Dla wojewodów terminy są o wiele za krótkie
Ustawy specjalne, których zadaniem miało być uproszczenie formalności budowlanych, czasem jeszcze bardziej je komplikują i wydłużają prace.
30.10.2009 06:06
Ustawy specjalne, których zadaniem miało być uproszczenie formalności budowlanych, czasem jeszcze bardziej je komplikują i wydłużają prace.
Specustaw jest już pięć – drogowa, kolejowa, Euro 2012, gazowa oraz lotniskowa. Dzięki nim inwestycje priorytetowe dla naszego kraju mają być realizowane szybciej. Niestety, nie zawsze tak jest.
– Coraz częściej pojawiają się kłopoty z ustaleniem, która ma pierwszeństwo przed innymi (wyjątek stanowi ustawa gazowa) – wyjaśnia Mirosław Gdesz, prawnik specjalizujący się w prawie nieruchomości. – Wtedy najczęściej stosuje się niepisaną zasadę, że kto pierwszy, ten lepszy, ale tak być nie powinno. Przepisy powinny zawierać uregulowania rozstrzygające tego typu konflikty.
Prosto z sufitu
– Ustawy specjalne przewidują różne tryby oraz terminy wydawania decyzji lokalizacyjnych – zwraca uwagę Andrzej Kondracki, dyrektor Wydziału Infrastruktury w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku.
– W wypadku dróg są to trzy miesiące, sieci gazowej oraz inwestycji Euro 2012 – miesiąc. Dla inwestycji gazowej to za mało. Ustawodawca zapomniał, że rura gazowa będzie przebiegała nie przez jedną, ale przez tysiące działek. Samo poinformowanie stron wymaga dwukrotnego powiadamiania ich – raz o wszczęciu postępowania, a później o wydaniu decyzji, na co trzeba łącznie 28 dni. Poza tym za każdy dzień zwłoki urząd musi zapłacić karę 1 tys. zł. Jak można karać za niedotrzymanie terminu, którego dotrzymać się nie da? – pyta dyr. Kondracki.
To niejedyny absurd występujący w Trójmieście. Trwają tam przygotowania do wprowadzenia zintegrowanego systemu zarządzania ruchem drogowym pn. Tristar. Oznacza to konieczność przeprowadzenia tysięcy kilometrów światłowodów.
– Ustawa Euro 2012 obowiązkowo nakazuje wywłaszczyć z nieruchomości, jeżeli na jej terenie ma być realizowana inwestycja związana z mistrzostwami – wyjaśnia Kondracki. Uważa, że to nonsens, wystarczyłoby zwykłe ustanowienie służebności, a tak trzeba wywłaszczać właścicieli (użytkowników wieczystych) z wąskich pasków gruntu, niepotrzebnie dzieląc ich działki. Przez to trudniej z nich korzystać i tracą też na wartości.
Co z tymi zjazdami
– Z nazwy ustawy drogowej wynikałoby, że dotyczy inwestycji drogowych – mówi Jan Michajłowski, dyrektor Wydziału Infrastruktury w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi.
– Tymczasem zgodnie z ustawą o drogach publicznych do tego typu dróg nie zalicza się zjazdów z nich. W efekcie mamy duże kłopoty z wydawaniem zezwoleń na realizację inwestycji drogowych (gdy chodzi o autostrady i drogi krajowe) oraz pozwoleń na budowę obejmujących nie tylko drogi, ale i zjazdy, a także estakady nad nimi, po których biegną drogi lokalne. Musimy odsyłać do starostw, co oczywiście przeciąga wszystko i kosztuje.
Tego typu problemów łódzki urząd miał wiele.
– W sprawie skrzyżowania na autostradzie w Strykowie odmówiliśmy objęcia zezwoleniem wiaduktu, po którym będzie przebiegać droga lokalna. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odwołała się do ministra spraw wewnętrznych i administracji, a ten uchylił nasze postanowienie. Oznacza to, że musimy wydać decyzję na całą inwestycję. Z kolei w wypadku drogi krajowej 71 chodziło o wybudowanie zjazdów – to samo ministerstwo przyznało urzędowi rację. Według dyr. Michajłowskiego ewidentnie brakuje w ustawie definicji inwestycji drogowej. Powinna ona obejmować nie tylko drogę, ale i wszelkie obiekty z nią związane. Jeśli nadal jej nie będzie – takich kłopotów będzie więcej.
Renata Krupa-Dąbrowska