Co gorszego od parzenia kawy robią praktykanci?

Praktyki w czasie studiów – dla jednych strata czasu, dla innych przydatne doświadczenie. Wszystko zależy od tego, do jakiej firmy się trafi.

Co gorszego od parzenia kawy robią praktykanci?

06.05.2011 | aktual.: 06.05.2011 10:54

Praktyki bardzo lub mało praktyczne

Bywa, że pracodawcy zlecają młodym ludziom mało rozwojowe, za to niezwykle różnorodne zadania. Od przynoszenia zakupów i przestawiania mebli, po stemplowanie kopert i wypisywanie adresów.

– Przez trzy miesiące co najmniej dwa razy w tygodniu musiałem czekać na przełożoną. Podwoziłem ją do przedszkola, żeby mogła odebrać córkę – wspomina 24-letni Rafał. – To było moje najbardziej odpowiedzialne zadanie.

O parzeniu kawy i kserowaniu dokumentów, jako głównych zajęciach praktykantów, krążą tysiące historii. Na forach internetowych można też znaleźć wpisy studentów, do których „obowiązków” należało… upijanie się z pracownikami.

Istnieją wprawdzie firmy, potrafiące stworzyć skierowane do ambitnych studentów atrakcyjne programy praktyk. Takie programy świadczą zarazem o samej firmie – budują jej pozytywny, nowoczesny wizerunek. Poza tym to przecież najprostszy sposób na wychowanie sobie przyszłych kadr.

Szefowie rozwojowych zakładów dobrze to rozumieją. - Robienie herbaty czy stemplowanie kopert? Nie u nas! – zapewniają.

Ilu jest takich pracodawców? Należą do nich przede wszystkim renomowane firmy międzynarodowe. Analitycy rynku wskazują jednak, że coraz częściej w tworzenie atrakcyjnych programów dla praktykantów angażują się również firmy krajowe. Ich ilość jest jednak wciąż zbyt mała jak na studenckie potrzeby. Dlatego studentów czeka co roku na wiosnę ostra walka o staż. Miejsce u czołowych pracodawców dostaną tylko najlepsi. Oni mogą liczyć na udział w ciekawych, ambitnych projektach. Stanie się on bazą dla pierwszych zawodowych doświadczeń. A w przyszłości – dla kariery, realizowanej być może w tej samej firmie.

To wszystko przyszły pracownik, a obecny student, może zyskać podczas kilku miesięcy, spędzonych w dobrym zakładzie. Przygotowanie do zawodu, wdrożenie do współpracy z ludźmi, zdobycie pierwszych praktycznych wiadomości. Przede wszystkim zaś wyrobienie sobie zdania w kwestii: pasuje mi ta praca, czy nie?

Bez zaliczonej praktyki szanse na szybkie zdobycie pracy po studiach maleją.
– Firmy rutynowo zamieszczają w ogłoszeniach adnotację, że reflektują na osobę z doświadczeniem zawodowym. Dlatego postanowiłam zawalczyć o renomowanego pracodawcę. Zaczynam niedługo trzymiesięczną praktykę. Bardzo na nią liczę – zwierza się Karolina, studentka trzeciego roku biotechnologii.

Jest ich coraz więcej… na razie

Rzecz jasna nie brakuje też miejsc, w których na studentów patrzą jak na przysłowiową kulę u nogi.
– Co jakiś czas dostaję po opiekę młodego człowieka. Teoretycznie musiałbym go wdrażać, prowadzić, bo najczęściej, przynajmniej na początku, oni są całkiem zieloni. Jak jednak miałbym to robić, kiedy ledwie się wyrabiam ze swoją robotą? – pyta szef działu w firmie średniej wielkości. I dodaje: - Być może są miejsca, w których na praktykantów czekają z otwartymi ramionami, ale nasza firma po prostu do nich nie należy.

Co dla studenta oznacza okres spędzony w firmie mało produktywnie? Przede wszystkim stratę czasu, ale także mniejsze szanse na zdobycie satysfakcjonującej pracy. To istotne, bo w ostatnich latach bezrobocie wśród absolwentów rośnie szybko. Znacznie szybciej, niż w przypadku innych grup społecznych. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w ciągu ostatniego roku liczba świeżo upieczonych magistrów bez pracy wzrosła aż o 15 procent. Czyli pięciokrotnie więcej od średniej.

Obecnie co dziesiąty polski bezrobotny ma dyplom wyższej uczelni. Kilkanaście lat temu bez pracy pozostawał co setny. Wśród głównych przyczyn tej zmiany analitycy rynku pracy zgodnie wymieniają złą strukturę polskich szkół wyższych. Zbyt wiele z nich kształci studentów na kierunkach, na których proces edukacji nie wymaga wysokich nakładów. A więc na socjologii, pedagogice, psychologii, a także na zarządzaniu i marketingu. Tymczasem boom na te dziedziny już dawno minął.

Brakuje natomiast np. inżynierów, do kształcenia których prywatne uczelnie się nie kwapią. Pociąga to bowiem za sobą duże koszty.

Czy ta sytuacja się zmieni? Zapewne tak, bo według prognoz studentów będzie… coraz mniej. Według badań Dominika Antonowicza i Bartłomieja Gorlewskiego z Instytutu Sokratesa, w ciągu najbliższych 10 lat ich liczba może spaść nawet o jedną trzecią. To dobra informacja dla niektórych firm. Gdy liczba studentów spadnie, kłopoty z praktykantami na pewno również będą mniejsze.

Tomasz Kowalczyk

studencipraktykizatrudnienie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)