Bardzo krwisty befsztyk…
Branża mięsna z pewnością nie zaliczy roku 2008 do udanych. Drożejący surowiec oraz umacniający się złoty mocno utrudniły funkcjonowanie sektora mięsnego, przyczyniając się do pogorszenia jego kondycji. Analitycy IERiGŻ przewidują, że w bieżącym roku łączna produkcja trzech podstawowych rodzajów żywca będzie o 4 proc. niższa aniżeli w 2007 roku.
W przypadku żywca wieprzowego - biorąc pod uwagę cykliczność jego produkcji - dołek był do przewidzenia. W latach 2006-07 mieliśmy do czynienia z nadpodażą żywca i trudnościami w upłynnieniu nadwyżek mięsa, w wyniku zamknięcia rynków wschodnich i silnej waluty krajowej.
Sytuację pogorszyły dodatkowo wysokie ceny zbóż i pasz, które w połączeniu z nadprodukcją przyczyniły się do spadku cen żywca i zmniejszenia zainteresowania rolników hodowlą trzody.
W sektorze drobiarskim rok zaczął się od doniesień o pojawieniu się ognisk ptasiej grypy w krajowych hodowlach drobiu.
Wprawdzie konsumenci oswoili się już z tym zjawiskiem i obyło się bez paniki, niemniej jednak wystąpienie ptasiej grypy w centrum kraju negatywnie wpłynęło na popyt na mięso drobiowe.
Drogi surowiec
Gwałtowny wzrost cen zbóż w ubiegłym roku, który utrzymał się aż do połowy 2008 r., spowodował bardzo znaczące podwyżki cen pasz. W wyniku spadku opłacalności chowu trzody około 100 tys. gospodarstw wycofało się z jej produkcji, czego rezultaty obserwowaliśmy w bieżącym roku w postaci niskiej podaży żywca i jego wysokich cen.
Nad pierwszą połową bieżącego roku zaciążyło także realne ryzyko wejścia w życie w sierpniu zakazu stosowania GMO w paszach. Skutki tego zakazu negatywnie odczułaby cała krajowa branża mięsna, a szczególnie drobiarstwo, którego produkcja jest praktycznie oderwana od zaplecza rolniczego.
Ostatecznie wprawdzie przegłosowano poprawkę odsuwającą w czasie wejście w życie tego zakazu, ale trwająca przez kilka miesięcy niepewność spowodowała zawirowania w dostawach genetycznie modyfikowanej soi, dodatkowo stymulując wzrost cen pasz.
W efekcie tych zawirowań wiele firm drobiarskich, zwłaszcza na zachodzie kraju, kupowało w bieżącym roku pasze w Niemczech, gdzie ich ceny były niższe niż w Polsce. Wzrost cen pasz znacząco wpłynął na zwiększenie się cen krajowego żywca drobiowego. Biorąc pod uwagę, że w tej branży surowiec stanowi około 70 proc.
kosztów, nietrudno wyobrazić sobie, jak negatywnie wpłynęło to na rentowność zakładów przetwórstwa drobiowego.
Widmo utraty konkurencyjności
Poważnym problemem był umacniający się do końca września złoty, co znacząco obniżało, a często wręcz stawiało pod znakiem zapytania, rentowność eksportu mięsa. W październiku złoty zaczął wprawdzie słabnąć w wyniku rozszerzania się światowego kryzysu finansowego, jednak - jak można się spodziewać - nie poprawi to sytuacji branży. Ogólnoświatowy kryzys i widmo recesji spowodują bowiem zapewne ograniczenie popytu na polskie mięso na rynkach eksportowych.
Aprecjacja złotego w połączeniu z drożejącym surowcem i rosnącymi kosztami pracy przyczyniły się do obniżenia konkurencyjności polskiego mięsa na rynkach zagranicznych i ograniczenia wywozu. W rezultacie w 2008 roku stopniowo traciliśmy unijny rynek, na którym utrzymywaliśmy się dotąd dzięki niższym cenom surowca i kosztom pracy.
