Budowa na pół gwizdka
Czy za kilka lat będzie głośno o jakości robót wykonanych przez firmy wybrane w przetargach po cenach o połowę niższych niż zakładano w budżecie inwestora?
Czy za kilka lat będzie głośno o jakości robót wykonanych przez firmy wybrane w przetargach po cenach o połowę niższych niż zakładano w budżecie inwestora?
Sektor budowlany jako jeden z pierwszych odczuł kryzys gospodarczy, a firmy wykonawcze jako jedne z pierwszych zmuszone zostały do ostrej walki cenowej, dającej im szansę na utrzymanie się na rynku. Ostatnio inwestorzy otrzymują oferty przetargowe nawet o połowę niższe, niż zakładali w budżetach projektów.
- Wartości ofert wykonawczych sprzed dwóch lat były na poziomie 7-10 proc. wyższym niż obecnie - mówi Wojciech Szweda kierownik Działu Zarządzania Kosztami i Przetargami Tebodin SAP-Projekt. - Jednak porównując oferty sprzed roku, czyli piku budowlanego, do obecnie kształtujących się, to różnica w ich spadku jest ogromna.
Oferty za pół ceny
Najlepszym przykładem może być przeprowadzenie przez Tebodin SAP-Projekt przetargu na tych samych warunkach kontraktowych i projektowych w różnych okresach realizacji, czyli w październiku 2008 r. i sierpniu 2009 r. Spadek wartości zamówienia wyniósł w tym czasie 34 proc.
W sektorze zamówień komercyjnych obniżki te osiągają nawet 15 proc. w porównaniu ze stawkami z końca III kwartału 2008 r.
- W latach 2006, 2007 i częściowo 2008 mieliśmy do czynienia z windowaniem stawek - wyjaśnia Izabella Ruchniak, kierownik Działu Przetargów i Rozliczeń Kontraktów, kierownik projektu w PM Group Polska. - Jeżeli jednak zbilansować wzrosty i spadki, to w ciągu ostatnich dwóch lat w sektorze prywatnym można mówić o 10-procen-towej obniżce. Należy jednak pamiętać, że rynek jest bardzo rozchwiany i różnice między minimalną a maksymalną ceną są nawet 40-procentowe.
Podobne spostrzeżenia można odnieść do sektora publicznego, gdzie od końca ubiegłego roku obserwuje się spadek liczby nowych inwestycji, w efekcie czego firmy starając się o zlecenia, walczą z konkurencją, stosując ceny zbliżające się do stawek dumpingowych. - W sektorze publicznym mamy do czynienia z sytuacjami, gdy oferty wykonawców są nawet o połowę niższe niż wyceny kosztorysowe i budżety zamawiających - spostrzega Jacek Kudrzycki, dyrektor ds. realizacji inwestycji, członek zarządu PM Group Polska.
Wyceny kosztorysowe są obecnie za wysokie, ponieważ szacuje się je w oparciu o bazy danych opracowywane na podstawie stawek z okresu boomu budowlanego. Po drugie ceny ofertowe to często właśnie element walki konkurencyjnej. Firmy proponując zaniżone ceny, znacznie ograniczają swój zysk, by na przykład pozostać na rynku i utrzymać miejsca pracy. - Rzeczywisty spadek cen, wynikający z obniżenia cen materiałów i robocizny, a także będący wynikiem wprowadzanych przez firmy programów oszczędnościowych, można szacować na poziomie 15-20 procent - mówi Kudrzycki.
Tomasz Bączyk, wiceprezes zarządu firmy Fojud, zauważa, że w ostatnim roku ceny ofert w inwestycjach infrastrukturalnych w wielu przypadkach spadły nawet o ponad 20 proc, a zdarzają się przetargi, w których najniższa cena stanowi od 50 do 60 proc. przewidzianego przez inwestora budżetu na przedsięwzięcie.
Z punktu widzenia wykonawcy obniżki te ocenia Jerzy Werle, dyrektor generalny Warbudu, który zauważa, że obserwowana w ostatnich miesiącach korekta cen waha się od 30 do nawet 50 proc. w stosunku do tego, co było w roku 2007 i 2008. - Poziom spadków jest różny w zależności od tego, czy jest to budownictwo mieszkaniowe, biurowe czy drogowe - mówi Jerzy Werle.
Oszczędzać, ale nie na jakości
Przy okazji znacznego spadku cen ofertowych pojawia się więc pytanie, na jakich elementach inwestycji budowlanej można jeszcze oszczędzić w stosunku do specyfikacji przetargowej bez niekorzystnego wpływu na jakość jej realizacji. Firmy starają się ciąć np. koszty wykończeń inwestycji budowlanych.
- Ekonomicznie uzasadnione jest stosowanie tańszych, najczęściej krajowych dostawców materiałów budowlanych, posiadających odpowiednie certyfikaty i parametry techniczne - mówi Izabella Ruchniak z PM Group Polska. Innym pomysłem jest analiza modelu ubezpieczenia procesu inwestycyjnego. Inwestor może wynegocjować lepsze stawki, zamiast płacić firmie wykonawczej kwotę powiększoną o marżę. Takie oszczędności w zależności od skali inwestycji mogą wynieść od kilkudziesięciu tysięcy złotych do nawet ponad miliona zł.
