Co zdrożeje w 2017 roku? Szykują się podwyżki podstawowych opłat
Przez dwa ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do stojących w miejscu cen. Niestety wygląda na to, że przyjdzie się nam z nimi pożegnać wraz ze starym rokiem.
Choć pewnie większość z nas się z tym nie zgodzi, to przez ostatnie dwa i pół roku nie mogliśmy narzekać na ceny. Przez 28 miesięcy z rzędu mieliśmy do czynienia z deflacją, którą zawdzięczaliśmy spadającym cenom ropy. Ale z tym koniec.
Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów, w grudniu mieliśmy do czynienia z podwyżką cen względem ich poziomu z grudnia 2015 roku. Zaskoczeniem jest jednak skala tej zmiany, bo zakładano inflację na poziomie 0,5 proc., a ta od razu wyniosła 0,8 proc. To oznacza pożegnanie z najdłuższym w naszej najnowszej historii czasem spadku cen.
Pełną skalę podwyżek poznamy dopiero w przyszłym roku. Ale już dziś możemy powiedzieć, za co na pewno zapłacimy więcej. O tym piszemy na kolejnych stronach.
Już wiadomo, że w nowym roku będziemy płacić wyższe rachunki za prąd. W połowie grudnia prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy.
Dla gospodarstw domowych mamy jedną dobrą i dwie złe wiadomości. Zacznijmy od dobrej: ceny samego prądu spadną. I to u wszystkich czterech największych operatorów. Najbardziej spadną ceny w Enei - o 4,8 proc., najmniej w Enerdze Obrót - o 4,3 proc. Zła wiadomość jest taka, że w zamian wzrosną opłaty za samo dostarczenie prądu. W zależności od regionu od 4,5 proc. do prawie 7 proc. Podwyżek mogą się spodziewać szczególnie mieszkańcy Warszawy i okolic.
W efekcie suma na rachunkach będzie wyższa o około 4 proc. niż obecnie. Oznacza to, że rocznie statystyczna rodzina zapłaci kilkadziesiąt złotych więcej. I to jest ta druga zła wiadomość.
Wiemy już, że trzeba będzie zapłacić więcej za światło i wodę. A co nas czeka na zakupach? To zależy. Nie mamy dobrych informacji dla miłośników nabiału. Ceny masła i mleka po miesiącach dołowania zaczęły ostatnio rosnąć i wiele wskazuje, że będą rosły nadal. Zwiększył się popyt w Chinach, a producenci ze Stanów Zjednoczonych, Nowej Zelandii czy Australii zmniejszyli dostawy. Odczujemy to wszyscy. Masło już kosztuje tyle, co na górce cenowej dwa lata temu. Mleko jeszcze nie jest aż tak drogie, ale wszystko przed nim.
Również mięsożercy nie będą się mieli z czego cieszyć - wołowina i wieprzowina będą droższe. Pogłowie świń i krów w naszym kraju spada, a popyt rośnie. Nie wiadomo jeszcze, jak będą się kształtowały ceny drobiu. Tutaj wiele zależy od tego, jak będzie się rozprzestrzeniała ptasia grypa. Jeśli producenci będą musieli wybijać stada, ceny poszybują w górę.
To może chociaż pieczywo? Niestety, Agencja Rynku Rolnego przewiduje, że ceny pszenicy w hurcie mogą być o kilka procent wyższe niż przed rokiem. Ale za to cena żyta ma być zbliżona do ubiegłorocznej.
O ile zakupy w sklepie, mimo najprawdopodobniej wyższych cen, nie powinny nas przyprawić o ból głowy, to kierowców będą czekały na stacjach benzynowych ciężkie chwile. Wszystko przez kraje OPEC, które porozumiały się co do zmniejszenia wydobycia ropy naftowej.
Jeszcze przed rokiem za najpopularniejszą benzynę Pb 95 płaciliśmy 4,19 zł, a za olej napędowy 4,08 zł. Pb 98 kosztowała 4,54 zł, a tankujący gaz płacili 1,99 zł. Teraz takich cen już nie zobaczymy.
Rosja i inne kraje spoza kartelu OPEC zobowiązały się do cięcia produkcji ropy w przyszłym roku o łącznie 562 tysięcy baryłek dziennie. To pierwsze tak szerokie porozumienie od 15 lat. Producenci zostali zmuszeni do zawarcia porozumienia niskimi cenami ropy utrzymującymi się od dwóch lat. To co mocno uderzało roponośne kraje, cieszyło kierowców, bo paliwo tankowaliśmy taniej. Po decyzji kartelu i innych producentów ropy, ceny surowca zaczęły rosnąć. Z tanim paliwem możemy się na razie pożegnać.
Skoro już jesteśmy przy kierowcach... Podwyżki na stacjach nie będą dla nich jedynym powodem do zmartwień. Droższe będą także obowiązkowe polisy OC. Już w tym roku kierowcy płacili za ubezpieczenie auta nawet kilkaset złotych więcej niż dotychczas. Sprawa poruszyła nawet polityków - opozycja apelowała do premier Szydło, by powstrzymała rosnące ceny, a ubezpieczycieli pod lupę wziął UOKiK.
Jednak to nie koniec. Ubezpieczyciele tłumaczą, że wciąż tracą na polisach komunikacyjnych i nie ukrywają, że ceny jeszcze wzrosną.
Drożej zapłacimy za wysłanie listu. Poczta Polska tłumaczy, że nadanie listu w naszym kraju i tak jest tańsze niż średnio w Europie. Dlatego możemy spodziewać się podwyżki rzędu kilkudziesięciu groszy za list.
Ale jest też dobra informacja - na osłodę. Cukier będzie tańszy. W przyszłym roku czeka nas uwolnienie jego cen w Unii Europejskiej. Tańsza będzie więc także czekolada i inne słodycze.
(Agata Kalińska, Wirtualna Polska)