Bańka na rynku amerykańskich obligacji?
Niezwykle niskie rentowności amerykańskich papierów skarbowych, momentami ujemne rentowności bonów skarbowych może i miałyby uzasadnienie, gdyby USA miały dobrą sytuację budżetową.
11.12.2008 18:11
WYDARZENIE DNIA
Niezwykle niskie rentowności amerykańskich papierów skarbowych, momentami ujemne rentowności bonów skarbowych może i miałyby uzasadnienie, gdyby USA miały dobrą sytuację budżetową.
Tak jednak nie jest. Potrzeby pożyczkowe budżetu USA są ogromne - koszt programów pomocowych może przekroczyć 1 bln dolarów i te wydatki trzeba będzie jakoś sfinansować. Nie ulega wątpliwości, że inwestorzy powinni szykować się na zwiększoną emisję długu, a tymczasem zachowują się tak, jakby dług rządu amerykańskiego był jedynym bezpiecznym miejscem do inwestowania na ziemi. Jednak ewentualna zmiana zachowań inwestorów wymagałaby innego spojrzenia na sytuację, a po drugie oznaczałaby także zmianę układu sił na rynku walutowym, co jak się zdaje już zaczyna mieć miejsce (czytaj niżej).
SYTUACJA NA GPW
Na warszawskim parkiecie w czwartek rano stery przejęli inwestorzy sprzedający akcje, ale obserwując neutralne zachowanie zagranicznych indeksów po kilku początkowych minutach skłonność do opuszczenia rynku zmniejszyła się. Ostatecznie WIG20 spadł o 0,6 proc., a WIG o 0,5 proc. Obroty na poziomie 1 mld PLN na całym rynku stały się już standardem i nie warto rozwodzić się specjalnie nad tym zjawiskiem. W kontekście listopadowego napływu środków do funduszy akcyjnych (wzrost o 13 proc.) możemy spodziewać się, że pod koniec roku po stronie kupujących do OFE mogą dołączyć niektóre z TFI. W krótkim terminie oznaczałoby to przynajmniej kilkuprocentowe wzrosty na GPW, ale ktoś kto w tym momencie decyduje się na otwarcie długich pozycji musi liczyć się z dużym ryzykiem, ponieważ w przyszłym tygodniu wygasają kontrakty terminowe, a to zawsze jest okazją do rozgrywek arbitrażystów.
GIEŁDY W EUROPIE
Przebieg sesji w Europie i USA był bardzo podobny jak dzień wcześniej - ceny akcji stabilizowały się w okolicy poziomów ze środy. W czwartek stopy procentowe obniżyły banki centralne w Szwajcarii (o 50 pkt.), Tajwanie (75 pkt.) oraz Korei (o 100 pkt.). Spadek cen jest widoczny na całym świecie począwszy od Chin, gdzie inflacja w listopadzie była najniższa od 22 miesięcy po USA, gdzie za sprawą ropy naftowej ceny importowanych towarów zmniejszyły się aż o 6,7 proc. w stosunku do poziomu z października. Według ECB w drugiej połowie 2009 r. strefa euro zacznie odczuwać poprawę koniunktury, a pole do dalszych obniżek stóp jest ograniczone. Rosyjski bank centralny zwiększył dopuszczalny limit dziennej różnicy kursu rubla, a obawy przed dewaluacją waluty sprawiły, że Rosjanie od października wycofali 6 proc. oszczędności zgromadzonych w bankach, by przenieść je na depozyty w obcych walutach lub kupować dobra trwałe.
WALUTY
Wybicie. Tak w skrócie można określić sytuację na rynku euro/dolara. Wspólna waluta podrożała dziś o 1,9 proc. do 1,326 USD - najwyższego poziomu od prawie dwóch miesięcy, które kurs spędził w konsolidacji 1,25-1,30 USD. Pretekst do takiego ruchu zawsze się znajdzie - dziś można wymienić wzrost liczby wniosków o zasiłki dla nowych bezrobotnych w USA i większy niż oczekiwano deficyt handlowy w Stanach, ale w gruncie rzeczy ten pretekst nie był rynkom potrzebny. Przez półtora miesiąca rynek przygotowywał się do zmiany trendu i ona się wydarzyła. Mówi się też o bańce inwestycyjnej na rynku papierów skarbowych w USA - rentowności są niezwykle niskie, a potrzeby pożyczkowe USA - ogromne. Jest więc ryzyko spadku cen obligacji co oznacza możliwą ucieczkę kapitału z USA. Dane makro nie mają w tej hipotezie większego znaczenia. U nas dolar spadł wreszcie poniżej 3 PLN i to od razu o 5 groszy (2,6 proc.). Euro potaniało mniej - do 3,916 PLN, a frank do 2,488 PLN (o 2 proc.). Wszystko to jest konsekwencją zmiany na
rynku euro/dolara, ale zarazem zapowiedzią umocnienia złotego, rozumianego jako korekta głównego trendu.
SUROWCE
Międzynarodowa Agencja Energii prognozuje, że w 2008 r. po raz pierwszy od 25 lat spadnie globalny popyt na ropę naftową i wyniesie 85,8 mln baryłek dziennie, a nie jak szacowano wcześniej 87,8 mln baryłek. W przyszłym roku zapotrzebowanie na paliwa ma zwiększyć się zaledwie o 0,5 proc. W czwartek za baryłkę płacono o ponad 4 proc. więcej niż dzień wcześniej czyli 46,3 USD. Kapitał odpływający z funduszy hedgingowych dodatkowo pogarsza perspektywy dla rynków surowcowych, które do niedawna były rajem dla spekulantów, a przy mniejszej płynności chętnych do dokonywania "szybkich transakcji" jest coraz mniej. Według firmy Eurekahedge tylko w listopadzie wartość aktywów funduszy hedgingowych spadła o 64 mld USD. W ciągu ostatnich dwóch dni silnie podrożało złoto, co można wiązać ze śladowymi rentownościami obligacji i wciąż niezaspokojoną potrzebą "zaparkowania kapitału" w bezpiecznych aktywach
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel - giełdy zagraniczne, surowce, GPW;
Emil Szweda - wydarzenie dnia, waluty.
Open Finance