Eksperci: Europa nie odczuje gazowego kontraktu Rosji i Chin
Podpisanie przez Gazprom kontraktu na dostawy gazu do Chin dla Europy praktycznie nic nie oznacza - oceniają eksperci. Ich zdaniem Rosjanie nie mają żadnego interesu w ograniczaniu dostaw do Europy, bo sprzedają tu gaz drożej niż do Chin.
21.05.2014 15:55
Podpisania kontraktu między Gazpromem i CNPC (China National Petroleum Corporation) spodziewano się we wtorek, w czasie wizyty prezydenta Rosji Władimira Putina w Pekinie. Jak jednak oficjalnie informowała strona rosyjska, strony nie przezwyciężyły rozbieżności dotyczących ceny rosyjskiego gazu. Dopiero po 24 godzinach pojawiły się doniesienia rosyjskich agencji o podpisaniu szacowanego wcześniej na 400 mld dol. kontraktu. Jego ostateczna wartość jest jednak niewiadomą, bo ceny nie ujawniono; wiadomo tylko, że chodzi o dostawy 38 mld m sześc. gazu rocznie przez 30 lat.
Kontrakt negocjowano od 10 lat i rozmowy zawsze rozbijały się o cenę - Chińczycy odrzucali porównywalne do europejskich warunki dostaw. Kilka dni temu szef Gazpromu Aleksiej Miller informował, że do uzgodnienia pozostała już tylko cena. Po podpisaniu umowy pojawiły się nieoficjalne doniesienia, że chodzi o ok. 350 dol., a nawet więcej - za 1000 m sześc.
Jak zauważył w rozmowie z PAP b. minister gospodarki Piotr Woźniak, należy z dużą ostrożnością podchodzić do podawanych w mediach cen. Podkreślił, że 350 dol. to mniej od średniej niemieckiej ceny importowanego z Rosji gazu i poniżej średniej ceny płaconej przez Europę. Ta różnica może sięgać nawet 50 dol. - ocenił Woźniak.
Jak dodał, ostateczna cena może być jeszcze niższa. "O ile znam relacje rosyjsko-chińskie, to te 350 dol. należy pomniejszyć o rosyjskie cło eksportowe, z którego Rosjanie najprawdopodobniej w ostatniej chwili zrezygnowali. To cło wynosi obecnie ok. 100 dol., więc ostateczna cena wychodzi 250 dolarów" - powiedział. Strona chińska żadnej ceny nie podała - dodał.
Zdaniem analityka UniCredit Flawiusza Pawluka, chiński kontrakt w żaden sposób nie dotknie Polski. "Aby ograniczyć dostawy, Gazprom musiałby w jakiś sposób zmienić zapisy kontraktu z PGNiG, co generalnie jest niemożliwe bez kar umownych. A ponieważ gaz z Rosji jest w tej chwili droższy niż w transakcjach spot i rosną alternatywy importu z innych kierunków, mam wrażenie, że PGNiG byłoby bardzo szczęśliwe, gdyby Gazprom zmniejszył dostarczany wolumen" - powiedział PAP Pawluk.
Zauważył, że generalnie Gazprom nie chce ograniczania tych dostaw, bo nie jest to w jego interesie - cena, po jakiej sprzedaje gaz do Polski, jest bardzo atrakcyjna. Czyli kontrakt chiński w czasie obowiązywania obecnej umowy z Gazpromem na Polskę żadnego wpływu mieć nie będzie - ocenił Pawluk.
Według niego być może w bardzo długim terminie istnieje jakieś nieokreślone zagrożenie, że Rosja będzie grozić Europie ograniczeniem dostaw gazu, mając alternatywę chińską.
"Moim zdaniem żadnych perturbacji w horyzoncie kilku lat nie będzie. Zużycie gazu generalnie w Europie spada i dopóki ten trend się nie odwróci, ciężko kogoś w Europie szantażować ograniczeniem dostaw" - podkreślił analityk.
Wskazał też, że Europa może potrzebować jeszcze mniej gazu, bo ostatnio - korzystając z bardzo taniego surowca w Ameryce - buduje się tam wiele zużywających dużo gazu instalacji petrochemicznych czy nawozowych. Europa będzie więc mogła kupić te produkty w Ameryce - zauważył.
"Gdyby Gazprom zawarł kontrakt z Chinami przed rozpoczęciem rewolucji łupkowej w USA, mogłoby mieć to jakiś wpływ na Europę, obecnie - już raczej nie. Zwłaszcza że Ameryka już się przygotowuje do eksportu gazu" - ocenił Pawluk.
Aby rosyjski gaz popłynął do Chin, potrzebne są jeszcze wielkie inwestycje infrastrukturalne - budowa gazociągu Siła Syberii do Władywostoku, z odgałęzieniem do Chin w rejonie Błagowieszczeńska nad Amurem. Łącznie z planowanym terminalem LNG we Władywostoku koszt ma wynieść 80-90 mld dol.
Według Rosjan, surowiec trafi do Chin w ciągu 4-6 lat. Gazprom zapowiedział też, że zaczyna rozmowy na temat eksportu na chiński rynek surowca z Syberii Zachodniej, skąd dotychczas gaz płynął tylko do Europy za pomocą tzw. gazociągu ałtajskiego. W planach sprzed kilku lat magistrala ta miała mieć zdolność przesyłową 30 mld m sześc.
Obecnie głównym rejonem zaopatrzenia Chin jest Turkmenistan, skąd prowadzi system gazociągów CAGP, który wkrótce osiągnie zdolność przesyłową ponad 60 mld m sześc. rocznie - porównywalną ze zdolnościami obydwu planowanych gazociągów z Rosji.