Ceny karpia wystrzeliły. W tym roku opłaca się postawić na kalmary

Kalmary na wigilijnym stole zamiast karpia? Ceny ryby, która kojarzy się głównie z Bożym Narodzeniem, mogą skutecznie odstraszyć i skłonić Polaków do pewnych modyfikacji. Jak zauważa "Fakt" Polacy, którzy odwiedzają sklepy, mogą być niemile zaskoczeni, ponieważ obecnie za karpia, zwanego królewską rybą, trzeba zapłacić tyle, co za owoce morza.

Hodowcy jesienią sygnalizowali, że choć mogą występować większe ilości karpi, to obserwując kondycję stawów i uwzględniając opinie innych wędkarzy, można przewidzieć znaczną liczbę niedojrzałych ryb. Ryby o wadze 800 gramów nie spełniają standardów sprzedażowych. W Polsce przyjętym standardem jest, że karp powinien ważyć od 1,5 do 2,5 kilograma.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dziennikarze dziennika sprawdzili, jak wygląda karpiowa rzeczywistość na dwa tygodnie przed świętami. I tak za kilogram świeżej ryby prosto ze stawu trzeba zapłacić około 30 zł, czyli tyle, ile rok temu.

Konsumenci, którzy odwiedzają sklepy, widzą zupełnie inne ceny. Za tuszkę karpią bez głowy, w jednym z warszawskich sklepów sieci Leclerc, trzeba zapłacić aż 47,99 zł za kg. To więcej, niż kosztuje kilogram świeżych kalmarów (45,99 zł) i w porównywalnej cenie co gotowany krab (49,99 zł).

Natomiast, jak sprawdził "Fakt", za filet z karpia bez skóry trzeba zapłacić jeszcze więcej, bo aż 56,99 zł za kg. Co ciekawe, niewiele drożej, bo po 59,99 zł, można kupić świeże krewetki

Hodowcy jeszcze jesienią mówili, że Choć mogą występować większe ilości, obserwując kondycję stawów i uwzględniając opinie innych wędkarzy, można przewidzieć znaczną liczbę niedojrzałych ryb. Ryby o wadze 800 gramów nie spełniają standardów sprzedażowych. W Polsce przyjętym standardem jest, że karp powinien ważyć od 1,5 do 2,5 kilograma.