Trwa ładowanie...
dman1cp
25-11-2011 17:31

Brak porozumienia w Europie - "wszystko" w rękach polityków

Skrócony tydzień na giełdzie w Nowym Jorku (czwartkowe Święto Dziękczynienia) do najlepszych, niewątpliwie, nie należał. Amerykańskie indeksy kontynuowały zeszłotygodniową przecenę.

dman1cp
dman1cp

Stany Zjednoczone

Skrócony tydzień na giełdzie w Nowym Jorku (czwartkowe Święto Dziękczynienia) do najlepszych, niewątpliwie, nie należał. Amerykańskie indeksy kontynuowały zeszłotygodniową przecenę.

W Europie brak porozumienia w kwestii "dodruku" Euro bądź emisji euroobligacji nie pozwalał na odreagowanie na giełdzie za oceanem. Jest to już kolejny tydzień, kiedy ton wydarzeniom na giełdach światowych, nadaje "europejski kryzys", a dane makroekonomiczne schodzą na dalszy plan.

Negatywem (aczkolwiek zdyskontowanym już przez rynek) był również brak porozumienia co do kształtu redukcji deficytu budżetowego, ogłoszony przez komitet Kongresu amerykańskiego. Jednak prawdopodobieństwo, że rozmowy superkomitetu zakończą się sukcesem było i tak niewielkie, czego potwierdzeniem były "neutralne" reakcje firm ratingowych.

Zaanualizowane dane dotyczące PKB w trzecim kwartale zostały zweryfikowane w dół z 2,5% do 2%. Pokazuje to, że gospodarka amerykańska spowalnia, ale w porównaniu z sytuacją w Eurolandzie wygląda i tak dużo "korzystniej". Tym bardziej, że na rynku akcji w USA pojawia się kolejne "story", pod które posiadacze akcji mogą zacząć grać. Przyspieszona publikacja protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC pokazuje, że wśród członków FED zwiększa się chęć do kolejnej interwencji mającej na celu łagodzenie polityki monetarnej w USA.

dman1cp

Gorsze dane makro mogą przyśpieszyć ewentualną decyzję o QE3. Jak pokazuje przeszłość, wcześniejsze interwencje na pewno nie rozwiązały problemów gospodarki amerykańskiej. Przyniosły (to wiemy na pewno) wzrost cen aktywów: akcji i surowców.
W "czarny piątek" Amerykanie rozpoczęli szał świątecznych zakupów. Patrząc na skalę wzrostów na Wall Street na rozpoczęciu piątkowej sesji, jest to "kolejny pozytyw" dla rynku akcji.

Jednak efekt "rajdu Świętego Mikołaja", według mnie, to za mało. Brak politycznego porozumienia dla trudnej sytuacji w Eurolandzie może spokojnie doprowadzić do testowania tegorocznych dołków. Decyzja o masowym dodruku Euro, przy "amerykańskiej chęci" na QE3, powinna z kolei doprowadzić do minieuforii, a co za tym idzie, do trwalszej zmiany nastrojów na giełdach na całym świecie. Wszystko w rękach polityków.

Konrad Widuliński

Polska i Europejskie Rynki Wschodzące

W ubiegłym tygodniu w centrum uwagi pozostawał KGHM, którego zachowanie w dużej mierze dyktowało kierunek polskim indeksom. Wiele kontrowersji wzbudził zadziwiający wręcz zbieg okoliczności. Mianowicie, we wtorek, 15 listopada, zarząd KGHM ogłosił projekt skupu akcji własnych, który, notabene, wydawał się sam w sobie dosyć kontrowersyjny - jednak podniósł ceny KGHM o około 5%, do 170 zł. Tymczasem już w piątek, w swoim expose premier ogłosił możliwość wprowadzenia podatku od wydobycia miedzi i srebra, co na koniec minionego tygodnia poskutkowało spadkiem kursu KGHM do 126 zł, czyli o blisko 30%. KNF twierdzi jednak, że według wstępnych ustaleń w obrocie KGHM nie było żadnych nieprawidłowości w związku z tymi wydarzeniami. Z danych makro, które mają jednak zdecydowanie mniejszy wpływ na rynek, poznaliśmy we wtorek dynamikę produkcji. Wzrosła ona o 6,5% r/r w październiku, choć oczekiwano wzrostu 7,3%. W środę natomiast podano dane o inflacji bazowej: 2,8%, która była nieznacznie wyższa od oczekiwanej: 2,7%.
Dane GUS o koniunkturze w przemyśle, budownictwie i handlu detalicznym wskazały na nieznacznie pogorszenie się koniunktury w stosunku do października. Złoty w minionym tygodniu mocno się osłabiał, co zmusiło NBP do interwencji (na początek słownej). Wiceprezes NBP we wtorek zapowiedział „przeciwdziałanie NBP niekorzystnym tendencjom na rynkach walutowych”. W środę była to już faktyczna interwencja, ale te działania nie miały dużego wpływu na rynek. Należy się spodziewać, że wraz ze zbliżaniem się do końca roku interwencje będą się jednak nasilać.

dman1cp

Jacek Maleszewski

Europa Zachodnia

Kolejne wieści docierające ze strefy euro nie nastrajały inwestorów zbytnim optymizmem. Praktycznie wszystkie zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym wylądowały na minusach, zbliżając się powoli do sierpniowych minimów.

