Czy przybędzie etatów?

Sejm pracuje nad zmianami w składkach od umów-zleceń, które mają być odprowadzane od wysokości płacy minimalnej. Specjaliści alarmują, że nowe rozwiązania mogą zwiększyć koszty pracy i spowodować rozrost szarej strefy.

Obraz
Źródło zdjęć: © pressmaster - Fotolia

Sejm pracuje nad zmianami w składkach od umów-zleceń, które mają być odprowadzane od wysokości płacy minimalnej. Specjaliści alarmują, że nowe rozwiązania mogą zwiększyć koszty pracy i spowodować rozrost szarej strefy.

Szacuje się, że obecnie na umowach-zleceniach pracuje ok. 1,5 mln Polaków. Jeśli taka umowa jest jedynym tytułem ubezpieczenia pracownika, to zobowiązuje ona pracodawcę do odprowadzenia składki rentowej, emerytalnej i zdrowotnej, a także w niektórych przypadkach także wypadkowej.

Nowelizacja ustawy przewiduje, że osoby pracujące na umowę-zlecenie będą miały odprowadzane składki emerytalne i rentowe od wysokości wynagrodzenia minimalnego. Aktualnie wynosi ono 1680 zł brutto, a w 2015 roku ma wzrosnąć do 1750 zł. Do tej pory, jeśli ktoś pracował na podstawie kilku umów-zleceń, to składki liczono mu od jednej z nich. Przeważnie od pierwszej lub tej z najniższą kwotą zarobków. Teraz będą one oprowadzane od jednej lub kilku umów, których łączna wartość wyrówna płacę minimalną. Celem rządu jest stworzenie takiej konstrukcji umów-zleceń, aby były one dla pracodawców mniej atrakcyjne niż zatrudnianie pracowników na podstawie umowy o pracy. Twórcy zmian liczą, że po wprowadzeniu nowych rozwiązań zwiększy się liczba pracujących na etatach. Do 2017 roku rząd chce objąć składkami wszystkie dochody, także te wynikające z umów o dzieło. Zmiany dotkną więc kolejne 500 tys. osób, które wykonują pracę na takiej podstawie prawnej.

Czy zmiany pozwolą osiągnąć cel? Niekoniecznie

Sceptycznie do nowelizacji i wyższych składek od umów-zleceń podchodzą ekonomiści. Według ich oceny proponowane zmiany nie przyczynią się do wzrostu liczby umów o pracę na polskim rynku. Problem leży bowiem w innym miejscu.

– Moim zdaniem te zmiany w żaden sposób nie zachęcą pracodawców do zatrudniania swoich pracowników na podstawie umowy o pracę - uważa dr Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. – Główną przyczyną, dla której firmy unikają umów o pracę, są wyższe pozapłacowe narzuty niż w przypadku umów-zleceń, koszty związane z urlopami pracowników i wreszcie brak elastyczności w szybkim rozwiązaniu umowy kodeksowej.

Ekspert wskazuje także, że oskładkowanie umów-zleceń od wysokości płacy minimalnej niesie za sobą duże ryzyko. Wzrosną bowiem pozapłacowe koszty pracy dla firm, co może przełożyć się na ich decyzję dotyczącą zatrudnienia nowych pracowników.

– Wymóg opłacania składek od kwoty minimalnego wynagrodzenia w przypadku zatrudniania na umowę-zlecenie spowoduje jedynie wzrost kosztów pracy dla firm, które dotychczas, naginając prawo, zawierały dwie umowy-zlecenie – pierwszą, oskładkowaną na symboliczną kwotę, i drugą, nieoskładkowaną, już w dowolnej wysokości. Obecnie ta pierwsza umowa będzie opiewała na kwotę o równowartości płacy minimalnej – dodaje dr Wojciechowski.

Ryzyko zmian: szara strefa lub wyższe ceny

Wyższe koszty pracy dla firm odbiją się na sytuacji na rynku. W efekcie firmy będą uciekać do szarej strefy i zatrudniać pracowników bez żadnej umowy.

– To zależy od sytuacji. Gdy dzisiaj jakaś firma zawiera pierwszą oskładkowaną umowę na symboliczną kwotę, np. 100 zł, a potem kolejną, już nieoskładkowaną na 1500 zł, to jej koszty wzrosną o ponad 400 zł. To może zwiększyć bodźce do ukrywania części dochodów, czyli do rozwoju szarej strefy. W niektórych branżach, np. ochroniarskiej czy utrzymania czystości, należy spodziewać się wzrostu cen usług – podkreśla dr Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Szara strefa już teraz stanowi wielki problem w polskiej gospodarce. Według szacunków GUS, w 2013 roku ponad 1 mln Polaków pracowało na czarno, najczęściej w branży budowlano-remontowej, ale także m.in. we fryzjerstwie, gastronomii czy nawet handlu. Wartość ich pracy została wyceniona na 50 mln zł.

Lewiatan: za krótkie vacatio legis

Zastrzeżeń do merytorycznej części zmian nie wnoszą organizacje pracodawców. Konfederacja Lewiatan domaga się jednak wydłużenia okresu vacatio legis (to okres między publikacją aktu prawnego a jego wejściem w życie) dla nowelizacji ustawy z 3 do 12 miesięcy.

– Popieramy tę zmianę, ale wskazujemy na konieczność jej wprowadzania z zachowaniem co najmniej 12-miesięcznego okresu vacatio legis. Taki okres jest konieczny dla przystosowania się firm do zmiany zwłaszcza w sytuacji, kiedy realizowane są długie kontrakty, których warunków nie da się szybko zmienić. Niestety w projekcie ustawy proponowany okres vacatio legis to zaledwie 3 miesiące – mówi dr Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan.

Organizacja wskazuje, że zaproponowane w ustawie 3 miesiące nie zapewnią pracodawcy, czyli adresatowi nowych norm prawnych, odpowiedniego czasu „na przystosowanie się do zmienionych regulacji i na bezpieczne podjęcie odpowiednich decyzji co do dalszego postępowania”.

Tym samym stoją w sprzeczności z zasadą demokratycznego państwa prawa, zapisanego w Konstytucji. Lewiatan ostrzega także, że wprowadzenie w życie niekonstytucyjnego przepisu będzie niosło za sobą poważne konsekwencje dla rynku pracy.

– Wiele osób straci pracę, wiele firm zbankrutuje lub zrezygnuje z realizacji kontraktów, a ich kontrahenci będą musieli zmierzyć się z bałaganem wynikającym z konieczności zawierania nowych umów – podsumowuje w oficjalnym komunikacie organizacja.

Wybrane dla Ciebie
"Zwiększa koszt ogrzewania nawet o 10 proc.". To powszechny błąd
"Zwiększa koszt ogrzewania nawet o 10 proc.". To powszechny błąd
7 tys. zł emerytury. Ile trzeba zarabiać? Oto szacunki dla 40-latków
7 tys. zł emerytury. Ile trzeba zarabiać? Oto szacunki dla 40-latków
Kupiłeś nowy telewizor? Musisz go zgłosić. Po tym czasie 800 zł kary
Kupiłeś nowy telewizor? Musisz go zgłosić. Po tym czasie 800 zł kary
Wjechał kombajnem do miasta. Zablokował ulicę w centrum na 2 godziny
Wjechał kombajnem do miasta. Zablokował ulicę w centrum na 2 godziny
Gigant inwestuje w Polsce. Powstaną setki miejsc pracy
Gigant inwestuje w Polsce. Powstaną setki miejsc pracy
Chciał tylko dogrzać mieszkanie farelką. Porównuje rachunki. Oto kwota
Chciał tylko dogrzać mieszkanie farelką. Porównuje rachunki. Oto kwota
Producenci ziemniaków są załamani. Wszystko przez brak odszkodowań
Producenci ziemniaków są załamani. Wszystko przez brak odszkodowań
Wyjątkowe grzyby na aukcji. Sprzedano je za pół miliona złotych
Wyjątkowe grzyby na aukcji. Sprzedano je za pół miliona złotych
Wraca Burger Drwala. McDonald's potwierdził datę. Debiut w Poznaniu
Wraca Burger Drwala. McDonald's potwierdził datę. Debiut w Poznaniu
PKP goni czeskiego rywala. Ruszyła promocja, bilety od 19 zł
PKP goni czeskiego rywala. Ruszyła promocja, bilety od 19 zł
Gigant fast food ma problem. Zamknie kilkaset lokali w USA
Gigant fast food ma problem. Zamknie kilkaset lokali w USA
Pokazał rachunek za prąd. "Granica prawie przekroczona"
Pokazał rachunek za prąd. "Granica prawie przekroczona"