Białorusini masowo pozbywają się swojej waluty

Mieszkańcy sąsiedniego kraju gorączkowo skupują dolary i euro. Panika na rynku walut jest związana z pogłoskami o rychłej dewaluacji białoruskiego rubla. Prezydent Łukaszenka z ekranów telewizorów przekonuje, że narodowy pieniądz nie upadnie. Ale ludzie tym zapewnieniom nie ufają, pamiętają bowiem szok finansowy sprzed dwóch lat.

Białorusini masowo pozbywają się swojej waluty
Źródło zdjęć: © AFP | VICTOR DRACHEV

09.12.2010 | aktual.: 09.12.2010 13:45

Grodno. Stoję w kolejce do jednego z kantorów, żeby wymienić trochę złotówek na ruble. Mam przed sobą koło dziesięciu osób. Nagle słyszę oburzenie kobiety przy okienku: - Co? Już nie ma dolarów? A euro? Też nie? To skandal! - rzuca sfrustrowana pani i odchodzi. Po chwili poruszenia kolejka... znika w mgnieniu oka. Większość oczekujących chciała bowiem również zaopatrzyć się w obcą walutę.

Lęk przed osłabieniem

Dwa lata temu, 1 stycznia Białorusini obudzili się w Nowym Roku i dowiedzieli, że ich portfele w ciągu jednej nocy sylwestrowej schudły o jedną czwartą. Bank Narodowy Białorusi ogłosił dewaluację wartości rubla o 20 proc. wobec kursu twardych walut obcych. Wkrótce białoruski pieniądz stracił jeszcze 5 proc. W ten sposób kosztem obywateli władze „naprawiły” wcześniejsze mankamenty własnej polityki pieniężnej.

Dewaluacja jest operacją pieniężną, która polega na administracyjnym obniżeniu sztywnego kursu waluty narodowej wobec innych walut przez narodowy bank centralny (na przykład w celu poprawienia bilansu płatniczego). Na Białorusi jest to na rękę przede wszystkim dużym przedsiębiorstwom państwowym, zorientowanym na eksport. Dzięki temu mają większe przychody, sprzedając swoją produkcję za granicą.

Ówczesne gwałtowne obniżenie wartości narodowej waluty zrodziło na Białorusi panikę. Jedni po świętach skupowali dolary i euro, bojąc się kolejnych etapów dewaluacji rubla. Inni masowo zaopatrywali się też w różnego rodzaju towary, np. telewizory, pralki, lodówki, aby w jakiś sposób zainwestować i zabezpieczyć swoje oszczędności. Ilość środków przechowywanych przez mieszkańców tego kraju w depozytach bankowych spadła prawie o połowę.

Powtórka z rozrywki?

Podobną panikę na rynku walutowym Białorusi obserwujemy obecnie. W ciągu ostatniego miesiąca popyt na obce waluty wzrósł tam 11-krotnie! Rekordowych rozmiarów osiągnął również deficyt bieżącego bilansu płatniczego tego kraju. Oliwy do ognia dodają obietnice sąsiedniej Rosji o gwałtownym podniesieniu w nowym roku kosztów na ropę i gaz, co może jeszcze bardziej pogrążyć białoruską gospodarkę.

Ironia losu polega na tym, że kurs narodowej waluty jest utrzymywany kosztem krajowych rezerw złota i walut obcych. - Masowo pozbywając się rubli Białorusini przyczynią się do stworzenia w gospodarce deficytu walutowego - zauważa ekonomista Leanid Złotnikau. To, według niego, jeszcze bardziej zwiększa szanse na wspomnianą dewaluację.

Prezydent Aleksander Łukaszenka uspokaja i obiecuje, że kurs białoruskiego pieniądza nie zawali się. I jednocześnie straszy ludzi przed kupowaniem dolarów: - Amerykanie postanowili ostatnio wesprzeć swoją gospodarkę i „wrzucili” do niej 600 miliardów dolarów. W takich okolicznościach zwykle odbywa się dewaluacja waluty narodowej. Dlatego uważajcie na tego dolara! Uprzedziłem was - dodaje Łukaszenka. Sęk w tym, że 2 lata temu obecny prezydent w podobny sposób przekonywał Białorusinów, że ich oszczędnościom nic nie grozi.

Dotrwać do wyborów

Na spokoju kontrowersyjnemu Łukaszence zależy ze względu na zbliżające się wybory prezydenckie, które odbędą się na Białorusi 19 grudnia. Fakt ten również skłania obecne władze do niezbyt adekwatnych działań w gospodarce. - Powtarzamy błędy sprzed dwóch lat - mówi analityk finansowy, były doradca w kancelarii prezydenta Białorusi Siarhiej Czały. - Mamy wysoką inflację, ale kurs rubla, utrzymywany odgórnie, na nią nie reaguje. To faktycznie oznacza gromadzenie potencjału dewaluacyjnego - dodaje Czały.

Powyborczy szok może ostatecznie zniszczyć zaufanie Białorusinów do narodowej waluty. Dwa lata temu wielu z nich, zwłaszcza przedstawiciele starszego pokolenia, już odświeżyło sobie w pamięci początek lat 90. minionego wieku (rozpad ZSRR). Wtedy hiperinflacja w mgnieniu oka zjadła wszystkie ich oszczędności, a pieniądz narodowy przez długie lata nie miał w oczach mieszkańców sąsiedniego kraju żadnej wartości.
Aleh Barcewicz dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)