Czy zmiana czasu jest potrzebna gospodarce? Obalamy mit
Zmiana czasu, która wydłuży o godzinę noc z soboty na niedzielę, nie ma pozytywnego wpływu ani na gospodarkę, ani na nas. Wywołuje tylko niepotrzebne zamieszanie i powoduje, że nasz wewnętrzny zegar "głupieje".
28.10.2017 | aktual.: 28.10.2017 08:04
Zmiana czasu letniego na zimowy nastąpi w nocy z 28 na 29 października. W niedzielę nad ranem cofniemy zegarki o godzinę - z godz. 3.00 na 2.00.
Dużo się zmieniło
Jednak czasy, gdy przestawianie czasu miało ekonomiczne uzasadnienie już minęły. Jak tłumaczy prof. Mackiewicz z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, zmiana czasu została wymyślona dawno temu, gdy ludzie wstawali do pracy na 5 rano.
- Chodziło o to, żeby jak najwcześniej zrobiło się jasno, żeby człowiek, który musi stanąć do maszyny, która może mu urwać rękę, albo zrobić inną krzywdę, był już przytomny, żeby już funkcjonował na pełnych obrotach - wyjaśnia prof. Mackiewicz. - W tej chwili warunki zupełnie się zmieniły, ludzi bardzo często chodzą do pracy na godz 9-10, pracują do później. W tej chwili ta zmiana czasu jest w dużym stopniu tylko zaburzeniem, a niewiele daje - ocenia.
Według niego zmiana czasu nie wpływa na gospodarkę, a głównym wskaźnikiem, który na to wskazuje, jest zużycie energii elektrycznej.
- Kraje, które zrezygnowały z tej zmiany czasu, wcale nie zużywają więcej energii elektrycznej - zaznaczył Mackiewicz, który sam jest zdecydowanym zwolennikiem zrezygnowania z tej zmiany.
Tym bardziej, że - jak podkreśla ekspert - wywołuje to ogromne zamieszanie, np. na kolei. Kiedy przesuwamy czas do tyłu, pociągi zmuszone są do godzinnego postoju, żeby wyrównać tę różnicę.
- Taka zmiana powoduje też zaburzenie rytmu dnia. Sprawia, że nasz wewnętrzny zegar biologiczny przez chwilę "głupieje", bo nagle musimy wstać godzinę wcześniej, albo godzinę później i organizm potrzebuje 2-3 dni, żeby się do tego dostosować - dodaje ekspert UŁ.
I choć - jak przyznaje - może to nie jest straszny problem dla większości ludzi, to są osoby, które bardzo źle sobie z tym radzą.
- A skoro korzyści takich wielkich nie ma, to właściwie po co mamy to robić? - zastanawia się prof. Mackiewicz.
Zimowy czy letni?
W październiku sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych poparła jednogłośnie projekt ustawy autorstwa posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego, który zakłada rezygnację ze zmiany czasu na letni i zimowy. Według propozycji PSL czas letni miałby obowiązywać cały rok, ale dopiero od 1 października 2018 r. Dlatego, nawet gdyby projekt PSL zyskał poparcie Sejmu, Senatu i prezydenta, to czas zmienialibyśmy jeszcze w marcu 2018 roku.
Tymczasem zdaniem prof. Mackiewicza, jeżeli zdecydujemy się zrezygnować ze zmiany czasu, to powinniśmy raczej pozostać przy czasie zimowym, który jest bardziej dostosowany do naszego funkcjonowania.
- W takim sensie, że kiedy wstajemy wcześnie rano, to mimo wszystko ten depresyjny okres funkcjonowania po ciemku, okres do momentu wschodu słońca jest wtedy krótszy. W związku z tym czas zimowy jest lepiej dostosowany do naszego zegara biologicznego - uważa prof. Mackiewicz.
Natomiast w przypadku czasu letniego nie jest to tak istotne, dlatego że wtedy i tak jest dużo słońca.
- Czy jest godzinę dłużej jasno rano, czy wieczorem, to nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia - ocenił.