Debata po drugim czytaniu budżetu na rok 2014 r.
Z ogromnym smutkiem zauważam, że pewne dezinformacje, insynuacje powstają ciągle z martwych i odnosząc się pokrótce do wystąpień klubów znów usłyszą państwo być może te same sprostowania - rozpoczął swoje pierwsze wystąpienie w Sejmie minister finansów Mateusz Szczurek.
11.12.2013 | aktual.: 11.12.2013 13:13
Budżet na 2014 r. nie jest łatwy, a polską gospodarkę stać na wyższy wzrost, niż ten założony w projekcie w wysokości 2,5 proc. - powiedział Mateusz Szczurek.
- Sam liczę na to, że wzrost rzeczywiście będzie wyższy realnie, ale jednocześnie założenia dotyczące inflacji mogą dla podatników, dla obywateli okazać się zbyt pesymistyczne, chociaż dla budżetu trudniejsze - powiedział Szczurek.
Jego zdaniem przyjęta w projekcie inflacja w wysokości 2,4 proc. w 2014 r. to wskaźnik dość wysoki. - Oznacza to, że dochody budżetowe mogą pod tym względem ucierpieć, jeżeli inflacja będzie rzeczywiście niższa - zaznaczył. Dodał, że niższa inflacja to z drugiej strony wyższe realnie "dochody rozporządzalne" dla obywateli.
Szczurek ocenił, że w przeciwieństwie do 2013 r. budżet na przyszły rok jest bezpieczniejszy, bowiem bezpieczniejsza jest sytuacja gospodarcza. Minister zaznaczył, że jest to "pewien budżet przejścia", a rząd nie oczekuje, że wzrost gospodarczy będzie równie silny, jak był np. w 2011 r.
- Nie oczekujemy, że wrócimy już zupełnie do normalności pod tym względem, że bezrobocie spadnie do poziomu, który satysfakcjonowałby ten rząd. Ale jednocześnie ryzyko recesji jest już za nami. A to oznacza, że można z większym bezpieczeństwem planować dalszy rozwój systemu podatkowego, z większym bezpieczeństwem i oczekiwaniem patrzeć na przyszłość i dalsze priorytety rozwojowe - podkreślił.
Minister, odnosząc się do wystąpień posłów, powiedział, że w kolejnych debatach budżetowych w ostatnich latach powtarzają się takie same dezinformacje i insynuacje, które po raz kolejny trzeba prostować. Wskazał m.in. na stwierdzenia o galopującym długu publicznym, wzroście kosztów jego obsługi czy o przekazywaniu pieniędzy światowej finansjerze.
- Dług publiczny w Polsce rośnie bardzo mało. Zmiana relacji długu do PKB między 2008 r. a 2012 r. w Polsce wynosiła 10,6 proc. PKB - to mniej niż połowa tego, co przeciętnie działo się w UE - powiedział.
Dodał, że dzięki temu, że wzrost gospodarczy w Polsce był dużo wyższy niż w UE oraz temu, że finanse publiczne pozostawały pod kontrolą, to przyrost długu był niemal najmniejszy w UE.
Jego zdaniem nieprawdą są też stwierdzenia, że w budżecie na 2014 r. ani w poprzednich nie ma pracy i perspektyw. - To, że bezrobocie jest dziś wyższe niż było rok temu, musimy odnosić zarówno do sytuacji gospodarczej w Polsce, jak i całej UE - mówił.
Poinformował, że PKB na osobę w porównaniu do średniej UE od 2007 r. wzrosło o 11 pkt proc. - To znacznie większy wzrost dochodów przeciętnych ludności, niż miał miejsce w poprzednich 10 latach - mówił.
- Priorytetem dla tego rządu (...) jest los pracowników. Jeżeli warto o coś walczyć w zarządzaniu finansami publicznymi, to walczyć z bezrobociem i walczyć o większą liczbę miejsc pracy - podkreślił.
Mówił też o liczbie osób, które znalazły pracę w ostatnich 4-5 latach. W tym czasie o 5,5 proc. wzrosła liczba pracujących w gospodarce. - Niemal w całej UE mamy do czynienia ze znaczącymi spadkami zatrudnienia - wskazał. Zaznaczył, że w Polsce powstają miejsca pracy i rośnie współczynnik aktywności zawodowej.
