Analiza tygodniowa

Październik uwidocznił słabe strony amerykańskiej gospodarki. Dalsze pogarszanie się sytuacji na rynku pracy spowodowało ograniczenie konsumpcji, która od sierpnia jest w mniejszym stopniu wspierana przez rządowe programy dopłat. Fakt ten odbił się również na rynku nieruchomości, gdzie spadł popyt na nowo budowane mieszkania.

Analiza tygodniowa
Źródło zdjęć: © AMB Consulting

02.11.2009 09:28

Rynek zagraniczny

Październik uwidocznił słabe strony amerykańskiej gospodarki. Dalsze pogarszanie się sytuacji na rynku pracy spowodowało ograniczenie konsumpcji, która od sierpnia jest w mniejszym stopniu wspierana przez rządowe programy dopłat. Fakt ten odbił się również na rynku nieruchomości, gdzie spadł popyt na nowo budowane mieszkania. Mamy do czynienie jedynie z samodzielnym wzrostem produkcji przemysłowo-wytwórczej spowodowanym koniecznością uzupełnienia zapasów, których prognozowana ilość we wrześniu ponownie spadnie, choć będzie to najmniejsza ujemna dynamika tej figury od stycznia 2009 roku.

W piątek 30 października mieliśmy do czynienia z kolejnym bankructwem amerykańskiej instytucji finansowej. Pożyczkodawca CIT Int. Group pomimo rządowej pomocy poddał się procedurze ochrony przed wierzycielami. To kolejny dowód kruchości podstaw do bardzo optymistycznych ocen perspektyw gospodarczych USA. Rynek spekuluje, że wzmożone wydatki z rządowego budżetu Stanów Zjednoczonych, które zaowocowały rekordowo wysokim deficytem budżetowym na poziomie 1,4 biliona dolarów w roku budżetowym zakończonym 30 września 2009 roku tylko tymczasowo w II i III kwartale bieżącego roku wsparły rozwój gospodarczy a po ich wygaśnięciu połączonym z wycofaniem się banków centralnych z ilościowego luzowania polityki monetarnej konsumencie nie będą w stanie zapełnić luki popytowej. Tym samym zabiegi administracji rządowej prezydenta Obamy mogą prowadzić do „nikąd” a dalsze dofinansowywanie gospodarki staje się niemożliwe przy tak wysokim zadłużeniu publicznym jak obecne. 1,4 biliona dolarów to 10% amerykańskiego PKB.

Powyżej opisane fakty doprowadziły do obserwowanej ostatnio korekty indeksów giełdowych na Wall Street oraz wyraźnego spadku kursu eurodolara. Nie bez znaczenia były obawy inwestorów, którzy podobnie jak my spodziewają się znacznego pogorszenia się kondycji gospodarki światowej po wycofaniu się większości rządów z programów stymulujących gospodarkę i największych banków centralnych z ilościowego luzowania polityki monetarnej. Zapowiedzi tego typu pojawiły się już zarówno ze strony Banku Japonii oraz Europejskiego Banku Centralnego, jak również ze strony Banku Rezerw Federalnych. Ten ostatni na środowym posiedzeniu może zadecydować o pozostawieniu stóp na poziomie bliskim 0% przez dłuższy okres czasu, szczególnie że informacje napływające z gospodarki nadal nie należą do najlepszych.

Coraz wyraźniej uwidacznia się fakt, że motorem napędowym wychodzenia z globalnej recesji mogą być azjatyckie rynki rozwijające się. Tym samym amerykańska gospodarka straciła by rolę pierwszoplanową jako przykład dla całego świata.

