E-sąd już rusza
W poniedziałek zaczyna działać sąd internetowy. Będzie rozpatrywał najprostsze sprawy cywilne. Z nowej ścieżki może skorzystać każdy.
29.12.2009 07:45
Niezależnie od tego, czy mieszkamy w Warszawie, Gdańsku czy gdziekolwiek indziej w Polsce, w nowym roku możemy dostać wyrok nakazujący nam zapłatę - z Lublina. W takim orzeczeniu będzie najpewniej chodziło o nieuregulowane rachunki za światło, rozmowy telefoniczne, Internet czy podobne masowe usługi. Dostawcy tych usług zapewne pierwsi wstąpią na nową, elektroniczną, drogę dochodzenia roszczeń - przed e-sądem.
- Bardzo się cieszę, że powstaje szybka możliwość dochodzenia roszczeń - mówi Maciej Rogalski, prawnik TPSA. - Tego rodzaju spraw firmy z mojej branży mają po kilkaset, a nawet kilka tysięcy miesięcznie.
1 stycznia wchodzą w życie przepisy, a w najbliższy poniedziałek rusza ów sąd (formalnie jest to XVI wydział Sądu Rejonowego w Lublinie). Wczoraj o 15.30 nie było jeszcze strony internetowej e-sądu, na której można się zalogować, by wysłać
e-pozew, ale - jak powiedział “Rz" sędzia Mariusz Tchórzewski, prezes lubelskiego SR - system może ruszyć w każdej chwili, to już kwestia informatyków. Pracownicy nowego wydziału - 11 referendarzy, jeden sędzia oraz 20 urzędników - są już właściwie przeszkoleni.
Szybka ścieżka
Do tej pory pozwy składało się w sądzie właściwym dla miejsca zamieszkania dłużnika. E-pozwy będą od tej zasady dużym wyłomem: trafią tylko do jednego sądu.
Wprawdzie z elektronicznej ścieżki będzie można skorzystać tylko w tzw. postępowaniu upominawczym, ale takich spraw jest ponad milion rocznie, a twórcy e-sądu liczą, że przynajmniej połowa trafi na nową drogę. Od razu powiedzmy, że jest ona dobrowolna, nadal będzie też istniało postępowanie “papierowe", a o wyborze zadecyduje wszczynający sprawę, czyli powód.
Postępowanie upominawcze jest w ogóle możliwe, gdy dług nie budzi większych wątpliwości, dokumentują go np. faktury, rachunki. Procedura upominawcza obliczona jest na to, że pozwany z reguły jest winien, i jeśli roszczenie nie budzi wyraźnych wątpliwości, sąd wydaje nakaz zapłaty żądanej kwoty. Następnie wysyła go pozwanemu z pouczeniem, że ma w ciągu dwóch tygodni uregulować dług albo wnieść do sądu sprzeciw. W razie złożenia sprzeciwu sprawa toczy się normalnie, tzn. powód musi wykazać zasadność swego żądania. Jednakże niewielu się odwołuje i ponad 90 proc. spraw kończy się na nakazie.
Wirtualny proces
Czym się różni elektroniczne postępowanie upominawcze od normalnego? Przed złożeniem pozwu trzeba się w e-sądzie zalogować, tak jak na rozmaitych forach: identyfikacja strony procesu następować będzie przez login i hasło, nie trzeba przy tym dysponować tzw. bezpiecznym podpisem elektronicznym (kto go ma, może z niego korzystać). Dodatkowym zabezpieczeniem jest obowiązek uiszczenia opłaty (1,25 proc. wartości roszczenia) przekazem internetowym z rachunku konkretnej osoby, zapłata znaczkiem byłaby zresztą niemożliwe, bo nie ma go do czego przykleić (akta sprawy w e-sądzie mają formę elektroniczną). Pozew będzie składany na elektronicznym formularzu, co ma tę dodatkową zaletę, że w razie błędnego wypełnienia jakiejś rubryki system nie pozwoli przejść dalej, co powinno zminimalizować liczbę tzw. braków pisma. Nie jest też wymagane załączanie dowodów (faktur, rachunków), lecz jedynie ich opisanie.
Pozwany dostanie nakaz zapłaty na papierze, z pouczeniem o możliwości odwołania i kluczem, dzięki któremu może je złożyć elektronicznie (ale może też klasycznie). Jeśli skorzysta z Internetu, dalej cała sprawa będzie się toczyć elektronicznie.
- W niektórych wydziałach postępowanie upominawcze to nawet połowa spraw, ale zajmują się nimi głównie referendarze, tak więc e-sąd może być ulgą raczej dla sądów niż samych sędziów - wskazuje Marcin Łochowski, sędzia cywilista z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.
Marek Domagalski
Rzeczpospolita