Brakuje rąk do pracy przy zbiorach truskawek, także przez przepisy. Sadownicy piszą do resortu rolnictwa
Związek Sadowników RP zwrócił się do ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela z prośbą o pilne opracowanie wzoru umowy o pomocy przy zbiorach. Sadownicy zmagają się z ostrym niedoborem rąk do pracy np. przy zbiorach truskawek, a nieżyciowe przepisy blokują zatrudnianie pomocy przy zbiorach.
22.05.2018 | aktual.: 22.05.2018 12:17
Związek w piśmie do ministra Jurgiela wyjaśnia, że wielu sadowników chciałoby zatrudnić pomocnika w swoich gospodarstwach, ale kwestie proceduralne i brak jednoznacznej wykładni przepisów są dla nich sporym obciążeniem.
Stąd prośba o pilne opracowanie wzoru umowy o pomocy przy zbiorach i opublikowanie go na stronie internetowej resortu rolnictwa.
Problem pojawił się w związku z niedawnym wejściem w życie znowelizowanych przepisów w zakresie ubezpieczenia społecznego rolników oraz ubezpieczenia zdrowotnego.
W połowie maja pojawił się obowiązek zgłoszenia przez rolnika do ubezpieczeń w KRUS pomocników, z którymi rolnik zawarł umowę o pomocy przy zbiorach.
Pomocnik przy zbiorach to nowy zawód na polskim rynku pracy, dlatego sadownicy mają problem z tym, jak ma wyglądać taka umowa.
Jak wskazuje Związek Sadowników RP, wiadomo jedynie, że na podstawie takiej umowy pomocnik zobowiązany jest do osobistego świadczenia pomocy rolnikowi przy zbiorach chmielu, owoców, warzyw, tytoniu, ziół i roślin zielarskich, w określonym miejscu i przez określony czas, a rolnik do zapłaty umówionego wynagrodzenia za świadczoną pomoc.
Umowa taka określa również zakres czynności wykonywanych przez pomocnika rolnika oraz dzień rozpoczęcia świadczenia pomocy przy zbiorach, jeżeli jest on inny niż dzień zawarcia umowy o pomocy przy zbiorach.
Brak przymrozków i dużo słońca sprawiły, że polskie truskawki pojawiły się dużo wcześniej niż zwykle. Eksperci i sadownicy zapowiadają urodzaj wszystkich owoców, ale palącym problemem branży jest brak rąk do pracy.
Ukraińcy nie chcą już pracy na roli w naszym kraju. Przy najbardziej negatywnych scenariuszach, część zbiorów może nawet zostać na polu i po prostu zgnić.
- Najgorzej jest z truskawkami i wiśniami, bo je po prostu trzeba zebrać ręcznie. Nie ma tu innej metody. Jeszcze kilka lat temu ratowali nas Ukraińcy, teraz jednak wolą stałą pracę w zakładach i nawet wyższe stawki nie zachęcają ich do pracy w sadownictwie - mówi Daniel Syndoman, uprawiający truskawki, wiśnie, śliwki i jabłka.
Ze stawkami też zresztą trzeba uważać. - Wyższe stawki też nie mogą być oderwane od rzeczywistości. Płacąc zbyt wiele, narażam się na stratę. Jeżeli cena za kilogram truskawek ustabilizuje się np. na poziomie 3,5 zł , to nie ma tu wielkiej przestrzeni na wyższe koszty zbioru – mówi Syndoman.
- Na pewno mamy urodzaj i to odróżnia ten sezon od poprzedniego. Rzecz jednak w tym, że olbrzymi popyt może spowodować, że nie będzie aż tak bardzo tanio, jak można by się było spodziewać, opierając przewidywania tylko na znakomitej pogodzie – wyjaśnia plantator.
- Tempo wzrostu wynagrodzeń w Polsce i rosnąca moda na większe spożycie owoców sprawi, że popyt krajowy będzie bardzo wysoki. Również i eksport będzie zapewne znaczący, a to wszystko zgodnie z ekonomicznym abecadłem, nie pozwoli na znaczące spadki cen - wyjaśnia prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl