Eksperci podzieleni w sprawie ujawniania zarobków szefów PTE
Minister pracy chce zwiększenia przejrzystości PTE i ujawniania zarobków prezesów. - Dzięki temu, że są to spółki prywatne i niepubliczne, istnieje konkurencja, która skutkuje niższymi kosztami reformy emerytalnej - odpowiadają przedstawiciele branży.
08.02.2010 | aktual.: 08.02.2010 16:25
Minister pracy Jolanta Fedak wzywa towarzystwa emerytalne do większej przejrzystości. To, o co postuluje, w większości przypadków, towarzystwa już ujawniają. Tak jest choćby w przypadku dywidend wypłacanych akcjonariuszom. Towarzystwa emerytalne nie ujawniają jednak publicznie informacji na temat zarobków władz. Nie robi też tego nadzór. Minister Fedak chciałaby zaś, aby PTE były tak przejrzyste jak spółki giełdowe.
Podają, ale nie ujawniają
- Nie wchodząc w szczegóły, i przy zastrzeżeniu, że nie ma jednolitej sprawozdawczości w poszczególnych segmentach rynku finansowego, co oznacza, że dane nie są porównywalne - np. w sprawozdawczości TFI nie ma danych o liczbie zatrudnionych - można powiedzieć, że zarobki w PTE nie odbiegają od zarobków w innych instytucjach. Przy czym wiadomo, że np. w bankach duży wpływ na średnią mają słabiej zarabiający, a w PTE tego nie ma - mówi Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego. Wysokości zarobków w zarządach nie chcą ujawnić także same PTE. Zapewniają natomiast, że ze wszystkich wymogów formalnych się wywiązują.
- Tu nie chodzi o merytoryczną dyskusję nad potrzebnymi zmianami w systemie emerytalnym, tylko o populizm - oburza się propozycjami minister Fedak jeden z przedstawicieli PTE. Inni dodają, że informują nadzór o wysokości wynagrodzeń członków zarządu oraz rady nadzorczej towarzystwa.
- Poza podawaniem wynagrodzeń rady i zarządu informujemy KNF także o wynagrodzeniach: kadry kierowniczej, doradców zarządu, doradców inwestycyjnych oraz pozostałych pracowników towarzystwa - w tym akwizytorów zatrudnionych na etatach - mówi Wojciech Połeć, wiceprezes PKO BP Bankowy PTE. Osoby z zarządu oraz odpowiedzialne za inwestycje składają też oświadczenie o stanie majątkowym i zmianach w stanie posiadania wraz z kopią złożonego PIT.
PTE argumentują, że w corocznych sprawozdaniach finansowych towarzystw publikowanych w Monitorze B są przedstawiane informacje o łącznej wysokości wynagrodzeń członków rady i zarządu. Jednak z nami nie chciały podzielić się tymi informacjami.
Kto opłaca prezesów
Przedstawiciele towarzystw podkreślają, że wynagrodzenia zmniejszają zyski akcjonariuszy, a klienci funduszy emerytalnych nie płacą więcej, by członek zarządu PTE mógł więcej zarobić. - Wiele informacji dotyczących PTE, w tym dane o wynagrodzeniach, kosztach reklamy czy wynagrodzeniach akwizytorów stanowią element konkurencji kosztowej między towarzystwami. Dzięki temu, że PTE są prywatnymi i niepublicznymi spółkami, istnieje między nimi konkurencja, o którą nawołuje pani Fedak i skutkuje w efekcie niższymi kosztami reformy emerytalnej - tłumaczy Tomasz Bańkowski, prezes Pekao Pioneer PTE.
Dodaje, że towarzystw nie można porównywać ze spółkami publicznymi, bo członkowie OFE nie są ich akcjonariuszami. - Na straży członków OFE stoi ustawa o funduszach emerytalnych i organ państwowy, jakim jest KNF, a nie minister pracy próbująca określać nowe obowiązki PTE w swoich swobodnych wypowiedziach - uważa Bańkowski. Większość ekspertów podkreśla, że Jolanta Fedak próbuje jedynie odwrócić uwagę od ważniejszych kwestii, w tym od prawdopodobnej porażki w batalii o obniżenie składki do funduszy. Andrzej Sołdek, prezes PTE PZU, powtarza, że fundusze są jednymi z najbardziej transparentnych instytucji poza spółkami giełdowymi.
