Dane z USA w centrum uwagi
Trwające od wtorku umocnienie złotego względem euro oraz dolara zostało zahamowane wczoraj przez poziomy wsparcia odpowiednio: 3,9800 oraz 3,1200. Złoty w dalszym ciągu w największym stopniu pozostaje pod wpływem giełd oraz rynku obligacji skarbowych.
27.08.2010 10:32
Trwające od wtorku umocnienie złotego względem euro oraz dolara zostało zahamowane wczoraj przez poziomy wsparcia odpowiednio: 3,9800 oraz 3,1200. Złoty w dalszym ciągu w największym stopniu pozostaje pod wpływem giełd oraz rynku obligacji skarbowych.
Obecnie po istotnym spadku rentowności krajowych papierów skarbowych w trzech pierwszych tygodniach sierpnia ceny obligacji ustabilizowały się. Wczoraj natomiast wsparciem dla krajowej waluty były wzrosty na europejskich parkietach. Widać jednak, że w przypadku notowań EUR/PLN silnym wsparciem pozostaje poziom 3,9800, który zatrzymał dalszą aprecjację złotego pomimo sprzyjającej sytuacji na giełdach. Z kolei od góry kluczowy wydaje się poziom 4,0300. Przebicie tego oporu otwierałoby drogę do osłabienia złotego względem euro nawet w okolice poziomu 4,1000.
Krótkoterminowe rozstrzygnięcie poznamy być może już dziś po publikacji danych na temat PKB USA oraz po wystąpieniu szefa Fed. W przypadku napływu gorszych informacji na temat stanu amerykańskiej gospodarki spodziewać można się wzrostu awersji do ryzyka i spadków na giełdach, co powinno wywrzeć negatywną presję na kurs złotego.
Osoby, które zaciągnęły dług w szwajcarskiej walucie nie mają obecnie powodów do zadowolenia. W ostatnich tygodniach obserwować mogliśmy systematyczną aprecjację szwajcarskiej waluty względem euro, co ostatecznie doprowadziło do ustanowienia nowych historycznie szczytów. W sytuacji rosnącego niepokoju na rynku inwestorzy zwiększają swoje zainteresowanie bezpiecznym frankiem. W efekcie obserwować mogliśmy w tym tygodniu wzrost kurs CHF/PLN powyżej poziomu 3,0900. W tej chwili zniżka notowań franka wobec złotego dokonać mogłaby się w sytuacji znaczącej poprawy nastrojów rynkowych, na co w najbliższym czasie raczej się nie zanosi.
Na początku dzisiejszej sesji na rynku eurodolara para EUR/USD konsoliduje się nieco poniżej istotnego oporu, znajdującego się na poziomie 1,2750. W pobliżu tej wartości przebiega linia szyi formacji głowy z ramionami, z której eurodolar wybił się na początku bieżącego tygodnia. Powrót kursu powyżej wspomnianego poziomu, zanegowałby całą formację – póki co jednak para EUR/USD zachowała potencjał do kontynuacji spadków. Podobnie wygląda sytuacja w notowaniach funta brytyjskiego oraz dolara australijskiego względem USD. Notowania AUD/USD oraz GBP/USD doszły wczoraj w pobliże bardzo istotnych oporów, których wybicie, podobnie jak w przypadku eurodolara, jest w stanie zanegować wcześniejszy ruch spadkowy. Na początku dzisiejszej sesji możemy jednak obserwować konsolidację poniżej tych oporów.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż sytuacja może rozstrzygnąć się jeszcze dzisiaj po publikacji rewizji pierwszych odczytów dynamiki PKB z Wielkiej Brytanii (o godz. 10.30) oraz Stanów Zjednoczonych (o godz. 16.00). Dziś również będzie miało miejsce wystąpienie prezesa Fed B. Bernanke, w czasie którego może on przedstawić ocenę i perspektywy dla gospodarki amerykańskiej.
Notowania USD/JPY choć odbiły lekko od swoich 15-letnich minimów, wciąż utrzymują się poniżej poziomu 85,00. Dane, jakie w czasie dzisiejszej sesji azjatyckiej napłynęły z Japonii były dość mieszane w wymowie, nie wywołując silniejszej reakcji na rynku jena. Zaniepokoił silniejszy od oczekiwań spadek cen konsumentów – wskaźnik inflacji CPI wyniósł w lipcu -0,9 proc. m/m, co oznacza przyspieszenie spadku cen w porównaniu z miesiącem poprzednim i wynik gorszy od prognoz (w czerwcu indeks CPI kształtował się na poziomie -0,7 proc., a bieżące prognozy przewidywały wynik -0,8 proc.). Słabiej od oczekiwań wypadły również wydatki gospodarstw domowych. Pozytywnie zaskoczył natomiast odczyt stopy bezrobocia, która spadła w ubiegłym miesiącu do 5,2 proc, podczas gdy oczekiwano, iż utrzyma się na niezmienionym poziomie 5,3 proc.
Nie ulega wątpliwości jednak, iż gospodarka Japonii znajduje się obecnie w bardzo słabej kondycji, a najsilniejsze od wielu lat poziomy tamtejszej waluty jeszcze mocniej uderzają w ten uzależniony od eksportu kraj. Na rynku wciąż utrzymują się oczekiwania, iż władze ostatecznie zainterweniują na jenie, a bank centralny będzie w dalszym ciągu wspierał gospodarkę za pośrednictwem alternatywnych sposobów poluźniania polityki pieniężnej.
Michał Fronc
Joanna Pluta
DM TMS Brokers S.A.