Cena złota utrzyma się w okolicach 1200-1400 USD/ uncję, do hossy droga daleka
Warszawa, 09.09.2014 (ISBnews/ MM Prime TFI) - Maksymalna cena uncji złota to 1920 USD odnotowane we wrześniu 2011 r. Na początku kryzysu finansowego cena złota spadała razem z surowcami przemysłowymi, ale faktycznie spadek ten był mniejszej skali. Miedź została przeceniona o 66%, natomiast ropa naftowa aż o ponad 70%. W szczytowej fazie cena baryłki ropy Brent przekraczała 140 USD. Skala przeceny złota na tle ww. surowców była wtedy relatywnie niewielka i wyniosła ok. 30%. Złoto też było surowcem, który odbił najszybciej, dodatkowo w ciągu kolejnych lat przebiło bez problemu barierę 1000 USD/u, rosnąc aż do poziomu 1920 USD/u, czyli o prawie 100% powyżej szczytu z 2008 r.
09.09.2014 13:52
Czym można tłumaczyć tak duży wzrost cen złota w tym okresie? Właśnie jego funkcją safe haven, czyli bezpiecznego schronienia. Kryzys finansowy nie skończył się wraz z nacjonalizacją Lehman Brothers i AIG czy koncernów motoryzacyjnych, ale trwał kilka lat, a najlepszym dowodem tego były kolejne programy QE (zasilanie systemu bankowego w gotówkę) wprowadzane przez Fed. Z jednej strony była zatem nadwyżka kapitału, z drugiej obawy o przyszłość. W międzyczasie oś kryzysu przesunęła się z USA na południową część Europy. Zamiast bankructw spółek zaczęto obawiać się bankructwa państwa (najbardziej Grecji, gdzie scenariusz ten, gdyby nie EBC i specjalne programy pomocowe, był całkiem prawdopodobny). Awersja do ryzyka rosła, ale jednocześnie rosła też inflacja w USA i strefie euro. Popularnym produktem stały się fundusze ETF na złoto. Te wszystkie czynniki windowały cenę złota, ale w momencie gdy sytuacja zaczęła się normować, a presja inflacyjna mocno słabnąć, złoto z okolicy 1900 USD spadło na 1200 USD/u.
Trzeba pamiętać, że złoto może być traktowane jako safe haven przede wszystkim w okresach wysokiej presji inflacyjnej. Tymczasem póki co absolutnie nie ma jeszcze sygnałów jej pojawienia się. Pojawiają się pogłoski o popycie ze strony banków centralnych. Niewątpliwie Chiny, które przestały w 2009 r. raportować stan posiadanego złota, skupują je. Wtedy mieli 1054 ton złota, obecne Bloomberg wskazuje, że mogą mieć powyżej 3000 ton złota na koniec 2014 r. Złoto kupuje też Rosja, ale to można nazwać bardziej odbudowaniem jej rezerw, które spadły pod koniec 2013 r. Rusza też sezon wesel i świąt hinduskich, czyli wzrostu okresowego popytu na złoto. Te wszystkie czynniki wskazywałyby, że złoto powinno teraz przeżywać lepszy okres, tymczasem cena pozostaje pod presją i dociera do 1250 USD/u.
Sądzę, że kanał 1200-1400 USD/u powinien się utrzymać, gdyż w jego dolnych granicach plasuje się koszt krańcowy produkcji uncji złota. Póki co jednak popyt ze strony banków centralnych czy odbudowa aktywów funduszy ETF to nie ta skala. Musiałaby pojawić się presja inflacyjna przy niskich stopach procentowych, aby złoto znowu weszło w fazę hossy. Jeśli pierwsze oznaki jej pojawiania się zaistnieją, można będzie typować złoto jako atrakcyjną lokatę kapitału. Póki co funkcje bezpiecznego schronienia przejęły przede wszystkim obligacje skarbowe, także państw Europy Południowej, co jeszcze w 2012 r. wydawało się czystą abstrakcją.
Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI S.A.
(ISBnews/ MM Prime TFI)