Duda znów nie zjawił się na podkomisji ds. SKOK-ów

Kandydujący na prezydenta europoseł PiS Andrzej Duda w środę znowu nie przyszedł na posiedzenie podkomisji nadzwyczajnej ds. SKOK-ów, podczas którego mógłby wyjaśnić wątpliwości dot. przygotowywania wniosku do TK w sprawie kas.

08.04.2015 21:15

W środę w Sejmie odbyło się kolejne posiedzenie podkomisji nadzwyczajnej do spraw realizacji ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Po raz kolejny punktem posiedzenia było przedstawienie informacji dot. przygotowania przez prezydenta Lech Kaczyńskiego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z konstytucją ustawy o SKOK. Informację tę przedstawić miał poseł PiS do Parlamentu Europejskiego i kandydat na prezydenta Andrzej Duda.

Jerzy Żyżyński (PiS) złożył wniosek o zawieszenie prac do czasu zakończenia wyborów prezydenckich. "W tych wyborach kandydują dwie osoby - Andrzej Duda i prezydent Komorowski, których byśmy chcieli przesłuchać. Oni są zaangażowani w swoją kampanię prezydencką (...) Wobec tego proponuję zawiesić funkcjonowanie komisji, żeby nie było wrażenia wśród publiczności, że komisja jest wykorzystywana w celach politycznych, żeby zakłócić proces wyborczy" - mówił.

Sławomir Kopyciński (niezrzeszony) odparł, że komisja nie może sobie pozwolić na żadną zwłokę w wyjaśnianiu nieprawidłowości w SKOK-ach. "Pan Andrzej Duda, jeżeli w tej sprawie nie poczuwa się do winy, to powinien się tu stawić i te wszystkie nieprawidłowości i zarzuty w stosunku do niego kierowane wyjaśnić. Tym, że nie przychodzi, potwierdza - przynajmniej w moim odczuciu - że te zarzuty są zarzutami niestety z dużą dozą prawdopodobieństwa celnymi" - mówił.

Andrzej Romanek (ZP) powiedział natomiast, że to prezydent Bronisław Komorowski powinien wytłumaczyć, dlaczego wycofał z wniosku do Trybunału Konstytucyjnego większość zarzutów wobec ustawy o SKOK-ach. "Jeżeli chcemy wyjaśnienia sprawy (...), to ważmy interesy każdej ze stron tego postępowania" - mówił.

Przewodniczący podkomisji Marcin Święcicki (PO) ocenił, że brak jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony Dudy na jego zaproszenie jest lekceważeniem Sejmu. Według niego przerywanie prac komisji na czas wyborów nie ma uzasadnienia, bowiem Sejm jest od tego, żeby pracować, a nie uczestniczyć w prezydenckiej kampanii wyborczej. Poza tym podkomisja ma do wyjaśnienia wiele spraw, z czym nie powinna zwlekać.

Podkomisja wniosek Żyżyńskiego odrzuciła w głosowaniu.

Posłowie opozycji krytykowali Święcickiego, że jednoosobowo zaprosił Dudę na posiedzenie, pytali o podstawę prawną tego zaproszenia. Ich zdaniem Duda został zaproszony na podkomisję, żeby wysłuchać oskarżeń, a nie udzielić wyjaśnień.

Święcicki powiedział, że nie ma ograniczeń w kwestii zapraszania na posiedzenie podkomisji posłów do europarlamentu, ekspertów, itp. Poinformował, że w czwartek odbędzie się kolejne posiedzenie podkomisji, więc "może Andrzej Duda będzie chciał odpowiedzieć na pytania, które zostały mu postawione".

Podczas wtorkowego posiedzenia podkomisji Święcicki tłumacząc powody zaproszenia Dudy powiedział, że "idea SKOK jest piękna i szlachetna", ale w trakcie jej realizacji do systemu SKOK zakradło się wiele patologii. Wskazał, że system ten nie miał nad sobą żadnego nadzoru, co rodziło obawy, że w pewnym momencie może okazać się niewypłacalny.

