Byczy walec jedzie dalej…
Wczoraj amerykańskie rynki dobitnie pokazały, że mimo znacznego wykupienia, mimo słabych wyników spółek, mimo nieudolnego przekroczenia dwa dni temu oporu S&P500 na 945 pkt. byki nadal dominują.
24.07.2009 08:34
Przewaga popytu była widoczna w czwartek przez cały dzień i wyniosła indeksy na ponad dwuprocentowe plusy dzięki czemu rynki amerykańskie są na najwyższych poziomach od początku listopada. Główną przyczyną jakiej zawdzięczamy taki entuzjazm były dane z wtórnego rynku nieruchomości w USA, które przebiły najlepsze prognozy. W czerwcu zanotowano sprzedaż najwyższą od października ubiegłego roku, a miesięczny wzrost wyniósł aż 3,6 proc., co jest trzecią z rzędu zwyżką.
Wynik sesji niesie za sobą istotne konsekwencje. Technicznie zostały potwierdzone wzrosty, a niedawny poziom oporu stał się silnym wsparciem. W tej chwili nieunikniony wydaje się atak na barierę 1000 pkt., które to będzie idealnym miejscem na realizację zysków. W końcu rynki rosną już drugi tydzień a korekta kiedyś też musi nadejść.
Z kolei na GPW w czwartek handel rozpoczął się od niewielkiego wzmocnienia. WIG20 zyskując jeden procent spokojnie kreślił płaską linię i pozostawał w identycznej odległości od poziomu wtorkowych maksimów (2040 pkt.) oraz okrągłej bariery 2000 pkt. Identyczne zachowanie dominowało na pozostałych zachodnich parkietach, które niemal przez cały dzień utrzymywały się na poziomach neutralnych.
Dzień upływał na marazmie i jak zwykle nie było najmniejszej reakcji na dane z polskiej gospodarki. Wszystkie były lepsze od prognoz. Sprzedaż detaliczna w ubiegłym miesiącu wzrosła o 0,9 proc., a stopa bezrobocia kosmetycznie zmniejszyła się o 0,1 proc. do 10,7 proc. W okresie letnim takie informacje nie należą do wyjątkowych i z obecnej tendencji nie można wyciągać długofalowych wniosków, ponieważ ma na nie wpływ większa ilość prac sezonowych.
Po południu multum amerykańskich spółek publikowało raporty. Uwagę graczy zwróciły jednak tylko zaskakująco dobre dane Forda. Ten jedyny producent samochodów, który obył się bez finansowej pomocy amerykańskiego rządu zamiast straty 52 centów na akcje pokazał 69 centów zysku. Co prawda przeważająca większość zysku wynikała z redukcji długu, a bez jego uwzględnienia firma osiągnęłaby stratę w wysokości 21 centów, ale to i tak nadal dwukrotnie mniej niż zapowiadano w prognozach. Z punktu widzenia gospodarki amerykańskiej pozytywną informacją był również raport firmy 3M uznawanej za odzwierciedlenie gospodarki USA w skali mikro. 3M przebiło oczekiwania i zarobiło aż 20 proc. więcej niż prognozowano. Dodatkowo podniosło oczekiwania zysku na cały 2009 rok. W tej powodzi danych nie zwrócono uwagi na ilość nowych bezrobotnych w Stanach, która była zgodna z oczekiwaniami, a jednocześnie łączna liczba pobierających zasiłek była najniższa od połowy kwietnia.
Euforię w końcówce mieliśmy zapewnioną dzięki danym z amerykańskiego rynku nieruchomości. Wszystkie spółki z głównego indeksu zakończyły na solidnych wzrostach, a WIG20 osiągnął nowy tegoroczny szczyt. W największym stopniu przyczynił się do tego sektor surowcowy i odrabiające środowe straty KGHM, ORLEN oraz LOTOS. Do pełni szczęścia zabrakło tylko rozsądnej wielkości obrotu, który ledwo przekroczył miliard złotych. Małe święto dotyczyło dziś także mniejszych spółek. sWIG80 przekroczył barierę 10.000 pkt., czyli poziom, który ostatnio był tam widziany we wrześniu 2008 roku tuż przed upadkiem banku Lehman Brothers. Dziś z rana zobaczymy kontynuację wczorajszej euforii, ale zbyt wysokie otwarcie może uniemożliwić utrzymanie poziomu zwłaszcza jeżeli początek sesji w USA nie będzie zadowalający.
Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse