Dlaczego średnie wynagrodzenie rośnie, a Polak tego nie odczuwa?
Ważnym problemem społecznym w naszym kraju są niskie zarobki. Pomimo faktu, iż w Polsce od kilku lat średnia krajowa i płaca minimalna ciągle wzrasta to nadal musimy oszczędzać, żeby zapłacić podstawowe rachunki!
*Ważnym problemem społecznym w naszym kraju są niskie zarobki. Pomimo faktu, iż w Polsce od kilku lat średnia krajowa i płaca minimalna ciągle wzrasta to nadal musimy oszczędzać, żeby zapłacić podstawowe rachunki! Niestety wypadamy bardzo kiepsko porównując zarobki Polaków do dochodów reszty Europy - pracujemy ciężko i dużo, a zarabiamy niewiele. Wciąż jesteśmy jednym z biedniejszych społeczeństw w Europie, który jest na dorobku. Eksperci twierdzą, że czeka nas jeszcze długa pogoń za standardami europejskimi, i że nigdy nie zdołamy zarabiać więcej. Czy to wszystko prawda? Co jest przyczyną, że w Polsce wynagrodzenia są tak małe? *
Z danych wynika, że w Polsce w latach 2005-2011 odnotowano wzrost wynagrodzeń. Ale spośród krajów przyjętych do UE w 2004 roku wzrost płac w naszym kraju jest jednym z wolniejszych. Analitycy z Głównego Urzędu Statystycznego określili, że w ciągu ubiegłego roku zarobki w Polsce wzrosły o 2,9 procent. Jednak był to wzrost tylko o 0,2 proc. mniejszy niż w 2011 roku. Gorzej od Polaków zarabiają tylko mieszkańcy Łotwy, Bułgarii oraz Rumunii. Zdziwienie budzi też fakt, że dwukrotnie więcej w ciągu godziny zarabiają od nas pogrążeni w wielkim kryzysie Grecy. Do grupy krajów wyprzedzających Polskę, awansowała już: Litwa (62 miejsce), Chile (67) i Urugwaj (69). Przykładowo, na Węgrzech w ciągu ostatnich 5 lat pensje spadły przeciętnie o 4,6%, na Litwie o 1,5%, a w Polsce wynagrodzenia zmniejszyły się o 2,6%. Trzeba by również zaznaczyć, że w Polsce inflacja w 2012 r. wynosiła 3,7 procent. Wniosek z tego smutny - inflacja zjada nasze pensje... a statystyczny Kowalski biednieje, stać go na mniej niż jeszcze kilka lat
temu.
Co jest przyczyną, że w Polsce wynagrodzenia są druzgocąco małe?
Eksperci tłumaczą, że niskie zarobki polskiego społeczeństwa to skutek niskiej wydajności pracy. Oznaczałoby to, że Polacy są niekompetentni i leniwi w porównaniu do pracowników na Zachodzie. Warto by więc złamać pewne mity dotyczące wydajności pracy Polaków! Według OECD (dane z 2012 r.), spędzamy w pracy aż 1929 godzin, podczas gdy Niemcy - 1397, czyli o jedną czwartą mniej! Wyprzedamy też nawet Japończyków, bo oni pracują 1729 godzin rocznie. Wydaje się, że to nie wydajność naszej kadry pracowniczej stanowi tu problemem, bo przecież bardzo chwalą naszych robotników poza granicami kraju. Polacy emigranci doskonale odnajdują się tam i są dobrymi pracownikami. Porównując tempo wzrostu wydajności z tempem wzrostu płac widać dokładnie, że płace nie nadążają za wzrostem wydajności i dysproporcje te ciągle się zwiększają. Jeśli tempo wzrostu płac utrzyma się na dotychczasowym poziomie warunki życia w Polsce będą znacznie niższe niż w krajach Europy Zachodniej, ale też i Wschodniej.
Poza tym w Polsce na 38 mln mieszkańców tylko 13 mln jest zatrudnionych w gospodarce, czyli wytwarza PKB. Wynika stąd, że jeden zatrudniony musi „zarobić” na trzy osoby. A więc oprócz małej wartości PKB/os., powoduje to wysokie obciążenia kosztów pracy, przez co nasza gospodarka jest niekonkurencyjna.