Za sprawą unijnych dopłat do eksportu wieprzowiny, branżę ratowała sprzedaż mięsa na Ukrainę, odczuwającą jej niedobór.
Ukraina stała się w bieżącym roku największym rynkiem eksportowym.
Decyzja Komisji Europejskiej o likwidacji dopłat do wywozu spowodowała jednak, że i ten rynek zaczęliśmy tracić.
Do spadku konkurencyjności polskiej wieprzowiny przyczyniła się również znaczna jesienna deprecjacja ukraińskiej waluty, spowodowana światowym kryzysem finansowym, a także zamieszaniem politycznym w tym kraju. Warto dodać, że utrata rynku ukraińskiego nie pozostała bez wpływu na polski rynek surowcowy, na którym w październiku ceny skupu trzody zaczęły się nieco obniżać.
Również drobiarze starali się uczynić z eksportu swoisty zawór bezpieczeństwa.
_ W pewnym zakresie ratowały nas dopłaty do eksportu jaj wylęgowych, piskląt oraz elementów mięsa drobiowego do krajów trzecich, gdyż mogliśmy lokować przynajmniej część nadwyżek na rynkach wschodnich _- informuje Leszek Kawski, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa. Jeśli jednak Komisja Europejska zlikwiduje subwencje, o czym mówi się coraz głośniej, sytuacja polskiego drobiarstwa stanie się jeszcze trudniejsza.
Sytuację mogło poprawić otwarcie rynku rosyjskiego dla większej liczby polskich zakładów mięsnych. O pozwolenia eksportowe na ten rynek starało się bowiem od początku roku kilkadziesiąt krajowych firm, jednak do ich uzyskania potrzebna jest ich kontrola przez rosyjskie służby weterynaryjne. Kontrole zaczęły się jednak dopiero pod koniec października. *Nacisk sieci *
Ograniczenie eksportu mięsa spowodowało, że sytuacja krajowych przetwórców, zwłaszcza nadmiernie uzależnionych od sieci handlowych, stała się nie do pozazdroszczenia, gdyż na bardzo konkurencyjnym rynku wewnętrznym nie mogli w pełni zrekompensować sobie wzrostu cen surowca podwyżkami własnych wyrobów. Sieci handlowe twardo wymuszają bowiem na dostawcach utrzymywanie niskich cen, które przy tegorocznych cenach surowca często nie pokrywają kosztów produkcji. _ Jeśli sieci mogą kupić za granicą półtusze wieprzowe taniej o 60 gr. na kilogramie, to presja na krajowych przetwórców jest bardzo silna _- wyjaśnia Witold Choiński, prezes zarządu Związku Polskie Mięso.
Na presję ze strony nowoczesnych kanałów dystrybucji narzekali w bieżącym roku także drobiarze, zdaniem których sieci handlowe wymuszają na nich sprzedaż wyrobów poniżej kosztów produkcji. Wiele zakładów drobiarskich miało nadzieję, że dokładając do interesu, przetrwa trudny okres, ale część z nich się przeliczyło, więc można się spodziewać, że 2008 rok zakończy się dla znacznej części firm na minusie, a dla niektórych nawet bankructwem. Już obecnie można powiedzieć, że 2008 r. będzie najgorszym rokiem dla polskiego drobiarstwa od wielu lat - uważa Leszek Kawski.
Dekoniunktura wymusi konsolidację?
Spadek produkcji trzody i wzrost cen surowca miał różne znaczenie dla poszczególnych sektorów branży mięsnej.
"Świński dołek" najbardziej odczuły ubojnie, którym trudno było konkurować cenowo z tańszym, importowanym mięsem. Ofiarą tego zjawiska padła m.in. nowoczesna Euroubojnia w Jędrzejowie, należąca do grupy kapitałowej Duda-Bis z Sosnowca.
