Analitycy z Wall Street podnoszą prognozy

Pierwszy raz od kwietnia 2007 r. wśród firm inwestycyjnych z Wall Street przeważają optymiści. Analitycy biur maklerskich podnieśli w czerwcu szacunki zysków dla 896 spółek, a obniżyli dla 886.

28.07.2009 09:39

Różnica w ujęciu bezwzględnym jest wprawdzie minimalna, ale diametralną zmianę w ocenie sytuacji przez ekspertów widać, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w październiku ubiegłego roku aż 80 proc. z ponad 4700 zrewidowanych prognoz stanowiły obniżki oczekiwań. Obecnie analitycy z Wall Street spodziewają się, że w tym roku zyski firm tworzących indeks S&P 500 wzrosną o ok. 25 proc. Agencja Bloomberg informuje, że przy takim założeniu główny indeks nowojorskiej giełdy powinien przekroczyć poziom 1230 pkt., co byłoby niezwykle imponującym osiągnięciem (obecnie porusza się tuż powyżej 980 pkt.), zwłaszcza, że od tegorocznych dołków indeks ten pokonał już ponad 30 proc.

Patrząc z zupełnie innej strony można by sądzić (choć obecnie taki pogląd wyznaje mniejszość), że skoro analitycy ostatni raz równie optymistyczni byli przed totalnym krachem na giełdzie w 2007 r., warto obecnie na fali wzrostów zrealizować zyski i wycofać się z rynku zanim większość zostanie "zaskoczona negatywnymi danymi". Pamiętajmy również, że rekomendacje maklerskie rządzą się swoimi prawami i w krótkim okresie bardzo często obciążone są najświeższymi faktami, które w dłuższym horyzoncie tracą na znaczeniu (tzw. recency bias). Z tego powodu przed publikacją wyników za IV kwartał 2008 r. analitycy z Wall Street oczekiwali spadku zysków o 19,7 proc. r/r, a w rzeczywistości okazały się one gorsze o 61 proc. r/r. To samo zjawisko spowodowało, że chcąc w przyszłości mylić się mniej (czyli de facto goniąc za trendem) w kolejnych kwartałach prognozy zostały zdecydowanie ścięte w dół. Efekt - na 204 spółki z indeksu S&P 500, które w ubiegłym tygodniu chwaliły się wynikami, "lepiej od konsensusu analityków"
wypadło 75 proc.

Ponadto wskaźnik cena do zysku dla 500 największych spółek wzrósł od tegorocznych minimów o 45 proc. (bazując na prognozach na 2010 r. wynosi on ponad 13). Warto ze sporym dystansem podejść do szacunków poziomów docelowych dla indeksów giełdowych, szczególnie, że eksperci zakładają w tle powrót współczynnika cena/zysk do historycznej średniej (powyżej 16), co kazałoby z kolei przypuszczać, że ostatnie spadki cen akcji nie miały fundamentalnego uzasadnienia.

Doświadczeni inwestorzy wiedzą, że walka z obowiązującym trendem jest jedną z najgorszych strategii, ale ktoś kto kupuje akcje po obecnych cenach licząc na kilkudziesięcioprocentowy zysk w krótkim czasie, musi zdawać sobie sprawę, że postępuje tak, jakby wierzył, że zielone pędy pojawiające się w realnej gospodarce wkrótce przekształcą się w potężne sekwoje i baobaby. W kontekście wczorajszych optymistycznych danych z rynku nieruchomości w USA można dodać tylko tyle, że całkowita liczba zawartych na rynku pierwotnym transakcji nie pokrywa nawet 80 proc. domów, które tylko w stanie Kalifornia trafiły pod młotek komornika. Na rynku walutowym złoty nadal umacnia się względem dolara (2,90 PLN), euro (4,15 PLN) i franka (2,72 PLN).

Łukasz Wróbel
analityk
Open Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)