Bank Anglii będzie kupował brytyjskie obligacje
Zgodnie z oczekiwaniami Bank Anglii obniżył stopy procentowe o 50 pkt bazowych. Główna stopa wynosi obecnie 0,5 proc. i jest najniższa w historii banku (od 1694 roku).
05.03.2009 18:25
Bank Anglii od października obniżył stopy procentowe o 4,5 pkt bazowego, lecz nadal nie daje to dostatecznych impulsów, by ożywić rynek kredytowy. W tej sytuacji bank zdecydował się na kolejny krok i przeznaczył 150 mld funtów na skup obligacji skarbowych i komercyjnych. Efektywnie jest to dodruk pieniądza, lecz mimo to obligacje rządu brytyjskiego mocno dziś podrożały - ich rentowność spadła o 40 proc., ponieważ rynek dyskontuje wejście na rynek dużego kupującego. Stopy procentowe obniżył dziś także Europejski Bank Centralny. Także w tym wypadku cięcie sięgnęło 50 pkt bazowych, a główna stopa znalazła się na najniższym poziomie w historii. Prezes ECB powiedział, że nie oznacza to jeszcze, że stopy procentowe nie mogą spadać niżej.
SYTUACJA NA GPW
Mieliśmy więc dziś tyleż zasłużoną, co i przewidywaną korektę. Oczywiście, czy to tylko przerwa we wzrostach czy może już powrót do głównej tendencji dowiemy się nieco później. Na dziś - wziąwszy pod uwagę skalę spadku i wysokość obrotów, można przyjąć, że to tylko korekta. Takie założenie czynili też inwestorzy, którzy kupowali akcje w końcówce sesji (udało się podciągnąć nieco indeks), ale nawet jeśli mieliśmy dziś tylko płytką realizację zysków, to wcale nie oznacza to jeszcze, że będzie ona trwała tylko przez jedną sesję. Tym bardziej, że ze świata płyną wciąż złe wiadomości. ECB obniżył prognozę wzrostu gospodarczego i zakłada, że PKB w strefie euro może obniżyć się o 3,2 proc., a w przyszłym roku też może znaleźć się pod kreską. General Motors może być bliżej bankructwa niż się sądzi, a Rosja znów straszy wstrzymaniem dostaw gazu na Ukrainę. Trudno w takich okolicznościach o optymizm.
GIEŁDY W EUROPIE
Mimo spadków na GPW, w zestawieniu z innymi rynkami europejskimi, nasz parkiet ponownie zaprezentował się całkiem nieźle. Zwłaszcza w porównaniu z indeksem giełdy węgierskiej, który stracił dziś 4,4 proc. i tym samym pogłębił dołek bessy (jest najniżej od 2004 roku). Ale i na innych rynkach atmosfera daleka była od sielankowej. Zwłaszcza od momentu upublicznienia opinii audytora, który stwierdził, że General Motors ma większe długi niż sądziła dotąd spółka, a ich uregulowanie może przekroczyć możliwości firmy. JP Morgan stwierdził, że banki globalne będą musiały zwiększyć pomoc dla swoich spółek w Europie Środkowej o 40-50 mld dolarów, co naturalnie nie pomogło notowaniom ani banków córek, ani ich matek. Powodem do rozczarowań była też wypowiedź premiera Chin, który stwierdził, że jego kraj może osiągnąć 8-proc. wzrost PKB nawet bez dodatkowego planu pomocowego.
WALUTY
Można mówić o niezdecydowaniu inwestorów, ale można też powiedzieć o zwyczajnej i nudnej stabilizacji kursu euro/dolar - w zależności od efektu, który chce się wywołać u słuchacza. Euro próbowało dziś ponownie umocnić się do dolara i podrożało nawet do 1,265 USD. Kolejne słabe dane z USA (wzrosły koszty pracy, za to spadła wydajność) mogły jednak umocnić dolara, choć zdaje się, że większe znaczenie miały tu nadzieje. Nadzieje na to, że Fed zachęcony przykładem Banku Anglii będzie skupował obligacje skarbowe. I choć na dłuższą metę nie wygląda to na dobry pomysł, to na krótką wygląda na łatwy zarobek na obligacjach skarbowych. Na koniec dnia euro było o centa niżej. U nas dolar po krótkim romansie z otchłanią poniżej 3,70 PLN powrócił do 3,77 PLN. Euro taniało rano do 4,67 PLN, ale po południu było o pięć groszy droższe. Frank spadał do 3,14 PLN, ale ostatecznie podrożał do 3,212 PLN. Postrzeganie złotego najwyraźniej zmieniło się tylko na jeden dzień - dziś wrócił na swoje dawne tory.
SUROWCE
W czwartek na rynkach surowcowych obserwowaliśmy uspokojenie nastrojów. Cena ropy naftowej pozostawała w okolicy 45 USD, czyli na najwyższych poziomach od ponad miesiąca, a miedź potaniała o kilkadziesiąt dolarów i ok. godz. 16 czasu warszawskiego kosztowała w Londynie 3670 USD. Inwestorzy niespecjalnie optymistycznie zareagowali na prognozy chińskiego ministerstwa finansów, które spodziewa się, że ośmioprocentowe tempo wzrostu jest w zasięgu gospodarki Kraju Środka. W Kijowie służby specjalne przeprowadziły niespodziewaną kontrolę spółki Naftohaz, która pośredniczy w przesyle gazu z Rosji. W głównych mediach większe przebicie od informacji, że spółka uregulowała już 80 proc. zaległych zobowiązań, a do końca tygodnia ma spłacić resztę, mają groźby przedstawicieli Gazpromu i rosyjskich władz grożących zakręceniem kurka.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel, Emil Szweda - Open Finance