Najważniejszą rolę odegrają Chiny, które już w III kwartale 2009 roku rozwijały się w tempie 8,9% r/r a indeks PMI sektora wytwórczego, dzięki między innymi zwiększonemu popytowi na samochody wzrósł do poziomu 55,4 pkt najwyższego od 18 miesięcy. Dzięki zwiększonemu popytowi ze strony Chińskiej Republiki Ludowej na importowane towary i surowce zaskakująco dynamicznie zaczynają się rozwijać inne sąsiadujące gospodarki południowo-azjatyckie. Przykładem może być Korea Południowa, która w III kwartale 2009 roku rozwijała się w tempie 2,9% kw/kw, najwyższym od I kwartału 2009 roku. Znajduje to swoje odbicie również we wzrostach cen surowców produkcyjnych takich jak np. miedź. Chińska Republika Ludowa jest również drugim co do wielkości zapotrzebowania konsumentem ropy naftowej. Utrzymanie się wzrostów na rynkach towarowych zwiększa prawdopodobieństwo wzrostowego scenariusza pary EUR/USD.

Pozytywne dane oraz prognozy gospodarcze rządu napływają również z Australii, gdzie zdecydowano się na pierwszą podwyżkę kosztów pieniądza i oczekuje się kolejnego zacieśnienia polityki monetarnej w tym miesiącu. Kraj ten i ostatnia aprecjacja australijskiego dolara może być przykładem, że nadchodzi czas gdy o sile waluty decydować będzie oparcie jej siły o surowce lub o wysoki zwrot z inwestycji w jej denominowanych (wysokie stopy procentowe) oraz zdrowe finanse publiczne. Amerykańska waluta nie posiada żadnego z tych atrybutów, dlatego nadal narażona jest na deprecjację w długim terminie, szczególnie jeśli FED utrzyma dłużej niemal zerowe koszty pieniądza a amerykański dolar w dalszym ciągu będzie traktowany, na równi z japońskim jenem jako waluta idealna do przeprowadzania strategii carry trade.

Na utrzymywanie się prawdopodobieństwa słabości dolara w długim terminie wpływ mają takie czynniki fundamentalne jak:

  •  ogromne i nadal rosnące zadłużenie publiczne Stanów Zjednoczonych w tym deficyt budżetowy za rok kończący się we wrześniu 2009 roku na poziomie 1,4 biliona dolarów,
  • utrzymywanie rekordowo niskich kosztów pieniądza,
  • wysoka podaż pieniądza grożąca gwałtownym wzrostem inflacji,
  • brak reform systemu finansowego i finansów publicznych. Dolar w drugiej połowie bieżącego roku powrócił do długoterminowego trendu deprecjacji wobec głównych walut i panujący optymizm w ocenie perspektyw gospodarczych oraz napływ sztucznie zwiększonej podaży pieniądza na rynki kapitałowe i towarowy będą dodatkowo tę deprecjację napędzać w średnim terminie.

Zagrożenie dla wzrostowego scenariusza eurodolara leży po stronie niepewności co do tempa wychodzenia amerykańskiej gospodarki z obecnej recesji po wygaśnięciu w tym kwartale rządowych programów stymulujących gospodarkę. Istnieje na początku opisane ryzyko, że luka popytowa powstała po zlikwidowaniu dopłat nie zostanie zapełniona, co ponownie ograniczy dynamikę amerykańskiego PKB w IV kwartale 2009 roku oraz I kwartale 2010 roku.

Reasumując para EUR/USD powinna w długim terminie kontynuować ruch na północ w kierunku historycznych maksimów, lecz pod uwagę należy wziąć utrzymujące się ryzyko kontynuacji rozpoczętej w zeszłym tygodniu korekty technicznej tej pary. Rynek polski

Obserwowana w zeszłym tygodniu korekta indeksów giełdowych oraz ruch eurodolara na południe uwidoczniły utrzymującą się w październiku słabość naszej waluty.
Niepewna sytuacja fiskalna związana z realizacją tegorocznego oraz przyszłorocznego budżetu, deklaracje RPP utrzymywania procesu luzowania polityki monetarnej, informacje makroekonomiczne potwierdzające dalsze pogarszanie się koniunktury i sytuacji na rynku pracy w IV kwartale 2009 roku, to czynniki, które wsparły kolejną falę korekty technicznej.

W dalszym ciągu największy wpływ na perspektywy złotówki mają takie czynniki zewnętrzne jak nastroje inwestorów na światowych rynkach kapitałowych oraz ruchy pary EUR/USD.
Wyhamowanie spadków eurodolara oraz ponowna obrona październikowych szczytów przez kursy par EUR/PLN oraz USD/PLN były pierwszymi sygnałami powrotu do długoterminowego trendu umacniania się polskiej waluty, jednak nadal istnieje ryzyko kontynuacji osłabienia się złotówki jeśli nastroje na rynkach kapitałowych się nie poprawią.

Reasumując nadchodzący tydzień i publikacje danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych i Europy mogą zadecydować o ruchach światowych indeksów giełdowych a tym samym o zachowaniu się polskiej waluty, która wraz ze zbliżaniem się końca roku powinna ponownie skierować się w stronę tegorocznych maksimów swojej siły. Temu ostatniemu sprzyjać może zmiana charakteru wypowiedzi Rady Polityki Pieniężnej na bardziej neutralny, gdyż perspektywa ewentualnej podwyżki kosztów pieniądza w pierwszej połowie 2010 roku będzie sprzyjać złotówce.

EUR/USD

Przed nami bardzo ważne dni z punktu widzenia dalszych wydarzeń na głównej parze walutowej świata. Po tym jak na początku trzeciej dekady października mieliśmy do czynienia z formacją podwójnego szczytu, obecnie czekamy na rozstrzygnięcie, czy uaktywni się formacja podwójnego dna. Na początku notowań w obecnym tygodniu kurs spadł dokładnie do poziomu z końca października i dynamicznie wzrósł. Warto zauważyć, że po osłabieniu dolara w minionym tygodniu, w reakcji na dobre dane dotyczące amerykańskiego PKB w III kwartale, kurs EURUSD wzrósł do poziomu z okolic zniesienia 44,7 fali umocnienia amerykańskiej waluty po uaktywnieniu formacji podwójnego szczytu, o który wcześniej wspomniano. Tym samym jest to też jeden z poziomów, który da nam w najbliższym czasie odpowiedź co do dalszych losów eurodolara. Wybicie się bowiem powyżej tego poziomu 44,7 (1,4860) da sygnał do dalszej deprecjacji amerykańskiej waluty i „zielone światło” do dalszych wzrostów na giełdzie. W przypadku jednak wybicia się poniżej poziomu
1,4680, od którego w ostatnim czasie kurs odbijał się dwukrotnie, możemy spodziewać się kontynuacji umocnienia dolara i dłuższej korekty trendzie wzrostowym na eurodolarze.

EUR/PLN

Z technicznego punktu widzenia, brak jest póki co jednoznacznego rozstrzygnięcia na rynku EURPLN. Za najbliższe wydarzenia na tej parze walutowej odpowiadać będą przede wszystkim wydarzenia na eurodolarze, gdzie w najbliższych dniach najprawdopodobniej rynek zadecyduje, w którą stronę chce podążać. W zależności od tego ruchu, na parach złotowych będziemy obserwować albo kontynuację ostatniej dynamicznej deprecjacji złotego, albo powrót do długoterminowego umocnienia rodzimej waluty. Decydującymi zatem poziomami dla EURPLN będą 4,2790 oraz 4,2110, których to wybicie będzie wskazywało na skłonność rynku odpowiednio do deprecjacji oraz aprecjacji złotego.

USD/PLN

Podobną sytuację obserwujemy na rynku USDPLN, gdzie najistotniejszymi w najbliższym czasie są poziomy 2,9100 oraz 2,8325. Wybicie któregoś z tych poziomów w najbliższym tygodniu będzie świadczyło o skłonności rynku odpowiednio do osłabienia lub umocnienia złotego. Wszystko ostatecznie i tak zależeć będzie od eurodolara, na którym rozstrzygnięcie sytuacji da nam też odpowiedź co do najbliższych wydarzeń na rynku USDPLN.

Tomasz Szecówka
AMB Consulting

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)