Drugi raz stracili dorobek życia w święta wielkanocne. Internauci ruszyli z pomocą

- Mogliśmy tylko stać i obserwować, jak dorobek życia znika w oczach. 15 minut. I już było po biznesie, cały spłonął - opowiada Andrzej Malewski. Jest przed 30-tką, w podwarszawskiej miejscowości prowadzi pasiekę. Wraz z żoną sprzedaje miody. A w zasadzie sprzedawał, bo kilka dni temu majątek ich życia strawił ogień.

Drugi raz stracili dorobek życia w święta wielkanocne. Internauci ruszyli z pomocą
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | archiwum prywatne
Mateusz Ratajczak

30.03.2018 | aktual.: 30.03.2018 18:42

- Ciężko opisać to uczucie. Dzień wcześniej skończyłem pracę o 22, wyłączyłem sprzęt, kilkadziesiąt minut sprzątałem i się jeszcze krzątałem po magazynie. Nad ranem obudziły nas strzelające korki. A przez okno zobaczyłem cały budynek w ogniu. Próbowaliśmy to gasić, ale w środku była butla z gazem, więc szybko zrezygnowaliśmy. Stanęliśmy obok siebie, zadzwoniliśmy po straż pożarną i oglądaliśmy, jak część życia płonie - opowiada Wirtualnej Polsce Andrzej.

Z pomocą przyszli internauci. W niespełna tydzień wpłacili 15 tys. zł i dalej pomagają. Z życzeniami wsparcia ruszyli też konkurenci z branży. Akcja na portalu Zrzutka wciąż trwa.

Nieszczęścia chodzą parami

To ich druga Wielkanoc z problemami. Równo rok temu pszczoły padły. Któryś z okolicznych rolników otruł je środkiem na porzeczki, nie było co ratować. Sprawca nie został wykryty, więc nie było od kogo domagać się odszkodowania. Malewscy zaczęli budować wszystko od nowa.

Czy ktoś zrobił to po złości? Andrzej Malewski nie chce tego nawet sugerować. Woli myśleć, że okoliczni mieszkańcy nie są dla nikogo złośliwi. I tak samo teraz. Sam stawia na instalację elektryczną.

- Sprawdzałem kilkadziesiąt razy. Patrzyłem, czy nic się nie grzeje, ale pożaru nie uniknąłem - wzdycha.

- Jakby się dłużej nad tym zastanowić, to mieliśmy jakieś niesamowite nieszczęście. Do tej pory cały biznes prowadziliśmy w zupełnie innym miejscu. Było ciasne, nieco gorzej ulokowane, ale nic złego się tam nie działo. Pomyślałem, że przeniosę całość do drewnianego domku i sprawdzę, czy wszystko zagra. Nie minęło kilka dni, a już wszystko spłonęło. Nawet nie zdążyłem pomyśleć o ubezpieczeniu tego miejsca - mówi. I uczciwie przyznaje, że brak ubezpieczenia był jego błędem.

Internauci ruszyli z pomocą

Andrzej miał być grafikiem, ale prowadzi rodzinny biznes. Jego ojciec był marynarzem, ale pod koniec życia zakochał się w pszczołach. Pasieki zawsze mu towarzyszyły. Więc zapytał Andrzeja, czy nie chce tak żyć. Skromnie, na swoim, ale zdrowo. - Całe życie pomagałem ojcu, więc w zasadzie wybór był prosty - opowiada.

Jak przyznają - proszenie o pomoc finansową nie jest łatwe. - Wyznaczyliśmy kwotę wielokrotnie niższą niż nasze straty. Bo trochę się wstydzimy wyciągać rękę po więcej, każda pomoc jest dla nas ogromnym gestem - mówi. W pierwszej kolejności spłaci pszczelarzy, którzy u niego trzymali wosk pszczeli. Później zacznie myśleć o odbudowie biznesu.

Zapewnia, że wszystkie dodatkowe zebrane pieniądze przeznaczy na zakup sprzętu pszczelarskiego, utracone materiały, codzienne niezbędne do życia wydatki oraz próbę odbudowy budynku. Tym bardziej, że żona jest w piątym miesiącu ciąży.

- Tak się przejęła całą sprawą, że aż wzywaliśmy karetkę. Teraz muszę ją uspokajać, gdy widzę, ile osób chce nam pomóc - śmieje się Andrzej.

Pasieka Słodka Natura, bo tak nazywa się ich biznes, jest ekologiczna. - Staramy się nie prowadzić jej w klasycznym modelu biznesowym. Nie chodzi o samo zarabianie. Ojciec przekazał mi konkretne wartości, czyli dbanie o środowisko i produkty. Miód ma być prawdziwy, a nie przekombinowany - opowiada.

Jego zdaniem złotego środka w ekologii nie ma. - Jeżeli będę tak biedny i zmuszony do tego, żeby musieć zaniedbać najprostsze wartości, to wolę skończyć z pszczołami i znaleźć inną pracę - przekonuje.

Pieniądze z pasieki? - Całość do tej pory działała tak, że mamy z czego prowadzić normalne życie - komentuje. Co ciekawe, jego pasieka produkuje nie tylko miód. Specjalizuje się też w hodowli matek pszczelich. Andrzej pomaga też początkującym pszczelarzom-amatorom.

Źródło artykułu:WP Finanse
pożarpomocpasieka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (83)