BZ WBK: Caspar odbiera nam klientów
Pozew jest już w sądzie: Firma BZ WBK AIB Asset Management oskarża byłych pracowników, dziś zatrudnionych w Caspar AM, o podbieranie klientów i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
20.01.2011 | aktual.: 20.01.2011 07:47
Caspar zaczął działalność w połowie ubiegłego roku. Na koniec grudnia miał aktywa o wartości 300 mln zł. W tym samym czasie aktywa w portfelach BZ WBK AIB AM stopniały o blisko 200 mln zł. Dodatkowo funduszom inwestycyjnym z grupy BZ WBK, znanym pod marką Arka, ubyło około 0,5 mld zł (saldo wpłat i wypłat) – i był to najsłabszy wynik w branży.
Caspar zyskał 157 klientów, a konkurent z bankowej grupy stracił ich 188.
Zakazy i zażalenia
Spółki potwierdzają nasze informacje o sporze i pozwie.
– Wszczęliśmy postępowania cywilne przeciwko naszym byłym pracownikom – przyznała firma BZ WBK AIB Asset Management (właściciel BZ WBK AIB TFI)
. – Sąd Okręgowy w Bydgoszczy postanowieniem z 9 grudnia 2010 r. zabezpieczył nasze roszczenia poprzez zakaz ujawniania, przekazywania i wykorzystywania informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa, w tym danych klientów, a także poprzez zakaz nakłaniania klientów spółki do rozwiązywania umów oraz zakaz rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o BZ WBK AIB AM.
Jak ustaliliśmy, chodzi głównie o wykorzystywanie kontaktów do klientów z wielomilionowymi portfelami oraz o stawianie byłego pracodawcy w niekorzystnym świetle. Klienci mieli słyszeć, że przyszłość Arki jest niepewna w związku z tym, że właścicielem banku BZ WBK ma zostać Santander. Niepewne miały być też wyniki asset management i funduszy Arka w związku z odejściem kluczowych zarządzających.
– Do sądu wpłynął jeden pozew przeciwko naszemu pracownikowi z działu sprzedaży. Wobec udzielonego przez sąd zabezpieczenia nasz pracownik złożył zażalenie, twierdząc, że oskarżenia są bezpodstawne, a pracę wykonywał zgodnie z zasadami uczciwej konkurencji. Tym samym sądowe zabezpieczenia należy uznać za nieprawomocne. Pracownik w normalnym trybie wykonuje swoje obowiązki – komentuje Leszek Kasperski, prezes Caspar AM. Dodaje, że w pełni ufa pracownikowi.
Caspar AM ponad rok temu założyli Leszek Kasperski, wcześniej członek zarządu BZ WBK TFI zajmujący się m.in. sprzedażą, i Piotr Przedwojski, wieloletni zarządzający akcjami w tym samym towarzystwie. Dołączył do nich Błażej Bogdziewicz, także wieloletni zarządzający akcjami w Arce. Do nowej firmy przeszło też kilku innych pracowników, w tym sprzedawców. Pod koniec grudnia przewodniczącym rady nadzorczej został Jacek Kseń, były prezes Banku Zachodniego WBK.
Spór na wielu frontach
Dlaczego więc Arka poszła do sądu?
– Zdecydowanie opowiadamy się za przestrzeganiem przez wszystkie podmioty fundamentalnych zasad uczciwej konkurencji. Mamy informacje uzasadniające podejrzenie, że powyższe zasady były naruszane przez byłych pracowników spółki, zatrudnionych obecnie w Caspar AM – napisali przedstawiciele BZ WBK AIB AM.
Na rynku mówi się, że sprawa może mieć drugie dno. Relacje twórców Caspara z Arką już od dłuższego czasu są chłodne. Przykład: jak wynika z naszych informacji, wciąż toczy się spór Piotra Przedwojskiego z byłym pracodawcą, m.in. w sprawie należących do niego akcji BZ WBK AIB TFI. Przedwojski uważa się za akcjonariusza towarzystwa, a w 2010 r. nie był zawiadamiany o żadnym walnym zgromadzeniu.
Caspar wybiera się teraz na NewConnect – w dokumencie informacyjnym prawdopodobnie będzie musiał uwzględnić czynniki ryzyka związane z pozwem Arki.
Sprawa bez precedensu
Branża zarządzania aktywami i funduszami inwestycyjnymi zna przypadki odchodzenia przez kluczowych pracowników do innej, konkurencyjnej firmy lub zakładania przez nich własnego biznesu. Było tak m.in. z Sebastianem Buczkiem z ING TFI, który założył Quercus TFI, czy twórcami Opera TFI Maciejem Kwiatkowskim i Tomaszem Korabem, wcześniej pracującymi dla BRE AM. A AgioFunds TFI powołały do życia osoby wywodzące się z Superfund TFI.
Z naszych informacji wynika, że niekiedy instytucje straszyły sądem byłych pracowników za podbieranie klientów. Ale nigdy nie zdecydowały się na proces.
– Tutaj trudno cokolwiek udowodnić. Żeby wygrać sprawę, najczęściej przed sądem musiałby się pojawić zwerbowany klient. A ten nie będzie chciał zeznawać, bo skoro w danej firmie trzyma pieniądze, to znaczy, że jest z niej zadowolony – komentuje osoba z branży. Zwraca tez uwagę, że często klienci sami chcą pójść za dotychczasowym zarządzającym.