ECB obniżył stopy, niższy deficyt w Polsce
Zgodnie z oczekiwaniami rynku Europejski Bank Centralny obniżył dziś stopy procentowe o 50 pkt bazowych. Jean Claude Trichet powiedział, że następnego ruchu można spodziewać się w marcu.
15.01.2009 18:20
WYDARZENIE DNIA
Zgodnie z oczekiwaniami rynku Europejski Bank Centralny obniżył dziś stopy procentowe o 50 pkt bazowych. Jean Claude Trichet powiedział, że następnego ruchu można spodziewać się w marcu.
Głównie z tego powodu, że następne posiedzenie ECB zaplanowano już za trzy tygodnie - to zbyt mało czasu, by rada banku miała okazję zapoznać się z nowymi danymi. Trichet powiedział ponadto, że gospodarkę euro czeka spowolnienie wywołane kryzysem finansowym, ale ryzyko inflacji uważa za "zbilansowane" dzięki ostatnim obniżkom. - Naszą (ECB) intencją nie jest znalezienie się w pułapce płynności - powiedział. Wygląda na to, że Trichet jest niechętny dalszym obniżkom stóp. U nas z kolei deficyt obrotów bieżących w listopadzie wyniósł 1,75 mld euro, wobec oczekiwanych 2,2 mld euro. Wiadomość z pozoru dobra może świadczyć o mniejszym imporcie inwestycyjnym i potwierdzać spowolnienie gospodarcze.
SYTUACJA NA GPW
Ponad 7 procent stracił na wartości od poniedziałku indeks dwudziestu największych spółek notowanych na warszawskim parkiecie, po tym jak w czwartek spadł o ok. 1 proc. W dalszym ciągu najbardziej w stabilizacji przeszkadzają papiery instytucji finansowych - dzisiaj indeks sektorowy WIG-Banki spadł o kolejne 2,3 proc., a na przestrzeni całego tygodnia aż o 12,3 proc. Obroty na cały rynku kształtowały się na poziomie 1 mld PLN i biorąc pod uwagę skalę umorzeń jednostek funduszy inwestycyjnych chyba nie należy oczekiwać, że w ciągu najbliższych miesięcy aktywność na GPW wzrośnie znacznie powyżej tego poziomu. Akcje 179 spółek potaniały podczas czwartkowej sesji, a na wartości zyskały papiery 105 spółek.
GIEŁDY W EUROPIE
ECB nie zgotował niespodzianki inwestorom i obniżył stopę procentową do poziomu 2 proc. Inną informacją godną odnotowania był powrót inflacji w strefie euro poniżej celu banku centralnego - w listopadzie ceny rosły w tempie 1,6 proc. r/r. Sezon publikacji wyników za ostatni kwartał 2008 r. zwłaszcza w wykonaniu zagranicznych banków i sieci supermarketów będzie przykrym doświadczeniem dla inwestorów. W godzinę po otwarciu amerykańskie indeksy traciły ok. 2 proc. i jeśli sesja zakończy się poniżej kreski będzie to siódmy dzień spadków z rzędu. Inwestorzy z Wall Street wyprzedawali najdynamiczniej akcje ogromnych banków Citigroup i Bank of America - taniały one odpowiednio o 23 proc. i 26 proc. Dla nas jednak ważniejsze jest to co dzieje się z europejskimi bankami, gdyż pomimo wielomilionowych odpisów wartości złych aktywów, takie giganty jak Deutsche Bank, UBS czy Credit Suisse mają przed sobą jeszcze długą drogę oczyszczania bilansów.
WALUTY
Euro spadło dziś do 1,311 USD, choć konferencja prezesa ECB nieco pomogła wspólnej walucie, której kurs spadał wcześniej nawet do 1,306 USD. Dolarowi we wzroście nie przeszkadzają nawet potencjalne kłopoty Bank of America ze zdobyciem kolejnych funduszy. Co prawda raport JP Morgan okazał się nieco lepszy od oczekiwań rynku, ale nie na tyle jednak by mieć wpływ na umocnienie dolara. Trend należy jednak szanować, a wsparcia dla euro możemy wypatrywać w okolicy 1,30 USD. W naszych mediach elektronicznych istne pandemonium. Złoty osłabił się o nieco ponad 1 proc., ale kursy sięgnęły wieloletnich maksimów. Jak na zamówienie pojawiają się opinie o dalszym nieuchronnym spadku kursu złotego. Uwaga, bo takie momenty zgodności obserwatorów rynku często mają skłonność do płatania prognozującym psikusa. Na koniec dnia dolar kosztował 3,213 PLN (ale w trakcie dnia był o 2 grosze wyżej), euro 4,204 PLN (a był już 4 grosze droższy), a frank 2,855 PLN (był wyżej o 3 grosze). Na wykresach dziennych same sygnały kupna walut,
więc i o pesymizm łatwiej.
SUROWCE
Złoto, które pod koniec grudnia cieszyło się olbrzymim wzięciem, nie jest już przedmiotem szczególnego zainteresowania. Za uncję płacono w czwartek ok. 805 USD. Olbrzymi spadek zamówień na maszyny w Japonii oraz coraz mniejsza wiara w szybkie odwrócenie negatywnej koniunktury przełożyły się na dalszą przecenę metali przemysłowych. Miedź wyceniono na 3250 USD za tonę. Z kolei na wyprzedaż ropy naftowej wpłynęły szacunki popytu przedstawione przez OPEC, który spodziewa się w 2009 r. spadku globalnego zapotrzebowania na ropę o 4,2 proc. Cena baryłki osunęła się do 35,3 USD.
Łukasz Wróbel, Emil Szweda
Open Finance
| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |