Antybelek nie ma, ale podatku można uniknąć
Banki nie są zbyt chętne do podwyższenia oprocentowania, które mogłoby zrekompensować likwidację podatku Belki. Są już inne propozycje pozwalające pomnażać swoje pieniądze i nie płacić żadnego podatku.
Pierwszym zastępcą antybelek miały być polisolokaty. Jeszcze zanim ze względów podatkowych depozyty z dzienną kapitalizacją stały się modne, część osób inwestowała właśnie w połączone produkty bankowo-ubezpieczeniowe. Wszystko dlatego, że polisolokaty nie dają zysku, a jedynie premię za dożycie. W myśl polskiego prawa są więc ubezpieczeniem, które jest nieopodatkowane. Z tego samego powodu nie są one objęte gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (zwrot kapitału do 100 tys. euro). W przypadku bankructwa ubezpieczyciela dostaniemy jedynie 50 proc. zainwestowanych środków do kwoty 30 proc.
To nie jedyny ich minus. Zyskiem z nich podzielić muszą się bank i ubezpieczyciel, którzy rekompensują sobie to na kliencie. Oprocentowanie polisolokat jest więc dużo niższe niż depozytów. Najlepsze tego typu produkty dają 4-5-procentowy zarobek rocznie.
Belka nie ruszy emerytury
Dlatego dużo lepszym rozwiązaniem - jeśli zamierzamy inwestować w długim terminie - jest skorzystanie z Indywidualnego Konta Emerytalnego. Ustawodawca, chcąc zachęcić Polaków do zbierania na starość, nie pobiera podatku od zarobionych na nich pieniędzy. Jednak czyni to pod kilkoma warunkami.
- Wypłata z IKE bez konieczności zapłaty podatku Belki może nastąpić dopiero po osiągnięciu przez oszczędzającego wieku 60 lat lub nabyciu przez niego uprawnień emerytalnych i ukończeniu 55. roku życia oraz dodatkowo po spełnieniu dwóch warunków: dokonywania wpłat na IKE co najmniej w 5 dowolnych latach kalendarzowych albo dokonania ponad połowy wartości wpłat nie później niż na 5 lat przed dniem złożenia przez oszczędzającego wniosku o dokonanie wypłaty - tłumaczy Marek Nienałtowski, analityk Domu Kredytowego Notus.
Dodatkowo jest jeszcze limit takich emerytalnych oszczędności wynoszący 10587 zł rocznie. Jego przekroczenie także oznacza zapłatę podatku. W związku z końcem lokat antybelkowych i zamieszaniem związanym z wydłużeniem wieku emerytalnego niektóre banki przyszykowały specjalne oferty IKE. Na przykład Getin Noble Bank daje trzy warianty konta, w których oprocentowanie sięga od 5,27 proc. do nawet 7,29 proc.
Belki w Luksemburgu nie ma
Dla dużo bardziej zaawansowanych graczy rynkowych są fundusze luksemburskie. Myk polega na tym, że z Luksemburgiem Polska ma podpisaną umowę unikającą podwójnego opodatkowania. Tyle że tam podatek od dywidendy z funduszy inwestycyjnych wynosi zero procent.
- Wystarczy 1000 dolarów lub euro albo 5000 zł, aby otworzyć rejestr i dokonać inwestycji w parasol ponad 30 funduszy luksemburskich. Najlepszy bezpieczny fundusz obligacji europejskich rynków wschodzących zarobił w 2011 roku 11,44 proc., a obligacji światowych rynków wschodzących 10,84 proc. w złotówkach - mówi Łukasz Hawryluk, dyrektor sprzedaży BNP Paribas Investment Partners, jednego z nielicznych banków umożliwiających takie nieopodatkowane inwestycje.
Jak podkreśla, zainteresowanie jest teraz ogromne, bo fundusze luksemburskie właśnie w kwietniu wypłacają dywidendę.
- Jest to jeden z ostatnich momentów, aby wykorzystać tarczę podatkową i nabyć fundusz przed dywidendą. Naliczenie dywidendy będzie miało miejsce 17 kwietnia, a dywidenda będzie wypłacona 30 kwietnia na rachunek inwestorów - tłumaczy Łukasz Hawryluk.
Alternatywa dla Belki jest w winie
Kolejna opcja to inwestycje alternatywne, a dokładniej w kolekcje np. wina czy whisky. Zyski od nich nie są opodatkowane żadnym podatkiem, pod warunkiem że sprzedaży dokonamy co najmniej po sześciu miesiącach od dnia kupna.
- Nie trzeba się w ogóle znać na winach. Kupuje je za nas ekspert. Nie trzeba też mieć piwnicy. Wino trzymane jest w Anglii i nawet go nie widzimy. To inwestycja jak każda inna - tłumaczy Piotr Suchodolski z Wealth Solutions.
Jak dotąd jego firma zainwestowała już 120 mln zł z oszczędności Polaków. Aby rozpocząć taką przygodę z winem trzeba mieć jednak nieco więcej pieniędzy niż na zwykłą lokatę czy fundusz. Wina kupuje się na skrzynki, a cena jednej to minimum 2,5 tys. funtów, czyli około 12,5 tys. zł. Zyski mogą być jednak znacznie wyższe niż w przypadku zwykłych funduszy inwestycyjnych. Na przykład portfel Wielkie Roczniki zawiera wina, których roczna wartość rosła w ostatnim czasie od 30 do 70 proc. rocznie. Wszystko bez podatku.
- Póki co masowego ruchu u nas jeszcze nie ma. Trzeba poczekać około 2-3 miesiące i zobaczyć, czy ludzie będą zainteresowani przyjściem ze swoimi pieniędzmi z banku do nas - mówi Piotr Suchodolski.
Co jeszcze wymyślą banki?
Ostatnią opcją, na której będzie można teraz zarobić, jest pomysłowość bankowców. Z miliardów złotych ulokowanych w lokatach antybelkowych łatwo nie zrezygnują. Już pojawiają się głosy, że zamiast dziennej kapitalizacji spróbują zaoferować na przykład lokaty z nagrodą. Dlaczego? Bo to, co wygramy, jest opodatkowane na 10 proc., czyli o blisko połowę mniej niż wynosi podatek od zysków kapitałowych. Na razie takich ofert nie ma jednak na rynku. Zapewne jeszcze nie ma.
Sebastian Ogórek