Szczurek przypomniał, że kiedy SLD oddawało władzę w październiku 2005 r., bezrobocie wynosiło 17,3 proc. Jego zdaniem obciążenia podatkowe w Polsce są niewielkie w porównaniu z innymi krajami. Poinformował, że biorąc pod uwagę składki na ubezpieczenia społeczne, obciążenia te wynoszą w Polsce ok. 32 proc., co plasuje nas w pierwszej siódemce najniżej opodatkowanych krajów UE.
- Być może jest tak, że wzrost długu publicznego, który i tak był bardzo mały w ostatnich latach, mógł być mniejszy; ale żeby tak było, obciążenia podatkowe musiałyby być bliższe przeciętnych w UE - powiedział. Dodał, że nie ma uzasadnienia też powtarzane twierdzenie, że rośnie zatrudnienie w sferze publicznej i w przyszłym roku też będzie wyższe.
W środę w Sejmie rozpoczęło się drugie czytanie projektu budżetu na 2014 r., który dopuszcza ponad 47 mld zł deficytu. W tym tygodniu izba niższa ma zakończyć prace nad budżetem - głosowanie ewentualnych poprawek i ustawy zaplanowano na piątek. Sprawozdawca komisji finansów poseł Dariusz Rosati przypomniał podczas swojego wystąpienia, że projekt budżetu został oparty na ostrożnych założeniach makroekonomicznych, a przyjęte przez rząd prognozy są zbieżne z tymi, które opublikowała Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. - Podjęto też szereg działań mających zmniejszyć wielkość nadużyć podatkowych - dodał.
Projekt, po zmianie wprowadzonej podczas prac Komisji Finansów Publicznych przewiduje, że dochody państwa w przyszłym roku wyniosą 276 mld 982 mln 224 tys. zł, a wydatki nie będą wyższe niż 324 mld 637 mln 369 tys. zł. W efekcie deficyt ma nie przekroczyć 47 mld 655 mln 145 tys. zł.
Przewidziano utrzymanie stawek VAT na aktualnym poziomie; wzrost stawki akcyzy na wyroby spirytusowe o 15 proc. i papierosy o 5 proc. Dochody z dywidend od udziałów Skarbu Państwa w spółkach oraz z wpłat z zysku od przedsiębiorstw państwowych i jednoosobowych spółek Skarbu Państwa zaplanowano w kwocie 5 mld 137 mln 850 tys. zł. Podobnie jak w ubiegłych latach zamrożony ma zostać fundusz wynagrodzeń w jednostkach sektora finansów publicznych.
Rząd założył przygotowując projekt, że PKB wzrośnie w przyszły roku o 2,5 proc. wobec spodziewanych 1,5 proc. w br. Przyjęto, że inflacja wyniesie 2,4 proc.; wynagrodzenia w gospodarce narodowej wzrosną nominalnie o 3,5 proc., zatrudnienie w gospodarce narodowej spadnie o 0,1 proc., a spożycie prywatne wzrośnie o 4,6 proc.\
Spośród ponad 70 poprawek zgłoszonych po pierwszym czytaniu sejmowa komisja finansów opowiedziała się za przyjęciem kilkunastu złożonych przez posłów PO. Komisja opowiedziała się za łącznym zmniejszeniem o 10 mln zł dotacji do Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa, który jest w gestii Kancelarii Prezydenta. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mają być przeznaczone m.in. na zwiększenie wydatków na gospodarkę wodną, mniejszości narodowe i etniczne oraz rezerwę celową związaną z Muzeum Żydów Polskich.
Do projektu wprowadzono poprawkę zwiększającą o 70 mln zł dochody z dywidend, co o taką samą kwotę zmniejszy przyszłoroczny deficyt budżetowy. Akceptacji komisji nie uzyskał m.in. szereg poprawek posłów Solidarnej Polski, które skutkowałyby zmniejszeniem o kilka miliardów złotych wydatków na inwestycje unijne bądź wydatków na obsługę długu lub też zapisaniem wyższych dochodów z VAT.
Pieniądze te miałyby być przeznaczone np. na żłobki i przedszkola, opiekę medyczną i darmowe posiłki w szkołach, drogi lokalne, czy utworzenie rezerwy na "Powszechny system świadczeń rodzinnych".
W czwartek komisja finansów ma rozpatrzyć poprawki zgłoszone przez posłów podczas drugiego czytania. Uchwalenie ustawy budżetowej na 2014 r. ma nastąpić na kolejnym posiedzeniu Sejmu, które zaplanowano na piątek 13 grudnia. Zgodnie z harmonogramem prac nad budżetem 23 gr.