Byki coraz odważniej patrzą w górę

Dziś nasz parkiet nie błyszczał już tak jak dzień wcześniej. Ale na tle 2 proc. wzrostów na głównych parkietach Europy nie było to łatwe. Byki nie były w stanie skorzystać z tej świetnej atmosfery i szły swoją drogą.

Byki coraz odważniej patrzą w górę
Źródło zdjęć: © Gold Finance

01.12.2009 17:12

Zresztą 1 proc. zwyżka to całkiem niezłe osiągnięcie. Szczególnie jeśli zauważyć, że od dna piątkowej przeceny WIG20 zyskał 150 punktów, czyli prawie 7 proc.

Polska GPW

Po poniedziałkowym bardzo mocnym zachowaniu na tle innych giełd europejskich, dziś inwestorzy w Warszawie zaczęli dzień dość ostrożnie. Indeks największych spółek zyskiwał na otwarciu 0,8 proc., a wskaźnik szerokiego rynku 0,65 proc. Jeśli chodzi o papiery poszczególnych firm, stawka początkowo była dość wyrównana. Wyróżniał się jedynie BZ WBK, zyskujący ponad 2 proc. Wkrótce okazało się, że był to sygnał zwiastujący siłę sektora bankowego na naszym parkiecie. Po godzinie handlu akcje BZ WBK rosły już o 3,7 proc., BRE o 3 proc. Pekao i PKO zyskiwały grubo ponad 1 proc. Stawkę tę uzupełniały walory PKN i Telekomunikacji Polskiej, które zwiększały swą wartość o 2 proc. Słabo zachowywały się natomiast papiery KGHM. WIG20 zyskiwał 1,5-1,6 proc., ale przed południem był to szczyt możliwości byków. Wszystkie próby ruchu powyżej tego poziomu kończyły się niepowodzeniem. Ale niedźwiedzie też nie były skłonne do ataku. W efekcie wykres indeksu był równy niemal jak stół. Wahania zamykały się w przedziale 25 punktów,
jeszcze węższym niż wczoraj. Końcówka była już nieco gorsza. Ostatecznie WIG20 zyskał 1,09 proc., WIG wzrósł o 0,84 proc., wskaźnik średnich firm o 0,51 proc., a sWIG80 o 0,68 proc. Obroty wyniosły 1,14 mld zł. Giełdy zagraniczne Wczoraj amerykańscy inwestorzy znów wykazali się niezdecydowaniem. S&P500 raz znajdował się nieznacznie pod kreską, to znów starał się przebić w okolice poziomu 1110 punktów. Zabrakło niecałych 5 punktów. Indeks utknął więc w przedziale 1080-1110 punktów i zastanawia się, w którą stronę podążyć. Te okresy ruchu w bok są coraz dłuższe. Poprzednie trwały 5-7 sesji, obecny liczy sobie już 14. Może to wskazywać na słabnięcie trwającej od marca tendencji wzrostowej. Do końca roku można się jednak spodziewać próby jej przedłużenia, a nawet ustanowienia nowego szczytu. Na giełdach azjatyckich trwa odreagowanie niedawnych spadków. Przoduje w tym Nikkei, który najbardziej ucierpiał w ostatnich tygodniach. Odbił się dynamicznie po osiągnięciu okolic lipcowego dołka. Dziś zyskał 2,4 proc. To
reakcja na decyzję banku centralnego, który postanowił poprawić płynność rynku i obniżyć rynkowe stopy procentowe pompując 115 mld dolarów do systemu bankowego. Spadkową sekwencję przerwały też indeksy w Chinach. Shanghai B-Share wzrósł o prawie 2 proc., co może wskazywać, że wczorajsza zwyżka o ponad 4 proc. nie była przypadkowym "wyskokiem". Sporo optymizmu wykazywały dziś przed południem parkiety europejskie. Paryż i Frankfurt zaczęły dzień od zwyżki o 1,5 proc., Londyn był nieznacznie słabszy. Już w pierwszej godzinie handlu skala wzrostów zdecydowanie się zwiększyła. Nastroje poprawiały dobre dane o aktywności gospodarczej w europejskim przemyśle oraz wyższej sprzedaży detalicznej w Niemczech. DAX i CAC40 rosły o ponad 2 proc., a FTSE o 1,8 proc. Rynki naszego regionu na tym tle wyglądały bardzo słabo. Wyjątkiem był jedynie moskiewski RTS, dotrzymujący kroku najlepszym. W Sofii i Pradze wskaźniki utrzymywały się nieznacznie powyżej poniedziałkowego zamknięcia, a BUX zyskiwał zaledwie 0,6 proc.

Waluty

Amerykańska waluta po wczorajszym falowaniu dziś przed południem wyraźnie słabła. Jedynie przez moment była pod wrażeniem decyzji banku centralnego Japonii, ale później przeważyły dobre nastroje na europejskich parkietach. Zejście poniżej poziomu 1,5 dolara za euro było bardzo symboliczne i trwało bardzo krótko. W południe za euro trzeba było płacić prawie 1,508 dolara.

Złoty dynamicznie się dziś umacniał, pozostając pod wpływem dolara taniejącego na światowym rynku i dobrych danych o aktywności polskiego przemysłu. Jeszcze wczoraj wieczorem za amerykańską walutę trzeba było płacić prawie 2,8 zł, dziś rano o sześć groszy mniej. Z 4,16 do 4,12 zł staniało euro. Za franka przed południem płaciliśmy 2,73 zł, o 3 grosze mniej niż w poniedziałek. Do końca dnia złoty trzymał się mocno, a zmiany wobec głównych walut sięgały zaledwie około 1 grosza.

Podsumowanie

Po przecenie z ubiegłego tygodnia, zakończonej mocnym "arabskim" akcentem, główne indeksy naszego rynku starają się wrócić do bezpiecznych poziomów 2400 punktów w przypadku WIG20 i 40 tys. dla wskaźnika szerokiego rynku. Na tych wysokościach mogłyby poczekać na okazję do mocniejszego ruchu w górę i ponownego poprawienia rekordu całej dziesięciomiesięcznej fali wzrostowej. Brakuje do niego zaledwie około 50 punktów. Zwyżkom towarzyszą jednak wciąż bardzo małe obroty. Mocne piątkowe tąpnięcie trochę wystraszyło część inwestorów, a tych najbardziej strachliwych "wyrzuciło" z rynku. W piątek, gdy WIG20 spadał o 4 proc., obroty były całkiem przyzwoite, więc sporo akcji przeszło w mocniejsze ręce.

Roman Przasnyski
główny analityk
Gold Finance

sesjamwig40gpw
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)