Efekt, czy może defekt Obamy?
Dzisiejsze notowania główny indeks warszawski rozpoczął od ponad półprocentowego spadku. Słabiutkie ostatnimi czasy byki rozpoczęły ruch na północ, któremu pomagała dobra passa na parkietach zachodnioeuropejskich.
20.01.2009 | aktual.: 21.01.2009 07:18
Oczywiście dominujące niedźwiedzie nie puściły tego płazem i już przed 11 rozpoczął się ruch w kierunku wartości ujemnych.
Po południu zaczął się tak wyczekiwany zwrot i szarżującym bykom początkowo nie szkodziło nawet fatalne otwarcie na Wall Street, gdzie indeksy miejscami traciły po 3 procent. Ostatecznie jednak notowania zakończyły się na drobnych minusach, a przed większym spadkiem uchronił nas kolejny mini cudo-fixing.
W porównaniu do parkietów europejskich Warszawa była dość silna, ale to jedynie efekt wczorajszej słabości. Można rzec, że nasi inwestorzy dobrze przewidzieli słabą reakcję Nowego Jorku na dzień zaprzysiężenia Obamy na nowego prezydenta. Oczywiście notowania za oceanem jeszcze się nie zakończyły i jak zwykle ostatnia godzina będzie najważniejsza, ale pikujący po otwarciu indeks S&P bardziej przypominał defekt Obamy, a nie tak opisywane nadzieje związane z pierwszym czarnoskórym prezydentem USA.
Warto wspomnieć o dość dla nas ważnych danych o produkcji przemysłowej. Dynamika produkcji w grudniu spadła bardziej niż tego oczekiwano, gdyż o 4,4 proc. Trzeba też napomnieć o wartości wyrównanej sezonowo, która zapikowała o 7,4 proc. Patrząc na nurkujące dane o produkcji z Węgier i Czech możemy się trochę cieszyć, ale to taki śmiech przez łzy, gdyż najgorsze dopiero przed nami. Styczeń i luty okażą zasięg spowolnienia o wiele wyraźniej i dwucyfrowe spadki mogą stać się i naszą rzeczywistością. Widzimy więc dlaczego tak spadaliśmy na giełdzie.
Na rynku walutowym mamy do czynienia z kolejnymi rekordami słabości złotego. Dużo się o tym pisze w prasie i wiele osób licytuje się w podawaniu granicy wzrostu notowań. Słyszy się o poziomach 4,5; 4,90 a nawet i 5 złotych za euro. Przypomina to trochę wyścig analityków podbijających cenę ropy w zeszłym roku. Czy zakończenie będzie podobne jak na rynku czarnego złota? Niestety na razie się na to nie zapowiada.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi