierwszej emocjonalnej reakcji rynków na pewno i tym razem można założyć, że pojawią się kupujący, którzy będą starali się wykorzystać spadki do zakupu przecenianych aktywów. Argumentem za zakupami może być na przykład przedwyborcza retoryka D. Trumpa mówiąca o obniżaniu podatków oraz nadzieje na to, że nowa administracja, oparta na politykach Partii Republikańskiej, którzy dodatkowo zachowają z dużym prawdopodobieństwem większość w amerykańskim parlamencie, będzie forsować przyjazne dla biznesu reformy" - wskazali analitycy Reiffaisen Polbank.
Ich zdaniem "okres podwyższonej zmienności na rynkach po wyborze Donalda Trumpa może być tym razem jednak dłuższy, niż było to w przypadku Brexitu".