Analitycy: złoty traci m.in. w związku z danymi nt. polskiej gospodarki
Mimo pozytywnego sentymentu do ryzykownych aktywów, polska waluta podczas środowej sesji taniała - informują analitycy. Złotemu nie pomogły dane o PKB za III kwartał, które potwierdziły zapaść w inwestycjach - uważa ekspert DM mBanku Rafał Sadoch.
30.11.2016 17:00
Złoty najbardziej tracił do dolara, który zyskał po pozytywnych danych z amerykańskiej gospodarki. Około godz. 16.50 euro kosztowało 4,44 zł, dolar - 4,19 zł, frank szwajcarski - 4,12 zł, a funt - 5,22 zł.
Analityk DM mBanku Rafał Sadoch podkreślił w komentarzu, że w środę euro w szczytowym momencie kosztowało 4,45 zł. "Niemniej jednak złoty mocniej potaniał wobec dolara amerykańskiego, który na skutek solidnych danych z amerykańskiej gospodarki ponownie zyskał na wartości" - zwrócił uwagę.
Dodał, że złoty w porównaniu do innych walut regionu był raczej słaby.
"Z pewnością nie pomogły mu dane o PKB za trzeci kwartał, które potwierdziły zapaść w inwestycjach i zwiększyły niepewność przyszłego kształtu koniunktury. Wszystko wskazuje na to, że końcówka roku przyniesie dalsze hamowanie polskiej gospodarki. Dzisiejsze dane GUS wskazujące, że polska gospodarka po 28 miesiącach wyszła z deflacji, nie miały większego wpływu na notowania złotego" - wskazał Sadoch.
Według analityka DM mBanku w kolejnych dniach złoty może nadal tracić, w szczególności do euro. Zależeć to będzie od rozstrzygnięcia ws. włoskiego referendum konstytucyjnego. Jeżeli okaże się ono fiaskiem, to - jak prognozuje Sadoch - za jedno euro będzie można płacić nawet 4,50 zł.
Podobnie uważa Konrad Ryczko z DM BOŚ, który zwrócił uwagę, że w trakcie środowej sesji obserwowaliśmy dalsze utrzymanie presji podażowej na polską walutę.
"Na parze USD/PLN notowania ponownie znalazły się tuż poniżej 4,20 zł. Ponownie, poza generalnie słabymi nastrojami wokół PLN, ruch ten tłumaczyć należy podbiciem wyceny dolara amerykańskiego na szerokim rynku, po kolejnych dobrych wskazaniach makro z tamtejszej gospodarki. Dodatkowo należy wspomnieć o mocnych wzrostach na rynku ropy naftowej po osiągnieciu porozumienia dot. ograniczenia produkcji przez OPEC" - wskazał.
Jego zdaniem wyższe ceny ropy wskazują na możliwe podbicie wskaźników inflacyjnych i w konsekwencji mogą zbliżać nas do kolejnych podwyżek stóp ze strony FED.