Trwa ładowanie...

Czy można wyżyć z łapania szczurów?

Czy można w naszym kraju wyżyć z łapania szczurów? Firmy deratyzacyjne, kilkanaście lat temu jeszcze bardzo popularne, są dziś coraz rzadsze, mimo, że unijne przepisy pozwalają im na rozwinięcie skrzydeł.

Czy można wyżyć z łapania szczurów?Źródło: thinkstock
d46ggdm
d46ggdm

Firmy zatrudniające się odszczurzaniem budynków zazwyczaj łączą tą działalność ze zwalczaniem innych szkodników - karaluchów, prusaków czy mrówek. I jest to branża, na którą zawsze jest stały popyt. Wejście w ten interes nie wymaga dużych nakładów finansowych, pozwoleń czy koncesji.

W Polsce działają głównie małe, rodzinne firmy deratyzacyjne. Skupiają się one przede wszystkim na usługach dla osób indywidualnych i mniejszych firm. Rynek usług dla klientów instytucjonalnych (szpitale, duże przedsiębiorstwa, osiedla) opanowały natomiast większe firmy. Według szacunków, w całym kraju działa ich około 1,5 tysiąca.

Dla większości firm podstawową działalnością jest odszczurzanie i walka z insektami w mieszkaniach, piwnicach czy niewielkich zakładach. Jest to zajęcie bardzo opłacalne. Dezynsekcja małego lokalu mieszkalnego to zarobek minimum sześć razy większy od wydatków. Za taką usługę klient musi zapłacić bowiem co najmniej 50–60 zł. Profesjonalne firmy mają stawki, które zaczynają się nawet od 150 zł.

Tymczasem nasz faktyczny koszt to maksymalnie 15 zł. Podobne przebicie jest także w przypadku usuwania myszy czy szczurów. Cena deratyzacji domu mieszkalnego wynosi średnio 300–500 zł. - Na całe szczęście, nie potrzebujemy żadnych zezwoleń, choć klienci coraz częściej wymagają dokumentów potwierdzających specjalizację. Jednak kursy są przede wszystkim długie, bo trwają ponad 200 godzin, a do tego stosunkowo drogie. Nie wydam prawie 1500 złotych za papier, bez którego i tak mogę wykonywać swoją pracę - mówi Andrzej Halicki, prowadzący firmę deratyzacyjną w woj. małopolskim.

d46ggdm

Po wejściu Polski do Unii Europejskiej zakłady spożywcze zostały zobligowane do prowadzenia tzw. stałego monitoringu szkodników. Taki monitoring muszą prowadzić wszystkie firmy uczestniczące w obrocie żywnością (producenci, magazyny dystrybucyjne, piekarnie i sklepy).

- I to są dla mnie coraz poważniejsi klienci - mówi Andrzej Halicki. - Co jakiś czas muszę prowadzić kontrole. W im większym pomieszczeniu, tym lepiej, bo zarabiam około 10-15 groszy za metr kwadratowy monitorowanej powierzchni. Zachętą dla zainteresowanych rozpoczęciem działalności w deratyzacji są bardzo niskie koszty początkowe. Sprzęt używany przy deratyzacji nie jest drogi - bo przede wszystkim chodzi tu o ubrania i obuwie robocze. Do tego dochodzą koszty materiałów chemicznych, czyli tak naprawdę trucizn używanych przez deratyzatorów. - Tak naprawdę, pracę tę można wykonywać jako dodatkową, jeśli chcemy dorobić kilkaset złotych miesięcznie - mówi Halicki. - Ale lepiej nastawić się na stałą działalność. Wtedy można z tego spokojnie wyżyć.

AD/JK

d46ggdm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d46ggdm