Banki dobiją polską gospodarkę?
Przestaliśmy spłacać pożyczki. Udział złych kredytów jest w Polsce najwyższy od ośmiu lat. Dalszy ich wzrost może pociągnąć na dno słabsze banki. Ich bankructwo dobiłoby polską gospodarkę.
04.02.2013 | aktual.: 04.02.2013 08:44
PKB coraz bliższy zera, rośnie bezrobocie, spadają obroty firm. Wszystko to sprawia, że klientom coraz trudniej spłacać zaciągnięte pożyczki. Już prawie 8 proc. kredytów zaciągniętych w polskich bankach jest zagrożonych. Według prognozy UniCredit w 2013 r. ich udział wzrośnie do 8,5 proc. - i to w przypadku realizacji pozytywnego scenariusza dla polskiej gospodarki. Jeśli coś pójdzie nie tak, kłopoty będą mieć nie tylko banki, ale my wszyscy. O sprawie pisze "Puls Biznesu".
Polacy najgorzej spłacają zobowiązania konsumpcyjne. Z danych KNF wynika, że w 2012 r. zagrożona jest co szósta taka pożyczka. Niewiele lepiej wygląda spłata kredytów nieruchomościowych przez firmy. Najrzetelniejszymi dłużnikami wciąż są gospodarstwa domowe posiadające kredyty hipoteczne - tylko 2,7 proc. z nich jest niespłacana. Sęk w tym, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy liczba zagrożonych pożyczek tego rodzaju wzrosła o niemal jedną czwartą. Ekonomiści uważają, że niespłacane kredyty to największe zagrożenie dla gospodarki Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej.
- Wysoka stopa opóźnionych kredytów to obciążenie, które nie pozwala tutejszym bankom zwiększać akcji kredytowej i ciąży gospodarce. Bankowi nadzorcy muszą dać bankom bodziec, by te mogły pozbyć się nierokujących długów. Inaczej ten balast będzie ciążył bankom w nieskończoność i region wejdzie w okres straconej dekady, jak w Japonii - "Puls Biznesu" cytuje Piroska Nagy, ekonomistę EBOiR.
W większości państw Europy Środkowo-Wschodniej sytuacja jest gorsza niż w naszym kraju. Na Ukrainie zagrożony jest co trzeci kredyt, na Węgrzech, w Rumunii i Bułgarii co piąty. Średnia dla całego regionu wynosi 13,5 proc.
Być może relatywnie dobra sytuacja w Polce (w 2013 r. lepiej ma być tylko w Estonii, Słowacji i Czechach) sprawia, że polscy bankierzy nie widzą problemów do niepokoju.
- Choć skala zagrożonych kredytów rośnie, to nie mamy jeszcze do czynienia z poziomami, które mogłyby zachwiać naszym systemem finansowym. Sektor bankowy jako całość jest stabilny - przekonuje Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.
A co jeśli kryzys wymknie się spod kontroli? Nie bez powodu chyba Ministerstwo Finansów forsuje utworzenie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego Bis. O sprawie więcej przeczytasz tutaj: Rząd sięga do kieszeni banków. A banki do naszych.