_ Sytuacja na rynku się zmieniła od czasu, gdy cztery lata temu przygotowywaliśmy biznesplan dla Euroubojni. Silna złotówka spowodowała, że bardzo opłacalny był import surowca, co utrudniało funkcjonowanie ubojni jako samodzielnej jednostki, dlatego zdecydowaliśmy się czasowo zawiesić działalność tego zakładu _- informuje Krzysztof Woźnica, wiceprezes grupy kapitałowej Duda-Bis.
Dla zakładów przetwórczych spadek produkcji trzody chlewnej i wzrost jej cen był mniej odczuwalny, gdyż krajowy surowiec często był zastępowany przez mięso importowane. Słabość europejskiej waluty w bieżącym roku zachęcała wręcz do kupowania tańszej wieprzowiny na rynkach unijnych, w wyniku czego import tego mięsa dwukrotnie przewyższył eksport.
Pomimo to problemy na rynku i utrudnienia w eksporcie sprawiły, że w bieżącym roku "polała się krew". Zbankrutowały liczące się zakłady mięsne w Brodnicy i Bydgoszczy, nie wspominając o wielu mniejszych firmach. Dekoniunktura sprawiła więc, że rynek zaczął się klarować i można się spodziewać, że wypadną z niego mniej efektywni gracze.
_ W tych trudnych warunkach najlepiej radziły sobie duże firmy o zasięgu ogólnopolskim i najmniejsze zakłady, mające prawo do produkcji wyłącznie na rynek lokalny. W najgorszej sytuacji znalazły się średnie zakłady, które zainwestowały ogromne środki w dostosowanie do norm unijnych _ - uważa Roman Miler, wiceprezes zarządu PKM DUDA.
Okres dekoniunktury może sektorowi mięsnemu wyjść jednak na dobre, przyśpieszając restrukturyzację. _ Problemy branży w 2008 roku powinny przyśpieszyć konsolidację sektora mięsnego, gdyż sporo firm musi różnymi metodami, a zwłaszcza specjalizacją produkcji, obniżać koszty produkcji _ - potwierdza prezes Choiński.
Będzie mniej mięsa?
Opisane zjawiska najprawdopodobniej doprowadzą do spadku produkcji mięsa w Polsce w bieżącym roku. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej prognozuje bowiem, że w 2008 roku produkcja wieprzowiny obniży się o 10 proc., wzrośnie natomiast produkcja wołowiny o 3 proc. i drobiu o 6 proc. Uwzględniając jednak dominujący udział wieprzowiny w naszym rynku, analitycy IERiGŻ spodziewają się, że w bieżącym roku łączna produkcja trzech podstawowych rodzajów żywca w wadze bitej ciepłej będzie o 4 proc. niższa aniżeli w 2007 roku.
Zdaniem ekspertów z IERiGŻ, produkcja mięsa w drugim półroczu 2008 r. obniży się o 6 proc. za sprawą 12-proc. spadku w sektorze trzody, złagodzonego nieco 2-proc. wzrostem produkcji drobiu. IERiGŻ ocenia, że przy przewidywanym spadku produkcji trzody chlewnej w II półroczu 2008 roku, ceny detaliczne i spożycie wieprzowiny będą zależały, podobnie jak w I półroczu, od salda obrotów zagranicznych wieprzowiną, a tym samym od kształtowania się cen wieprzowiny wyrażonych w euro, w Polsce i w Unii Europejskiej.
Zdaniem Witolda Choińskiego, niska podaż żywca wieprzowego, a tym samym wysokie koszty surowca, mogą się utrzymać najprawdopodobniej do połowy 2009 roku. Wyraźniejszej poprawy można spodziewać się najwcześniej dopiero w drugim półroczu przyszłego roku.
Potwierdzają to także eksperci IERiGŻ.
Spodziewają się, że 10-proc. spadek produkcji trzody utrzyma się jeszcze w pierwszej połowie przyszłego roku, natomiast na drugie półrocze 2009 r. zapowiadają 3-proc. wzrost jej produkcji. Ich zdaniem, cały 2009 rok przyniesie jednak dalszy spadek produkcji trzody o ok. 3-5 proc.
Jacek Okrzesik
Rynek Spożywczy