Warto podkreślić, iż niestety w Polsce nakłady na innowacyjność są dramatycznie niskie, co sprawia, że produkcja dóbr i usług jest dużo mniejsza niż w krajach zachodnich. Przykładowo w Polsce i Niemczech prosperują dwie identyczne firmy produkujące proszki do prania. Tylko, że diametralna różnica polega na tym, że produktywność fabryki niemieckiej pod względem wartości stworzonego towaru o wiele przewyższa polskie przedsiębiorstwo. Można też przytoczyć prognozy rozwoju. Polska musi radykalnie zmienić podejście do badań naukowych i nowoczesnych rozwiązań technologicznych, gdyż ma to duży wpływ na kondycję całej gospodarki.
Doceniając korzyści jakie płyną z faktu, że jesteśmy w Unii Europejskiej, najwyższy czas byśmy dbali także o interes ekonomiczny naszego kraju i realizowali własne interesy. Warto zauważyć, że polski rynek jest bardzo otwarty dla zagranicznych firm i towarów, tylko że w drugą stronę nie działa to na takich samych zasadach. Naszym rodzimym firmom często blokuje się dostęp do zachodnich rynków zbytu.
Dodatkowo nasze krajowe produkty mają gorszy wizerunek na zachodzie i dlatego świat płaci za nie mniej niż na przykład za towar francuski czy niemiecki. Szkoda tylko, że my do niedawna nie słyszeliśmy o kampaniach wspierającej rodzime produkty do dziś jesteśmy raczej zachwyceni niemiecką czekoladą czy pralką i po nie sięgamy w pierwszej kolejności na półkach sklepowych. Pamiętać należy o tym, że produkty z importu nie wpływają na polskie PKB, a raczej pomniejsza średnie krajowe wynagrodzenie. Wszystko, co pochodzi z importu i zostaje skonsumowane w Polsce daje nam zerowy wzrost PKB.
Polska wciąż więcej importuje niż eksportuje. Zatrważające jest to, że nie tworzy się u nas globalnych rodzimych firm, przy których powinny być stworzone centra badawczo-rozwojowe na wzór np. Google. Zarówno Rosjanie, Czesi, a nawet Węgrzy mają już takie osiągnięcia, co powoduje, że oferują społeczeństwu dobrze płatne miejsca pracy. Niestety my dążymy do tego, aby być tylko bazą usługową bez rodzimego przemysłu. Tylko, że inwestorzy zagraniczni tworzą specjalistyczne miejsca pracy na swoim terenie, przez co średnie wynagrodzenie w tych krajach jest wyższe. A w Polsce przy tanich miejscach pracy stworzona jest jedynie niska średnia wynagrodzeń.
Kolejnym powodem, że zarabiamy mniej niż w krajach Europy Zachodniej jest fakt, iż w Polskie prawo nie sprzyja rozwojowi gospodarczemu. Prawne regulacje powinny być tworzone po to, aby poprawiały efektywność ekonomiczną kraju. Ponadto w Polsce wprowadzamy często surowsze przepisy, aniżeli wymagają tego unijne dyrektywy.
Aby tego wszystkiego było mało trzeba mieć na uwadze, iż w czasach PRL-u Polska została zadłużona na kwotę 40 mld dolarów, co ma duży wpływ na nasze wynagrodzenia Przykładowo dług Polski na koniec 2011 roku to 770 mld zł. W roku 2011 wydatki budżetu Polski wyniosły 303 mld. zł, co oznacza, że kwota naszego zadłużenia dwukrotnie przewyższa roczne wydatki państwa.
Podsumowując, powyżej przedstawiliśmy tylko klika podstawowych pobudek dlaczego zarabiamy mniej niż nasi sąsiedzi za granicy. Zapewne jeszcze wiele czasu upłynie, aby sytuacja w naszym kraju zmieniła się na lepsze.
Anna Maria Sierpińska