Bjo czy Bio? Jedna litera robi różnicę

Chcesz kupować ekologiczną żywność? Musisz uważać na etykiety, by nie dać się nabrać producentom. Jajka BjoBjo czy herbaty Big-Active to sposób na obchodzenie unijnego prawa, zgodnie z którym słowo "bio" zastrzeżone jest dla produktów ekologicznych.

Bjo czy Bio? Jedna litera robi różnicę
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

24.01.2013 | aktual.: 30.01.2013 13:33

W Polsce coraz więcej osób wzięło sobie do serca dewizę "jesteś tym, co jesz" i stara się kupować żywność jak najwyższej jakości. Pozytywną renomą cieszy się zwłaszcza żywność ekologiczna. Trzeba jednak bardzo uważać, by nie kupić towaru, który tylko taki udaje.

Zacznijmy od jajka, czyli jak mówili starożytni _ ab ovo _. Producent BjoBjo chwali się, że pochodzą one od kur niekarmionych GMO. Jakość i wyjątkowość marki potwierdzają specjalny certyfikat oraz zarejestrowany na terenie całej Unii Europejskiej znak towarowy "BjoBjo wolne od GMO".

Skąd taka nazwa? Sam producent na stronie internetowej wyjaśnia ją jako skrót od zdania: "By Jeść Odpowiedzialnie Bezpieczne Jest Odżywianie wolne od GMO". Pomijając już niezbyt poprawną formę gramatyczną, wytłumaczenie to może budzić sporo wątpliwości. Niby wszystko brzmi pięknie i jest zgodne z prawdą, ale dlaczego czcionka wykorzystana w logo firmy sprawia, że nazwa tak bardzo przypomina słowo "BioBio"?

O tym, jak wygląda znak handlowy BjoBjo, można przekonać się na zdjęciu poniżej lub wchodząc na stronę producenta bjobjo.com. W jednym i drugim przypadku trudno oprzeć się wrażeniu, że chodzi tu o wprowadzenie konsumenta w błąd.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Cząstka "bio-" pochodząca od greckiego słowa "życie" od dawna niesie ze sobą pozytywne skojarzenia, ale dopiero od kilku lat jej użycie w nazwie produktu zostało uregulowane przez prawo. Przepisy unijne z 2007 r. sprecyzowały, że określenia "bio" i "eko" mogą posiadać w nazwie wyłącznie produkty ekologiczne.

W Polsce jest kilkanaście jednostek wydających certyfikaty produktów ekologicznych. Jak tłumaczy Joanna Żuchlińska, marketing menadżer firmy BioBazar, wnikliwej kontroli poddawany jest cały proces uprawy i produkcji danego towaru. - Cała procedura potrafi trwać nawet kilka lat - dodaje.

Trudno się dziwić, że zamiast starać się o kłopotliwy certyfikat, producent po prostu wymyślił podobnie brzmiącą nazwę. O świadomym zabiegu świadczy data rejestracji znaku towarowego - sierpień 2012, czyli pięć lat po ogłoszeniu nowego prawa.

- Klienci mogą poczuć się oszukani - mówi Żuchlińska. Zaznacza, że konsumenci nie są też odpowiednio świadomi tego, co kupują i jedzą. A, jak dodaje, wystarczy otworzyć pudełko - jeżeli na jajku jako pierwsza jest inna cyfra niż "0", to znaczy, że takie jajko nie jest ekologiczne.

Tymczasem na jajkach BjoBjo znajdziemy cyfrę "3" oznaczającą najbardziej męczący dla kur i najodleglejszy od natury chów klatkowy.

- Spółka BjoBjo SA nie posługuje się żadnymi informacjami, wskazującymi na ekologiczną metodę produkcji jaj, które sprzedajemy - wyjaśnia Joanna Bancerowska, dyrektor ds. komunikacji BjoBjo SA. - W żadnym miejscu i formie (zarówno w naszym serwisie www, jak też na opakowaniu) nie odwołujemy się do produkcji ekologicznej. Wszelkie informacje, którymi się posługujemy, podkreślają fakt produkcji jaj bez jakiegokolwiek użycia GMO (organizmów genetycznie modyfikowanych). To jest element charakterystyczny, wyróżniający nasz produkt. Zgodnie z wymogami prawa na opakowaniu jednoznacznie informujemy konsumentów, że jajka pochodzą z chowu klatkowego.

A jak producent komentuje rzekome podobieństwo swojego znaku towarowego do zastrzeżonej nazwy "bio-"?

- Nazwa i logo "BjoBjo wolne od GMO" to nazwa fantazyjna i skrótowa, odróżniająca się w sposób wystarczający od skrótów "bio", "eko" oraz pochodnych słów "biologiczny" lub "ekologiczny", jak również innych wyrażeń sugerujących ekologiczność produktu - dodaje Bancerowska.

No i po herbacie

Nie zawsze nazwa wyglądająca na podróbkę jest w istocie próbą oszukania klientów. Czasem chodzi o obronę ugruntowanej na rynku marki. Na przykład, jeśli sądzisz, że kupiłeś ostatnio herbatę marki Bio-Active (obecną na rynku od 2000 r.), to spójrz jeszcze raz na opakowanie. W związku z unijnym prawem herbaty w październiku zeszłego roku zmieniły nazwę na Big-Active. Tak wyglądają nowe pudełka.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Jacek Sim - rzecznik Herbapolu, który w 2011 r. przejął markę, tłumaczy, że w przypadku Bio-Active prawo zadziałało wstecz, a firma musiała dostosować się do wymogów prawnych.

- Staraliśmy się, żeby zmiana logo była ewolucyjna, a nie rewolucyjna - mówi Sim. Dodaje, że zaniepokojeni klienci, widząc produkty z nową marką, alarmowali, że ktoś podrabia produkty Bio-Active.

Rzecznik twierdzi jednak, że zmiana nazwy na Big-Active wpisała się w politykę rozwoju marki, która skierowana jest do osób aktywnych. Jeśli chodzi o aspekt ekologiczny, to w ofercie Big-Active znajdują się obecnie trzy herbaty z certyfikatem "bio".

Dwie marki zamiast jednej

Inną strategię obrony silnie ugruntowanej na rynku marki przyjęła firma Biofluid, bezpośredni konkurent Herbapolu. Biofluid od 1992 r. sprzedaje w Polsce herbaty Biofix i - jak pisze na swojej stronie internetowej - jest pierwszym w kraju producentem tej używki.

Z prawnym zastrzeżeniem cząstki "bio-" dla produktów ekologicznych firma poradziła sobie przez stworzenie w 2006 r. marki Bi fix. Z tym że w logo (tak jak na poniższym zdjęciu), w środku nazwy zamiast spacji znajduje się rysunek jabłka.

Obraz
© (fot. Biofluid)

Każdy, kto chciałby kupić herbatę ekologiczną powinien szukać opakowania z napisem Biofix, bez jabłka (jak poniżej).

Obraz
© (fot. Biofluid)

- Mamy dwie marki produktów. Biofix, dla produktów ekologicznych i Bi fix dla pozostałych - tłumaczy Maria Piasecka, specjalistka od marketingu firmy. Jak dodaje obie są zastrzeżonymi znakami towarowymi, a żadna kontrola nigdy nie wytknęła im błędu w tej sprawie. Firma ma prawo również używać nazwy Biofluid, ponieważ w swoim asortymencie posiada ponad trzydzieści produktów ekologicznych.

ekologiaprodukty ekologiczneżywność
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)