Biznesmen ukrywał się przed więzieniem. Jest wyrok w głośnej sprawie
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie skazał w środę znanego rzeszowskiego przedsiębiorcę Ryszarda P. na 2 lata i 10 miesięcy więzienia. Sędzia uznał, że biznesmen doprowadził Rzeszowskie Zakłady Graficzne do strat na ponad 14 mln zł. Na 2 lata i 4 miesiące więzienia został też skazany jego zięć Marcin B.
Sprawa Ryszarda P. i jego zięcia ciągnie się latami. Środowy wyrok jest już czwartym wydanym przez Sąd Apelacyjny w Rzeszowie. Obaj mężczyźni byli już zarówno skazywani, jak i uniewinnieni prawomocnie przez ten sąd, ale strony składały kasacje do Sądu Najwyższego, na skutek których sprawy wracały do ponownego rozpoznania przez rzeszowski Sąd Apelacyjny.
Oprócz kar więzienia, sąd nałożył na nich w środę kary grzywny. Ryszard P. ma zapłacić 50 tys. zł, a Marcin B. - 40 tys. zł. Środowy wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny, ale strony znów mogą złożyć od niego kasację do Sądu Najwyższego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miliarder zdradza "wielką ściemę" w handlu częściami samochodowymi Maciej Oleksowicz Inter Cars #19
Sprawa ciągnie się od lat
Pierwszy wyrok w tej sprawie przed Sądem Okręgowym zapadł w lutym 2016 roku. Ryszard P. został wtedy skazany na trzy lata więzienia, a Marcin B., jego zięć i były prezes Rzeszowskich Zakładów Graficznych - na dwa i pół roku. Z kolei dwóch ówczesnych członków rady nadzorczej spółki RZG S.A. - Sebastian P., prywatnie syn Ryszarda P., oraz Bogdan K. - dostali kary po półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Wszyscy czterej mieli naprawić szkodę i wypłacić solidarnie Rzeszowskim Zakładom Graficznym, będącym w upadłości, ponad 14 mln zł (później, na etapie kolejnych apelacji kwota ta została zmniejszona o połowę). Mieli także zapłacić grzywny: Ryszard P. 100 tys. zł, jego zięć Marcin B. 80 tys. zł, syn biznesmena Sebastian P. 60 tys. zł, a Bogdan K. 18 tys. zł. Sąd zobowiązał ich też do pokrycia kosztów postępowania odwoławczego.
Od tego wyroku do Sądu Apelacyjnego wpłynęły odwołania. Jednak w maju 2017 roku Sąd Apelacyjny utrzymał wszystkie wyroki w mocy. Na skutek kasacji złożonej przez obrońców Ryszarda P. i jego zięcia (pozostali nie składali kasacji) Sąd Najwyższy uchylił wyrok SA i sprawa wróciła do apelacji.
W lipcu 2020 r., podczas drugiego procesu apelacyjnego, obaj zostali prawomocnie uniewinnieni. Jednak prokurator złożył od tego orzeczenia kasację do Sądu Najwyższego i sprawa po raz trzeci wróciła do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.
Sąd ten w grudniu 2021 r. skazał Ryszarda P. na trzy lata więzienia, a Marcina B. na dwa i pół roku. Od wyroku również złożona została kasacja do Sądu Najwyższego. Ponieważ wyrok był prawomocny i wykonalny, skazani powinni stawić się do zakładu karnego. Nie zrobili tego jednak, dlatego wydano nakaz doprowadzenia Marcina B. do zakładu karnego, a za Ryszardem P. wystawiono listy gończe i Europejski Nakaz Aresztowania.
W międzyczasie decyzją Sądu Najwyższego z lipca 2023 roku sprawa po raz czwarty trafiła na wokandę w postępowaniu apelacyjnym. Tym razem Sąd Najwyższy częściowo uchylił ostatni wyrok Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie - uchylenie dotyczyło rozstrzygnięcia o karze wobec obu mężczyzn. W związku z tym nakaz ENA, list gończy i nakaz doprowadzenia do zakładu karnego przestały obowiązywać.
"To nie było przestępstwo przypadkowe"
W środę sędzia Mariusz Fołta, przewodniczący składu orzekającego, tłumaczył, że Sąd Apelacyjny w Rzeszowie przy wymierzaniu kary wziął pod uwagę wszystkie okoliczności.
- Sąd zmieniając zaskarżony wyrok w zakresie wymiaru kary, a powtórzę: przy horyzontalnej prawomocności tylko w tym zakresie sąd orzeka, miał na uwadze, że sąd I instancji wydając zaskarżony wyrok w zasadzie już uwzględnił wszystkie dyrektywy wymiaru kary, określone w artykule 53, par. 1, 2 Kodeksu karnego. Te okoliczności zostały ocenione w sposób prawidłowy zdaniem sądu – zaznaczył sędzia.
Sąd podkreślił, że wymierzając karę oskarżonym nie pominął żadnej okoliczności. - Ani nie wyolbrzymiał tych okoliczności, ani nie umniejszał ich znaczenia – zauważył. I zaznaczył, że wymierzone w zaskarżonym wyroku kary 3 lat pozbawienia wolności dla P. oraz 2,5 roku dla jego zięcia, oscylują w najniższych granicach przewidzianych za to przestępstwo w kodeksie karnym.
Fołta tłumaczył, że Sąd Apelacyjny, wymierzając obu oskarżonym kary więzienia: Ryszardowi P. 2 lat i 10 miesięcy i Marcinowi B. 2 lat i 4 miesięcy oraz kary grzywny, wziął pod uwagę m.in. fakt naprawienia przez nich szkody.
Uwzględnił też dotychczasową niekaralność obu mężczyzn, ale z drugiej strony wziął pod uwagę stopień społecznej szkodliwości czynu, którą ocenił jako znaczną, oraz okoliczności popełnienia zarzucanego przestępstwa.
- To nie było przestępstwo przypadkowe. To był przemyślany proces trwający dłuższy czas. To nie był zamiar, który pojawił się ad hoc, to była realizacja z góry ustalonego planu, przedsięwzięte działania, które miały zmierzać do określonego celu: do przejęcia majątku, do osiągnięcia korzyści majątkowej. To się oskarżonemu, trzeba powiedzieć, udało – mówił w uzasadnieniu środowego wyroku sędzia Fołta.
Spółka straciła miliony
Według oskarżenia Ryszard P. wraz z pozostałymi oskarżonymi utworzyli w latach 2004-2007 kilka powiązanych ze sobą spółek. Do jednej z nich - spółki Grafika, aportem wniesiona została nieruchomość w centrum Rzeszowa, należąca do spółki RZG. Później do spółki tej wszedł Ryszard P. i wniósł on majątek wyceniony na około 7 mln zł.
Następnie spółka Grafika podzieliła się, w efekcie czego rzeszowski przedsiębiorca przejął nieruchomość należącą wcześniej do RZG. RZG z kolei otrzymała część aportem wniesioną przez P.
Wtedy okazało się, że majątek biznesmena, wyceniony - zdaniem oskarżenia – "na papierze" na około 7 mln zł, w rzeczywistości wart jest 5 tys. zł. W konsekwencji spółka RZG miała stracić na tym ponad 14 mln zł (to różnica między wartością nieruchomości, którą przejął Ryszard P., a ekwiwalentem, jaki za nieruchomość uzyskały Rzeszowskie Zakłady Graficzne).