Czy jesteś jeleniem w pracy?

Jelenie jak wiadomo mają tendencję do pakowania się w kłopoty. To poczciwe, naiwne stworzenia, których mały rozumek nie pozwala ogarnąć całej złożoności pułapki, jaką zastawił nań sprytny myśliwy

Czy jesteś jeleniem w pracy?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

04.10.2010 | aktual.: 04.10.2010 14:58

Jelenie jak wiadomo mają tendencję do pakowania się w kłopoty. To poczciwe, naiwne stworzenia, których mały rozumek nie pozwala ogarnąć całej złożoności pułapki, jaką zastawił nań sprytny myśliwy. Bo ileż razy można wpadać w dół (przygotowany przez myśliwego), przeskakując nad kupą liści (przygotowaną przez myśliwego)?

W przyrodzie jelenie są potrzebne, w przeciwnym razie łańcuch pokarmowy uległby ogromnej zmianie. Kto wie, może w wyniku tego wykształciłyby się leśne stwory żywiące się ludźmi? A wtedy grzybiarze mieliby się z pyszna. No i jeszcze sprzedawczynie konwalii.

Ale w biznesie nie są potrzebne jelenie, które podejmując decyzje o zatwierdzeniu projektów, dysponowaniu budżetów lub awansach pracowniczych, popełniają w kółko te same błędy. Co prawda tym jeleniom nie wiedzie się tak źle jak ich kuzynom w lesie. Zwykle członkowie zespołów własnymi talentami i wiedzą nadrabiają braki menedżera, nie dochodzi więc do egzekucji jelenia.

Ale dla własnego zadowolenia dobrze byłoby przestać popełniać te same błędy. Dobrze byłoby przestać być jeleniem.

Masz prawo do zmiany decyzji

Po pierwsze więc, nie przywiązuj się do stanu obecnego. Obywatele-jelenie nazywali pierwsze samochody „powozami bez koni”. Pierwsze „elektroniczne gazety” zamieszczane w internecie były żywymi kopiami swoich papierowych wersji. Rzeczywistość się zmienia. Nie są to zmiany fundamentalne (wciąż musimy spać, jeść i prokreować), ale na tyle znaczące, że gdy się przytrafią, czujemy się nieswojo. W ten sposób zmieniają się telefony, telewizory, kawy, restauracje, książki i wycieczki wakacyjne. Autobusy zmieniają swoje linie, a firmy – siedziby. Pracownicy zmieniają działy, a nawet firmy. I co? I nic. Świat kręci się dalej, biznes kręci się dalej, nawet komunikacja miejska wciąż funkcjonuje. Twoje niezadowolenie nikogo nie obchodzi oprócz ciebie. Czy warto zatem się przejmować, denerwować? Jeśli zmiana nie narusza najważniejszych podstaw twojego życia i twojej pracy, jeśli wciąż możesz realizować swoje cele, najlepiej jest wzruszyć ramionami i dalej robić swoje. Niech inne jelenie tracą czas, ciebie to już nie
dotyczy.

Po drugie, nie patrz na to, jak długo wiosłujesz, ale myśl, że coraz bliżej jest brzeg.

Jeśli zainwestowaliśmy w dane stanowisko, w klientów i w uporządkowanie sobie pracy, to jakikolwiek cień zmian wywołuje opór. W końcu tyle włożyliśmy już kosztów (wysiłku, emocji, zaangażowania, czasu, może nawet pieniędzy), że szkoda to zmarnować, prawda?

Nieprawda. To tylko kolejna pułapka na jelenie.

Jelenie patrzą, co stracą, a nie patrzą, ile zyskają.

Czasem jest to kwestia urażonej ambicji, przyznania się do błędu. Duma własna to największy z utopionych kosztów podjętych kiedyś decyzji.

Ale czym się przejmować? Masz prawo do zmiany decyzji. Nie jesteś jeleniem, który ciągle musi robić to samo. Zawsze możesz zrzucić winę na warunki zewnętrzne, na konkurencję, ewentualnie na uciążliwych klientów.

Wykorzystaj każdą wymówkę, ale nie bądź jeleniem. *Całościowa perspektywa *

Po trzecie, dobrze zdefiniuj czego ma dotyczyć decyzja i jakie będą jej efekty. Nigdy nie patrz tylko na straty lub tylko na korzyści. Jedynie całościowa perspektywa uchroni cię przed błędem, śmiesznością – losem jelenia.

W jednej z wersji słynnego eksperymentu psychologicznego podsuwa się ludziom dwie propozycje.

