Cały świat liczy straty spowodowane erupcją wulkanu
Jak poinformował PLL LOT, wszystkie loty zostały wstrzymane do godziny 2 nad ranem 20 kwietnia. Nie wystartuje żaden samolot LOT-u ani z lotnisk krajowych, ani zagranicznych. Przemysł lotniczy już liczy straty spowodowane wybuchem wulkanu. Mogą one wynieść już ponad 2 mld dolarów w skali globalnej.
Firmy lotnicze liczą straty spowodowane wybuchem wulkanu i wstrzymaniem lotów na większości lotnisk w Europie. Według wstępnych danych mogą one przekroczyć 2 mld dolarów w skali globalnej.
Jak poinformował PLL LOT, wszystkie loty nad terytorium Polski zostały wstrzymane do wtorku 20 kwietnia 2010 roku do godziny 2. nad ranem. Nie wystartuje żaden samolot LOT-u ani z lotnisk krajowych, ani zagranicznych.
Straty krakowskiego lotniska Balice wyniosły w ciągu trzech dni od 800 tys. do miliona złotych. Widać także wpływ finansowy wybuchu na Międzynarodowy Port Lotniczy Katowice w Pyrzowicach.
- Straty są znaczące, to już idzie w miliony - powiedział w rozmowie z WP Cezary Orzech, rzecznik prasowy Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego.
Podobnego zdania jest prezes PLL LOT Sebastian Mikosz, ale jego zdaniem za wcześnie jest jeszcze podawać informacje o stratach polskiego przewoźnika. - Najważniejsze jest bezpieczeństwo pasażerów. W obecnej sytuacji żaden przewoźnik nie może ryzykować lotów - powiedział w Programie Trzecim Polskiego Radia.
Na świecie chmura pyłu znad Islandii wywołuje jeszcze większe zamieszanie niż w Polsce. Linie lotnicze, lotniska, dostawcy, operatorzy logistyczni, a także zwykli handlowcy liczą już straty spowodowane zamknięciem przestrzeni lotniczej nad wieloma krajami Europy. Zdaniem ekspertów koszty dla samego przemysłu lotniczego mogą być olbrzymie.
- Straty, jakie przemysł lotniczy może ponieść, mogą wynieść znacznie ponad 2 miliardy - twierdzą cytowani przez the New York Times eksperci z australijskiego Centrum Lotnictwa Azji i Pacyfiku.
Do tej pory straty wyniosły co najmniej 1 mld dolarów z przychodów. Zdaniem analityków cytowanych przez NYT słabsze linie lotnicze mogą zbankrutować, jeżeli ta sytuacja będzie się przeciągać.
Do najbardziej zagrożonych linii lotniczych należą Air France, Lufthansa, KLM oraz Air Berlin. Od zeszłego czwartku uziemionych zostało 63 tysiące lotów.
- Biorąc pod uwagę fakt, iż gospodarki krajów strefy euro i tak są osłabione, ta katastrofa może mieć na nie znaczący wpływ" - powiedział w komunikacie e-mailowym Daniel Gros, szef Centrum Studiów nad Polityką Europejską z siedzibą w Brukseli.
Problemy odczuwają m.in. producenci świeżej żywności z północnej Afryki i Izraela, a także innych części świata. Straty Blue Pile, londyńskiej firmy zajmującej się importem świeżych owoców z Brazylii, Ghany, Egiptu i RPA, wyniosły od czwartku już ponad 1,2 mln dolarów.
Także przemysł turystyczny Grecji doznał znaczącego uszczerbku. Jak twierdzi Jacques Cailloux, główny ekonomista na Europę banku RBS w Londynie, to właśnie Grecja borykająca się z poważnymi problemami finansowymi może najbardziej odczuć skutki obecnej sytuacji, jeżeli przedłuży się ona na sezon wakacyjno-turystyczny.
- Grecja potrzebuje każdego grosika z turystyki - powiedział Cailloux.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) ostro skrytykowało rządy krajów Europy, twierdząc iż decyzje zostały podjęte bez oceny ryzyka, bez konsultacji.
Giovanni Bisignani, szef IATA, podkreśla, że dziennie linie lotnicze tracą 200 mln dolarów dziennie, pisze NYT.
Do wybuchu wulkanu Eyjafjoell doszło 14 kwietnia. Chmura pyłów wydobywających się z tego wulkanu zanieczyściła atmosferę nad Europą, co spowodowało, iż wiele krajów Starego Kontynentu podjęło decyzje o zamknięciu swoich przestrzeni powietrznych.
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej (PAŻP) decyzję o zamknięciu przestrzeni powietrznej nad północną Polską podjęła 15 kwietnia, a od 16 rozszerzyła je na całą Polskę.
Michał Jankowski, Wirtualna Polska