"Kres tym patologiom stawiała ustawa przyjęta w 2000 r. przez Sejm, ale niestety została ona na kilka lat zablokowana przez przekazanie jej do TK na podstawie wniosku przygotowanego przez pana Andrzeja Dudę" - mówił. Skończyło się to tym, że w 2014 r. trzeba było wypłacić prawie 3 mld zł na ratowanie depozytów w SKOK z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

"Gazeta Wyborcza" napisała przed dwoma tygodniami, że prace nad wnioskiem Lecha Kaczyńskiego do TK nadzorował ówczesny minister w jego kancelarii, obecny kandydat PiS na urząd prezydenta, europoseł Andrzej Duda. W czasie prac nad skargą prezydencki minister - jak informowała "GW" - przyjął w Pałacu Grzegorza Biereckiego (senatora PiS, prezesa Kasy krajowej SKOK) i szefa rady nadzorczej SKOK Adama Jedlińskiego. Według "GW", Duda nie zamówił niezależnych ekspertyz w sprawie SKOK-ów, ponieważ wystarczyły mu te sporządzone w interesie Krajowej Kasy SKOK, a które uznawały kontrolę KNF nad SKOK-ami za niekonstytucyjną.

Publikacja "GW" wywołała burzę polityczną; politycy PO zarzucali Dudzie, że mógł brać udział w nielegalnym wpływaniu na proces legislacyjny ws. ustawy o SKOK; domagali się też, by europoseł zawiesił swe członkostwo w PiS, a także kampanię wyborczą. Politycy PiS nazywali całą sprawę "hucpą polityczną".

Sejmowa podkomisja ds. SKOK działa od połowy minionego miesiąca. Podstawowym celem podkomisji jest zwiększenie bezpieczeństwa osób, które są depozytariuszami SKOK, a także wyjaśnienie powodów złej kondycji tych instytucji.

Zainteresowanie tematem SKOK-ów to m.in. efekt publikacji prasowych na ten temat. W marcu najpierw "Wprost", a potem "GW" napisały, że senator PiS i "twórca SKOK-ów Grzegorz Bierecki wyprowadził kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem".

SKOK-i stały się jednym z głównych tematów politycznego sporu. PO wskazuje na patologie w kasach, wykazane w raportach KNF; przywołując sprawę skierowania przez prezydenta Kaczyńskiego do TK ustawy obejmującej SKOK-i nadzorem KNF. PO ocenia, że PiS nie chciało nadzoru państwa nad Kasami; ponadto politycy PO, oprócz kwestii udziału w pisaniu skargi do TK w 2009 r., stawiają też Dudzie pytanie, dlaczego jeszcze jako poseł zaangażował się w sprawę skargi do TK kwestionującej rozporządzenie ministra finansów z grudnia 2011 r. w sprawie szczególnych zasad rachunkowości SKOK.

PiS z kolei przywołuje projekt L. Kaczyńskiego z 2008 r., który mówił o nadzorze KNF nad SKOK-ami, a który został odrzucony w Sejmie m.in. głosami PO. Duda uważa, że w sprawie SKOK ma miejsce "wielka manipulacja"; podkreśla, że prezydent Kaczyński "wykonał swój konstytucyjny obowiązek", kierując w 2009 r. ustawę ws. SKOK-ów do TK. Politycy PiS zwracają także uwagę, że prezydent Komorowski wycofał większość artykułów z Trybunału w 2011 r., nie dysponując żadnymi pisemnymi ekspertyzami. Ma to wynikać z pisma kancelarii Komorowskiego do Grzegorza Biereckiego z 2011 r.

Ponadto PiS uważa, że prezydent Komorowski miał związki z władzami SKOK Wołomin, m.in. z Piotrem P., b. oficerem WSI zasiadającym w radzie nadzorczej SKOK Wołomin, któremu zarzuca się udział w wyłudzaniu kredytów i udział w zorganizowanej grupie przestępczej - dowodem ma być wspólne zdjęcie. Według Kancelarii Prezydenta Bronisław Komorowski nie zna i nie spotykał się z Piotrem P., został on jedynie przedstawiony Komorowskiemu na premierze filmu "Bitwa Warszawska" jako jeden z producentów.

Pod koniec 2014 r. 41 kas było objętych postępowaniem naprawczym. W stosunku do dwóch - SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota - musiała zostać ogłoszona upadłość. Dwie kasy zostały przejęte przez banki. Od maja 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wlkp. prowadzi śledztwo dot. działania na szkodę SKOK Wołomin. Z ustaleń śledczych wynika, że za wiedzą osób z kierownictwa tej Kasy podstawione osoby przedkładały podrobione zaświadczenia o zatrudnieniu i wysokości zarobków oraz akty notarialne stanowiące zabezpieczenie pożyczek i kredytów na nieruchomościach o znacznie zawyżonej wartości. To pozwalało uzyskiwać wysokie kredyty i pożyczki.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)