Wojciech Szweda z Tebodin SAP-Projekt radzi natomiast szukać oszczędności na rynku dostawców, zarówno materiałów, jak i usług. Dobra znajomość sektora daje możliwość uzyskania, w drodze konkursu ofert, korzystnych cen na roboty czy materiały. - Drugim sposobem obniżenia kosztów może być tzw inżynieria kosztów, odnosząca się zarówno do rozwiązań projektowych, metod realizacji, jak i zastosowanych materiałów - mówi przedstawiciel Tebodin SAP-Projekt.
Jacek Kudrzycki z PM Group Polska podkreśla jednak, że oszczędności mają sens tylko wtedy, gdy nie przekładają się na jakość inwestycji. - Mniej pieniędzy można wydać bez uszczerbku dla kondycji obiektu, stosując rozwiązania mniej zaawansowane architektonicznie - mówi. - Można też szukać tańszych technologii i materiałów budowlanych, pod warunkiem, że spełniają one zapisane w projekcie wymagania techniczne.
Obecnie często się zdarza, że koszty inwestycji są zwiększane (przy bardzo znikomym podnoszeniu jej jakości) przez zamieszczanie w specyfikacjach przetargowych szczegółowych ilości materiałów i dostawców. Ewa Martuszewska z Fluoru zauważa, że wielu głównych dostawców usług podzleca swój zakres jednostkom o niższych kosztach wytwarzania. Jeżeli jednostki takie można bezpośrednio zaangażować w proces wykonywania inwestycji, to stwarza to możliwości zaoszczędzenia kosztów. - Pamiętajmy jednak, że sytuacja taka musi znaleźć odzwierciedlenie w programach jakości i kontroli, jakie główny dostawca usługi stosuje w zarządzaniu swoim łańcuchem prac - przestrzega.
Konkurencyjna pułapka
Znaczne obniżki ofert wykonawczych to woda na młyn dla inwestora, jednak warto zastanowić się nad jakością wykonania takiego projektu i jego trwałością. Co może przynieść wybór wykonawcy ze zbyt zaniżoną ceną ofertową? - Najbardziej pesymistyczny scenariusz to zejście wykonawcy z placu budowy lub wstrzymanie robót wskutek utraty płynności finansowej, co w konsekwencji prowadzić może do wstrzymania inwestycji - przestrzega Izabella Ruchniak z PM Group Polska.
Innym często spotykanym zjawiskiem jest rażące obniżenie standardów wykonywania prac, również warunków BHP. W trakcie realizacji można się także spodziewać wygórowanych i przeciągających się roszczeń finansowych przy każdej uzasadnionej lub często nieuzasadnionej okoliczności. Ponad to wykonawca, który zaproponował zaniżoną cenę, będzie próbował niedoszacowane koszty zrekompensować, zawyżając stawki za roboty dodatkowe. - Języczkiem u wagi są też wynagrodzenia dla podwykonawców - wskazuje Izabella Ruchniak.
- Mimo że sprawę reguluje Kodeks cywilny, należy w umowie z wykonawcą tak zabezpieczyć interesy zamawiającego, by nie został on obciążony zaległymi płatnościami.
Konsekwencje zbyt oszczędnościowego wyboru wykonawcy przekładają się także na sprawy organizacyjne, następnie terminowe i jakościowe. Wojciech Szweda z Tebodin SAP-Projekt wylicza również pojawiające się ryzyko związane z przejmowaniem przez inwestora płatności za dostawy materiałów, dodatkową koordynacją w tym zakresie oraz wprowadzeniem wykonawstwa zastępczego w ostatecznym ruchu. - Choć inwestora zabezpiecza kontrakt, to strata terminowa i jakościowa jest ewidentna -mówi. - Podpisanie kontraktu na rażąco niskim poziomie cenowym powoduje także, że podwykonawcy i dostawcy oferenta silnie ucierpią na tym, nawet płacąc cenę upadłości spółki. Tak bywało w przeszłości i istnieje obawa, że może się to powtórzyć w obecnych warunkach rynkowych.
Nie tylko zbytnie obniżanie cen wykonawczych jest obecnie problemem. Zjawisko to dotyczy bowiem również osób nadzorujących budowy, w wyborze których również decydującym kryterium jest najniższa cena.
- Powoduje to, że poziom kwalifikacji inspektorów jest niski lub nadzorują oni wiele inwestycji równocześnie, nie ma więc możliwości, by dopilnowali jakości realizowanych robót w sytuacji, w której wykonawca zmuszony jest szukać oszczędności w każdym elemencie kontraktu, tak by zmieścić się w swojej cenie ofertowej - mówi Tomasz Bączyk, wiceprezes Fojudu.
Niska cena na etapie przetargu prowadzi przeważnie, zdaniem Ewy Martuszewskiej z Fluoru, do wyższej ceny całkowitej na końcu realizacji inwestycji, nieudanych relacji z zamawiającym i większego zaangażowania zarządu zamawiającego. - Na pierwszym miejscu wśród kryteriów wyboru ofert prze-targowych powinny być więc bezpieczeństwo oraz wyniki dotychczasowej działalności wykonawcy - radzi nasza rozmówczyni. -Trzeba także dokonać oceny ofert wykonawców w celu zrozumienia, czy podana cena jest realistyczna, czy też po prostu zaniżona w celu wygrania projektu.
Jarosław Maślanek