Czy Biedronka ugnie się przed bankami?
To pierwszy raz, kiedy Biedronka przegrywa. Porozumienie sześciu banków na rzecz powołania wspólnej platformy płatności mobilnych sprawia, że rozwiązanie forsowane przez dyskont może okazać się nieopłacalne.
10.07.2013 | aktual.: 11.07.2013 16:29
Pół roku temu Wirtualna Polska jako pierwsza poinformowała o planach stworzenia systemu płatności telefonem przez Biedronkę. Największa sieć handlowa i jednocześnie czwarta firma w Polsce chciała w ten sposób zaoszczędzić na opłacie pobieranej od sklepów przez organizacje kartowe. Szacuje się, że gdyby portugalska sieć zaczęła honorować płatności bezgotówkowe, to co roku musiałaby oddać Visie i MasterCardowi co najmniej 200-300 mln zł rocznie.
Dlatego Biedronka postanowiła, że razem z firmą ICP Polska stworzy własny, tańszy system płatności mobilnych. W projekcie oprócz sieci handlowej uczestniczyć miały także banki Alior i BZ WBK. Część ekspertów twierdziło, że to, co robi dyskont, to nowy standard, który może złamać oligopol organizacji kartowych. Dziś nikt takich opinii już nie wyraża, bo sytuacja uległa diametralnej zmianie.
Na początku lipca, gdy BZ WBK i Alior poinformowały, że przystępują do sojuszu tworzonego przez PKO BP razem z trzema innymi bankami (mBank, ING, Millennium)
, stało się jasne, że Biedronka została sama.
- Osiągnęliśmy gotowość techniczną i operacyjną do akceptacji płatności mobilnych. Naszym celem jest uruchomienie systemu wraz z kilkoma partnerami po stronie akceptujących. Obecnie prowadzimy rozmowy na temat szczegółów z wieloma potencjalnymi partnerami - poinformowało nas biuro prasowe Biedronki.
To jednak tylko słowa, bo Portugalczycy już mają opóźnienie. Od kwietnia powtarzają bowiem, że zapłacić telefonem będzie można w jej sklepach jeszcze przed wakacjami. Na razie nadal trzeba iść do dyskontu z gotówką, a nowego terminu startu mobilnych płatności wciąż nie ma.
- Dla Biedronki podstawa to niska cena. Oni nie mają teraz celu w tworzeniu systemu bez partnerów ze strony banków. Moim zdaniem taki projekt w obecnej sytuacji jest bezzasadny i raczej skazany na niepowodzenie - twierdzi Stefan Nowak, doradca zarządu Grupy Nokaut i ekspert od rozwiązań mobilnych.
Zdenerwowani całą sytuację są ludzie z firmy ICP Polska, która jest technologicznym partnerem dyskontu. O tym, że Alior i BZ WBK chcą przyłączyć się do PKO BP, dowiedzieli się... w dniu konferencji prasowej.
- Nie chcemy tej sprawy komentować. To, co zrobiły te banki, wymagałoby użycia naprawdę bardzo ostrych słów - usłyszeliśmy od pracownika ICP.
Wszystko wskazuje na to, że PKO BP wykiwało Biedronkę. Nieoficjalnie udało się nam bowiem dowiedzieć, że jeszcze w zeszłym roku największy polski bank rozmawiał z największym polskim detalistą. Do porozumienia jednak nie doszło. Właściciel dyskontu Jeronimo Martins stwierdził, że lepiej będzie, jak stworzy własny system. Liczył też na to, że uda się w skłócone na co dzień środowisko bankowe wbić klinem. I przy okazji może na swoim rozwiązaniu nie tylko zaoszczędzić, ale nawet zarobić.
Sześciu prezesów niemal wszystkich największych polskich banków oznajmiających, że chcą mieć swój własny system dla wszystkich było więc zaskoczeniem. To pierwsza tego typu inicjatywa od ponad 20 lat, kiedy powstawała Krajowa Izba Rozliczeniowa, która obsługuje międzybankowe przelewy. Podobnego pomysłu ze świecą szukać w całej Europie.
- Centrum decyzyjne znowu przenosi się do Warszawy - mówił o porozumieniu szef Alior Banku Wojciech Sobieraj, nawiązując do tego, że większość polskich banków jest w rękach zagranicznych grup finansowych.
Część ekspertów twierdzi też, że inicjatywa sześciu banków to powrót do koncepcji PolCardu. Idea polskiej karty płatniczej upadła, bo silniejsze okazały się Visa i MasterCard. Rozwój technologii mobilnej sprawia, że gra zaczyna się od nowa.
- Trzeba pamiętać, że jak dotąd nie ma umowy pomiędzy bankami. Nie znamy też ceny, czyli prowizji interchange. A w Sejmie jest przecież projekt ustawy obniżającą ją do 0,5 proc. To dla karciarzy może być nawet zbawienne. Nie każdy sklep będzie chciał bawić się w płatności mobilne, jeśli niewiele więcej będzie trzeba zapłacić za transakcję kartą - mówi Stefan Nowak.
Na razie nie wiadomo, jak na obniżenie interchange zareaguje Biedronka.
- Pół procenta to dla nas ciągle więcej, niż wynosi koszt obsługi gotówki - mówił Wirtualnej Polsce w lutym Tomasz Suchański, dyrektor generalny Biedronki.
Na pewno nowy poziom cen za przyjmowanie kart jest już dużo bardziej akceptowalny niż obecne 1,5-1,7 proc. W przesłanym nam komunikacie dyskont informuje, że każda inicjatywa zmierzająca do obniżenia opłat jest przez nią popierana, ale dodaje: na razie to tylko projekt.
- Chcielibyśmy podkreślić, że z zainteresowaniem obserwujemy wszystkie pojawiające się na rynku inicjatywy, których celem jest zwiększenie konkurencyjności na polskim rynku płatności. W związku z tym, że wspomniana inicjatywa została oficjalnie zapowiedziana dopiero kilka dni temu, nie chcemy na tym etapie komentować jej w sposób szczegółowy - napisała Biedronka.
Gdy na konferencji prasowej poświęconej projektowi sześciu banków padło pytanie o 24 miliardy złotych w gotówce wydawane rok rocznie w dyskoncie, prezes BRE Banku Cezary Stypułkowski poprawił dziennikarza, że nie 24, ale 28 mld zł. Bankowcy dobrze wiedzą, że ich inicjatywa to uderzenie w dyskontowe płatności mobilne, ale z drugiej strony chętnie przy kasach w Biedronce postawiliby swoje terminale.
- Nie dyskryminujemy nikogo. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy mogli zrobić coś razem. Natomiast jeśli ktoś twierdzi, że jest najmądrzejszy, to jest jego sprawa. Nieważne, kto ma świętego Graala, ale czyje rozwiązanie jest powszechne - mówił na konferencji prasowej o Biedronce prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło.
Zdaniem Stefana Nowaka 18 mln klientów sześciu banków i centrum rozliczeniowe eService, należące do największego banku, to wystarczające powody, by za parę lat polski system płatności mobilnych zdobył kilku-, a może nawet kilkunastoprocentowy udział w rynku.
Na razie w bitwie giganta bankowości z potentatem handlowym jest 1:0 dla PKO BP. Czekamy na drugą połowę. Nie wiadomo jeszcze, kogo po swojej stronie ma Biedronka. Podobno jest tam PKN Orlen. A to gracz, którego nie można lekceważyć. Jego przychody są cztery razy większe od dyskontu i 7,5 razy większe od banku.