Drożyzna potrwa jeszcze kilka lat
Narodowy Bank Polski nie zostawia złudzeń: sytuacja w naszych portfelach nie poprawi się w najbliższym czasie. Drożyzna będzie zżerać nasze płace, a kursy walut, w tym franka szwajcarskiego, mogą szaleć przez to, co dzieje się w Grecji. Zresztą, taki sam krach lada dzień może mieć miejsce w Portugalii czy Włoszech.
Mało optymistyczne wieści o stanie polskiej gospodarki płyną z NBP. Tegoroczny wzrost cen będzie znacznie wyższy niż zakładany przez rząd. I choć w kolejnych dwóch latach ma być niższy, to niestety głównie z powodu osłabienia tempa wzrostu PKB. Płace będą więc i tak rosły wolniej niż ceny.
Prognozę tegorocznej inflacji NBP podniósł w porównaniu z wyliczeniami z marca o 0,8 punktu procentowego – do 4 proc. Powyżej wcześniejszych oczekiwań banku centralnego wzrosły ceny produktów rolnych, co najbardziej odczuwamy robiąc codzienne zakupy. NBP w swoim cokwartalnym raporcie zwraca też uwagę, że w walce z drożyzną nie pomaga niepewność w Europie. Bankrutuje Grecja, tą samą drogą może pójść Portugalia. A wczoraj BBC poinformowało, że w Brukseli odbyło się spotkanie na wysokim szczeblu w sprawie problemów kolejnego państwa – Włoch.
Według Narodowego Banku Polskiego obawy związane z rosnącym zadłużeniem krajów w strefie euro w oczywisty sposób przełożą się na kursy walut. To zła wiadomość dla kilkuset tysięcy kredytobiorców, którzy w bankach zapożyczyli się, by kupić mieszkanie czy zbudować dom. Kłopoty waluty euro oznaczają bowiem, że znów drożeć będzie frank szwajcarski jako najpewniejsza waluta w regionie. Niechybnie więc Szwajcarzy podniosą stopy procentowe. A i tak kurs będzie wysoki.
Bank centralny przestrzega też, że w kolejnych dwóch latach polska gospodarka będzie rosła wolniej niż w tym. Według NBP w tym roku będzie to 4–proc. wzrost, ale w 2012 r. już 3,2 proc., a w 2013 r. tylko 2,9 proc. – Ogólnie nie jest to optymistyczna ścieżka – uważa główny Ekonomista Banku Millennium Grzegorz Maliszewski.