Nasze PTE nie różnią się od funduszy w innych krajach
- Gdybym był prezesem towarzystwa emerytalnego, byłbym przeciw ujawnianiu dochodów, choć z drugiej strony fundusze zarządzają środkami publicznymi. Ta informacja nie dodaje jednak żadnej wartości. To tylko rozpętanie populistycznej dyskusji. Odwraca uwagę od kluczowych kwestii, jak sprawić, by emerytury były wyższe - uważa Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP. Jego zdaniem zarobki szefów PTE nie różnią się istotnie od pensji szefów funduszy w innych krajach. Są także zapewne zdecydowanie niższe niż np. bankowców.
Andrzej Rzońca, członek Rady Polityki Pieniężnej, uważa zaś, że skoro fundusze i zarządzające nimi towarzystwa nie są częścią finansów publicznych, to nie ma obowiązku, by takie informacje ujawniały.
Przejrzystość nie zaszkodzi
- Im większa przejrzystość, tym lepiej - przekonuje natomiast Andrzej Nartowski, szef Polskiego Instytutu Dyrektorów. - Nigdy jej dość. I to mimo mojego ograniczonego entuzjazmu do tego, co robi ministerstwo pracy, a zwłaszcza minister Fedak - dodaje.Także byli szefowie urzędów nadzorujących rynek emerytalny nie widzą w tym pomyśle nic złego.
- Nie widzę żadnych przeciwwskazań, by towarzystwa ujawniały taką informację. Są częścią sektora publicznego. Poprawiłoby to może opinie na temat OFE. Aczkolwiek kluczowe jest raczej zwiększenie konkurencji między funduszami i redukcja błędów w systemie - mówi Cezary Mech, były prezes Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi.
W podobnym tonie wypowiada się Jak Monkiewicz, były przewodniczący Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. - W dobrej tradycji jest bycie przejrzystym. Nic w tym zdrożnego. Byłby to element budowania zaufania między funduszami a klientami. Są to specyficzne instytucje, gdzie wątek komercyjny przeplata się z misją społeczną i odpowiedzialnością. Składki do OFE musimy, a nie możemy, przecież odprowadzać - mówi Jan Monkiewicz.
Informacją dostępną są np. zarobki prezesa ZUS, który pobiera mniej niż 20 tys. zł brutto. Wiadomo także, ile wynosi średnia pensja w ZUS. W 2008 r. była to kwota 2,85 tys. zł w przeliczeniu na zatrudnionych.
5,5 tysiąca miesięcznie
My policzyliśmy zaś przeciętne wydatki na zatrudnionego w towarzystwach emerytalnych. Mamy bowiem dostęp do takich danych jak łączne wydatki związane z wynagrodzeniami czy liczba pracowników towarzystw. Okazuje się, że w 2008 r. (ostatnie pełne dane) miesięczne średnie wynagrodzenie w PTE w przeliczeniu na etaty wyniosło prawie 5,5 tys. zł.
Gdy ten sam koszt podzieli się przez liczbę zatrudnionych okaże się, że wartość ta spada do 3,5 tys. zł. Wyliczenia są uproszczone. Choćby dlatego, że w grupach kapitałowych, w których działają towarzystwa, pracownicy etat mogą mieć podzielony na kilka spółek.
Gdy przeliczy się koszt związany z wynagrodzeniami na liczbę etatów, okazuje się, że najwięcej zarabiają pracownicy towarzystwa Axa, a najmniej Warty. Gdy te same wydatki przełoży się na liczbę zatrudnionych najwięcej płaci Pekao Pioneer, a najmniej Generali.
Katarzyna Ostrowska
PARKIET