Propozycja A jest następująca: masz na koncie osobistym 2000 złotych. Czy skorzystasz z szansy na przegranie 300 złotych albo wygranie 500 złotych, gdyby prawdopodobieństwo tych zdarzeń wynosiło pół na pół?

Propozycja B jest następująca: Czy wolisz zatrzymać na koncie dotychczasowe saldo w wysokości 2000 złotych, czy skorzystać z szansy pół na pół na to że na koncie będziesz miał 1700 albo 2300 złotych?

Którą propozycję wybierasz? W zasadzie to wszystko jedno, bo obie są dokładnie takie same. Ale w eksperymencie wielu ludzi rezygnowało z szansy pół na pół zdefiniowanej w pierwszym pytaniu, ale korzystało z niej w drugim przypadku.

Odmienne reakcje respondentów biorą się stąd, że definicje wyborów zawierają różne punkty odniesienia. W pierwszym pytaniu punktem odniesienia jest kwota zerowa. Pytanie podkreśla więc dodatkowy charakter zysków lub strat i myśl o ewentualnym byciu na minusie wywołuje o wielu ludzi zachowawczą reakcję. Drugie pytanie, w którym punktem odniesienia jest suma posiadana na koncie, przedstawia rzeczy w realnej perspektywie, podkreślając faktyczne skutki finansowe ryzykownej decyzji.

Można więc bardzo łatwo sterować wyborami ludzi-jeleni. Jeśli coś powinno przyjąć, trzeba to przedstawić w sposób bezpieczny, nieryzykowany. Jeśli coś powinno zostać odrzucone, trzeba to przedstawić w sposób podkreślający ryzyko. Instynkt jeleni zrobi resztę. Ci którzy nie chcą być jeleniami każdą propozycję, ofertę i pomysł przypatrują się całej sytuacji, a nie tylko rzucającym się w oczy liczbom. Oglądają zarówno efekty pozytywne, jak i negatywne, i z ich kombinacji tworzą ostateczne oferty do rozpatrzenia.

Po czwarte, jelenie uważają się za nieomylne i bezbłędnie trafiające w sedno. Wszyscy rozsądni ludzie, natomiast, zdają sobie sprawę, że są rzeczy których nie są w stanie ocenić, zmierzyć, oszacować w miarę trafnie.

Większość z nas świetnie sobie radzi z oceną czasu, odległości, wagi czy objętości. Stale to robimy w sklepie lub w klubie tanecznym i otrzymujemy szybką informację zwrotną na temat dokładności naszych ocen (w obu tych sytuacjach). Codzienny trening w tym zakresie powoduje, że nasze umysły działają prawie bezbłędnie.

Rachunek zysków i strat

Czymś innym jest jednak dokonywanie ocen lub prognoz na temat niepewnych zdarzeń. No bo jakim cudem ocenisz prawdopodobieństwo, że za rok cena ropy będzie o 15 dolarów na baryłce niższa niż obecnie? Na podstawie wzorów matematycznych możesz odnaleźć pewien wysoce prawdopodobny przedział, w którym będzie się ta cena znajdować. Ale nie jesteś w stanie powiedzieć, że będzie to np. 40 proc.

Nawet jeśli cena rzeczywiście spadnie do tego poziomu, to nie znaczy to, że twoja prognoza była trafna. Jedynym sposobem, by zmierzyć trafność naszych przewidywań, jest powtarzanie eksperymentu i sprawdzenie, czy zdarzenia, których prawdopodobieństwo wystąpienia ocenialiśmy na 40 proc., rzeczywiście miały miejsce w 40 proc. przypadków. Nikt nie ma tyle czasu ani pieniędzy, by takie rzeczy testować, choć może niektórzy mieliby odpowiednie zacięcie.

Cztery rzeczy, które zostały tu pokrótce opisane, pomogą ci podejmować lepsze decyzje w pracy i w życiu codziennym. Jeśli będziesz pamiętać, żeby nie przywiązywać się do stanu obecnego, nie żałować kosztów utopionych, efekty decyzji analizować od strony zysków oraz strat, nie polegać ślepo na swoich umiejętnościach przewidywania i planowania, znacznie zmniejszysz ryzyko popełnienia błędu i podjęcia złej decyzji. Zmieni się także twoje nastawienie do życia: przestaniesz się zamartwiać większością rzeczy, zyskasz wewnętrzny spokój – bo cokolwiek się zdarzy, nie wpadniesz w pułapkę jak pierwszy lepszy jeleń.

Mirosław Sikorski

Przy pisaniu tego tekstu bardzo pomogła mi książka „Podejmowanie właściwych decyzji” autorstwa pracowników Harvard Business School (Onepress / Helion, 2008).

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)