Dziurawy parasol służb nad stoczniami

"Rzeczpospolita" pisze, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie sprawdziła, kim jest tajemniczy katarski inwestor, który miał kupić polskie stocznie. Centralne Biuro Antykorupcyjne wiedziało zaś, że może dochodzić do nieprawidłowości przy przetargu, ale milczało.

13.10.2009 | aktual.: 13.10.2009 07:59

Już jesienią 2008 roku minister w Kancelarii Premiera Jacek Cichocki polecił specsłużbom przyjrzenie się sprzedaży majątku polskich stoczni. ABW miała koordynować akcję, a CBA miało pilnować, czy podczas przetargu nie dochodzi do korupcji.

Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że współpraca między służbami od samego początku układała się nie najlepiej. Kiedy w maju 2009 roku katarski Stiching Particulier Fonds Greenrights wpłacił wadium w przetargu, ABW przygotowała tajną notatkę na temat inwestora. Kontrwywiad opisał rolę, jaką w procesie kupna stoczni pełni Abdul Rahman el Assir - znany wcześniej polskim służbom między innymi z handlu bronią. Jednak w notatce nie było informacji o tym, z kim Libańczyk jest powiązany. Brakowało informacji o tym, kto kryje się za funduszem SPFG, czy jest wiarygodny i czy kupi stocznie.

Z kolei CBA miało zgodę ministra sprawiedliwości na podsłuchiwanie urzędników zajmujących się przetargiem. Już w maju agenci wiedzieli, że może dochodzić do nieprawidłowości, ale Biuro nie powiadomiło rządu ani ABW. Dopiero 5 i 9 października szef CBA Mariusz Kamiński powiadomił o tym premiera, prezydia Sejmu, Senatu i prezydenta.

Ponadto ze źródeł zbliżonych do ABW wynika, że gdy w sierpniu katarski inwestor wycofał się z kupna stoczni, agencja miała przekonywać el Assira, by nadal szukał inwestora. U Romana Baczyńskiego, byłego prezesa Bumaru i znajomego Libańczyka, zabiegać miał o to Krzysztof Bondaryk, szef agencji. Panowie spotkali się na targach zbrojeniowych w Kielcach - pisze gazeta.

kamińskistoczniecba
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)