Rynkowi obserwatorzy od wielu tygodni uważnym okiem spoglądają na zagrożone fiskalnie kraje grupy PIIGS oraz ze zniecierpliwieniem wyczekują jakichkolwiek komunikatów płynących od europejskich polityków. O ile miesiąc temu ogólne zapowiedzi eurokratów odnośnie zażegnania kryzysu zadłużenia wystarczyły do optymizmu, o tyle teraz nikt już nikomu na słowo nie wierzy. Wydaje się pewne, że rynki finansowe czekają na konkretne działania na szczeblach rządowych oraz unijnych. Propozycje Komisji Europejskiej odnośnie unifikacji fiskalnej krajów strefy euro wyglądają zachęcająco, jednakże jak na razie nie doczekały się powszechnej akceptacji, czego przykładem jest chociażby sprzeciw Niemiec w kwestii wprowadzenia euroobligacji. Ciekawym rozwiązaniem byłaby proponowana unijna kontrola budżetów wszystkich państw eurostrefy, co w przyszłości znacznie zmniejszyłoby ryzyko kłopotów, z jakimi boryka się na przykład Grecja. Od słów do czynów daleka droga, ale innego wyjścia nie ma – bez systemowych zmian fiskalnych problemy
w Eurolandzie mogą wracać niczym bumerang.

dman1cp

Europejscy inwestorzy zaczynają weekend w neutralnych nastrojach, co nie zmienia faktu, że kolejny spadkowy tydzień powoli sprowadza indeksy w okolice sierpniowych minimów. Zbliżający się koniec roku daje pewną nadzieję na odbicie, jednakże warunkiem koniecznym ku temu są konkretne decyzje naprawcze w Eurolandzie oraz poprawa sentymentu globalnego.

Piotr Trzeciak

Surowce

Niewiele zmian mieliśmy w tym tygodniu na rynkach surowcowych. Utrzymująca się nerwowość na rynku oraz znaczący wzrost awersji do ryzyka spowodowały spadki na wszystkich rynkach surowcowych. Obraz rynku się nie zmienił i rządzą nim cały czas te same czynniki, czyli kryzys zadłużeniowy w strefie euro, słabnące dane z Chin oraz umacniający się dolar do euro.

dman1cp

Ceny ropy typu Crude w kontraktach terminowych spadły o ponad 2,5 procent pomimo utrzymującego się napięcia w strefie krajów roponośnych, a głównie w Afryce Północnej. Z tablicy nie znika również temat ewentualnej interwencji zbrojnej w Iranie oraz nałożenia na ten kraj sankcji za działania na rzecz rozwoju programu nuklearnego. Baryłka w Nowym Jorku notowana jest po 95 dolarów.

Największy spadek cen wystąpił na rynku miedzi. Tona na giełdzie w Londynie kosztuje 7231 dolarów, co w odniesieniu do poprzedniego tygodnia daje zniżkę o ponad 3 procent. Winowajcą spadku cen tego metalu są słabe dane z chińskiej gospodarki, gdzie odczyt wskaźnika produkcji przemysłowej PMI był poniżej poziomu 50 punktów (48 pkt.), a to oznacza dla gospodarki nie rozwój, a regres.

Słabo prezentuje się również rynek złota, które w dzisiejszej sytuacji ucieczki od ryzyka powinno cieszyć się dużym zainteresowaniem. Jak poinformowała w swoim raporcie Światowa Rada Złota (World Gold Council), popyt inwestycyjny wynosi 45 procent łącznego popytu na ten kruszec. Rosnący popyt inwestycyjny skłania inwestorów do realizacji zysków, a przynajmniej przybliża do tego scenariuszu. Rośnie zatem ryzyko korekty notowań złota, która może być bardzo głęboka biorąc pod uwagę 10-letni trend wzrostowy na złocie. Z drugiej strony nerwowość i destabilizacja rynków finansowych może powodować zainteresowanie tym kruszcem, co powinno utrzymywać ceny i chronić przed większymi spadkami notowań. Złoto kończy tydzień na minusie (-1,5 proc.), a za uncję płaci się obecnie 1689 dolarów.

Tomasz Ray-Ciemięga

dman1cp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dman1cp