Będą odszkodowania za awarię na GPW?
Rozpoczęcie dzisiejszej sesji na Giełdzie Papierów Wartościowych rozpocznie się dopiero o godzinie 11.15.
13.08.2009 | aktual.: 30.09.2010 11:45
Inwestorzy, którzy ponieśli straty finansowe w związku z opóźnionym rozpoczęciem notowań na warszawskim parkiecie mogą domagać się od giełdy odszkodowań. W związku z awarią zasilania notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie rozpoczęły się z blisko trzygodzinnym opóźnieniem.
Tomasz Bujak ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych wyjaśnia, że istnieją podstawy prawne do dochodzenia odszkodowania, choć w Polsce takie przypadki się nie zdarzają.
Analityk finansowy Łukasz Bugaj podkreśla, że istnieje grono inwestorów, którzy mogli stracić z powodu opóźnionego rozpoczęcia notowań. Dotyczy to niektórych funduszy inwestycynych, które skupują pakiety akcji o określonych godzinach. W tym przypadku ze względu na sytuację na giełdach zagranicznych potencjalna cena akcji po 9:00 mogła być niższa niż była o 11:45 kiedy rozpoczęto notowania.
W sytuacji, gdy za opóźnienie bezpośredniej winy nie ponosi Giełda, wówczas ewentualne straty inwestorów powinny być pokryte z ubezpieczenia GPW. Sesja na GPW rozpoczęła się z trzygodzinny opóźnieniem. Przyjmowanie zleceń na otwarcie sesji rozpoczęło się o godz. 11.15. Notowania na wszystkich rynkach (Główny Rynek, NewConnect, rynek terminowy) wystartowały o godz. 11.45. Pierwszy fixing w systemie notowań jednolitych odbył się o godz. 12.00. Tak wygląda podsumowanie opóźnień na GPW z powodu awarii.
Podjęto decyzję, że mimo późniejszego startu sesja zakończy jak zwykle. Notowania zatrzymały się o godzinie 8.05. Giełda podaje, że przyczyną opóźnienia była awaria zasilania.
_ Nie jest to awaria systemu notowań! _ - zaznacza rzecznik GPW Dariusz Marszałek.
Mimo że zdarzają są rzadko, nie jest to pierwsza awaria na GPW. Obecna jest czwartą. Pierwszy raz przez 50 minut nie było notowań w 2004 r. W 2007 r. przytrafiły się dwie przerwy. Jedna przekroczyła trzy godziny, druga dwie.
_ Awarie zdarzają się nawet największym giełdom. Może trochę pechowo dla giełdy warszawskiej dziś, dwa dni po tym jak GPW ogłosiła, że jest liderem w regionie _ - komentuje awarię Paweł Satalecki, analityk z Finamo.
Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie nigdy nie miała tylu spółek co dziś. Możliwe, że brak obrotów mógł być najbardziej kosztowną z dotychczasowych awarii GPW. Według wyliczeń Sateleckiego, zakładając, że obroty byłyby podobne do wczorajszych, czyli 1,6 mld zł (nie licząc kontraktów terminowych), to przez czas awarii wyniosłyby one 541 mln złotych.
_ To nie jest oczywiście strata, ale tyle pieniędzy przepłynęłoby przez rynek _ - mówi Paweł Stalecki, analityk Finamo. Straty są pośrednie - ktoś czegoś zapewne nie kupił na czas lub nie zrealizował zysków w odpowiedniej chwili.
_ Z pewnością jednak awaria ma negatywne skutki dla inwestorów, którzy nie mogli zareagować w porę na ważne dane o PKB z Niemiec czy Francji (potem także z Eurolandu). Płynność jest przecież podstawowym dobrem inwestora, a jej brak to istotne ryzyko dla niego _ - komentuje Paweł Satalecki. Jednocześnie pociesza, że możliwe, że inwestorzy nadrobią ten czas i ostateczne obroty i liczba akcji będzie zbliżona do ostatnich danych.
Tomasz Kamiński
Kamil Jakubczak
Wirtualna Polska
IAR