Co piąta partia wędlin i napojów nieodpowiedniej jakości

Napoje bezalkoholowe i wędliny to produkty najczęściej kwestionowane, co piąta partia tych wyrobów nie odpowiada wymogom jakościowym deklarowanym przez producenta - podaje Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS).

Co piąta partia wędlin i napojów nieodpowiedniej jakości
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

05.05.2013 | aktual.: 05.05.2013 13:47

- W 2012 r. Inspekcja zakwestionowała w zakresie parametrów fizykochemicznych 21,1 proc. partii napojów bezalkoholowych, 20,9 proc. przetworów z mięsa czerwonego i 18,5 proc. - z mięsa drobiowego. W przypadku dwóch pierwszych grup produktów nie obowiązują normy określone w przepisach, a ich skład deklaruje sam producent - zaznaczył Kowalczyk. Dodał, że najmniej uwag w ubiegłym roku dotyczyło jakości handlowej mięsa drobiowego, oliwy z oliwek i napojów alkoholowych.

- Wyniki kontroli wskazują, że większy odsetek nieprawidłowości dotyczy grup produktów, wobec których nie określono w przepisach szczegółowych wymagań - podkreślił główny inspektor IJHARS Stanisław Kowalczyk.

Jakość handlowa określa właściwości artykułu rolno-spożywczego: organoleptyczne, fizykochemiczne i mikrobiologiczne oraz jego oznakowanie.

Produkcja zgodna z tymi wymaganiami ma zapewnić powtarzalność cech wyrobów gotowych i jest gwarancją, że produkt będzie o określonej jakości. Brak obligatoryjnych norm daje producentom możliwość każdorazowego modyfikowania składu wyrobów oraz ich nazw.

Wymagania jakościowe zostały określone w przepisach krajowych i unijnych m. in. dla: przetworów mlecznych, mięsa drobiowego, soków i nektarów, napojów spirytusowych oraz oliwy z oliwek. Jest jednak duża grupa artykułów żywnościowych, dla których norm nie ma. Dotyczy to m.in. przetworów mięsnych, napojów bezalkoholowych i wyrobów garmażeryjnych - tłumaczył PAP Kowalczyk.

Jak mówił, przykładem branży, w której produkcja odbywa się jedynie na podstawie norm opracowanych przez producentów jest branża mięsna. Producenci wędlin samodzielnie określają skład surowcowy wytwarzanych produktów np. zawartość wody, tłuszczu lub białka, oraz wygląd i nazwy produktów.

Inspekcja porównuje faktyczny skład produktów z deklarowanym przez producenta. Kontrole wskazują na dużą rozpiętość parametrów wyrobów oferowanych do sprzedaży pod tą samą nazwą handlową lub należących do tej samej grupy wędlin. Przykładowo parówki mogą zawierać od 25 do 50 proc. tłuszczu. Ta zawartość w przypadku kiełbas średnio rozdrobnionych była deklarowana na poziomie od 10 do 75 proc.

- Brak norm, które obowiązywałyby wszystkich producentów wędlin sprawia, że do handlu trafiają wyroby pod taką samą nazwą, różniące się jednak między sobą składem, smakiem i wyglądem. Dotyczy to np. kiełbasy krakowskiej, śląskiej, żywieckiej itp. - wyjaśnił Kowalczyk. Zauważył, że w każdym zakładzie produkowane są one z innych surowców, przypraw i poddawane są innym procesom technologicznym. W efekcie w sklepie konsument styka się z kompletnie różnymi wędlinami pod taką sama nazwą i jest zupełnie zdezorientowany.

Do końca 1993 r. w Polsce obowiązywały tzw. Polskie Normy. W tych dokumentach normalizacyjnych określono podział wędlin na grupy technologiczne i rodzaje, np. wędzonki czy kiełbasy drobno lub średnio rozdrobnione. Zawierały również wymagania dla surowców oraz cechy organoleptyczne i fizykochemiczne wyrobów gotowych.

Od 1994 roku normy przestały obowiązywać i można było je stosować dobrowolne, ale do końca 2002 r. właściwy minister mógł nałożyć obowiązek ich stosowania. Od stycznia 2003 roku stosowanie polskich normy w produkcji przetworów mięsnych jest całkowicie dobrowolne, z czego skorzystała branża i każdy z producentów ma swoje receptury - wyjaśnił szef IJHARS.

Zaznaczył, że od 2004 r. obowiązują u nas wspólnotowe przepisy dotyczące m.in. zapewnienia bezpieczeństwa żywności i ochrony interesów konsumenta. Jednak nie określają one szczegółowych wymagań dotyczących jakości handlowej przetworów mięsnych.

- Od prawie 10 lat nie istnieją więc przepisy, które nakładałyby na producentów obowiązku stosowania konkretnego składu oraz nazewnictwa wyrobów gotowych. Stan taki sprzyja rozwojowi masowej produkcji, w której oferuje się konsumentom wyroby o bardzo różnej jakości - podkreślił Kowalczyk. Dodał, że taka sytuacja nie dotyczy tylko branży mięsnej, ale także odnosi się do każdego rodzaju artykułów spożywczych, dla których aktualnie nie istnieją przepisy szczegółowe dotyczące jakości handlowej.

Podkreślił, że żaden producent nie jest jednak zwolniony z obowiązku przestrzegania przepisów o znakowaniu żywności, a właśnie w tym zakresie IJHARS stwierdza najwięcej nieprawidłowości.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)