Ekspert: trochę ponad 4 lata Gaj na stanowisku prezesa UKE ciężko uznać za udane
Trochę ponad 4 lata Magdaleny Gaj na stanowisku prezesa UKE ciężko uznać za udane; aukcja LTE zakończyła się dużym sukcesem, jeśli chodzi o wpływy budżetowe, jednak klapą, jeśli chodzi o proces rozdysponowywania i efekty dla rynku - mówi PAP Witold Tomaszewski z portalu Telepolis.pl.
09.07.2016 13:25
"Decyzja o rezygnacji z funkcji prezesa UKE wpłynęła do KPRM 27 czerwca, czyli w dniu, w którym ukazał się wywiad Magdaleny Gaj dla tygodnika +wSieci+" - zwrócił uwagę Tomaszewski. Przypomniał, że w wywiadzie tym Gaj określiła 2018 rok jako najlepszy do rozdysponowania częstotliwości 700 MHz i kończącej się rezerwacji 800 MHz Sferii. "Można domniemywać, że deklaracja ta, odebrana przez branżę na całym świecie jako konkretny plan, nie była uzgadniana z Ministerstwem Cyfryzacji" - wskazał ekspert.
W jego ocenie "trochę ponad 4 lata Magdaleny Gaj na stanowisku prezesa UKE ciężko uznać za udane". "Wyszła z teoretycznie dobrego założenia jak najmniejszej ingerencji regulacyjnej w relacje pomiędzy podmiotami na rynku, które to w praktyce zupełnie się nie sprawdziło. Spektakularną klapą zakończyły się prace związane z memorandum ds. jakości sieci. Operatorzy w umiejętny sposób odwlekali cały proces, który po 3 latach zakończył się tym, że UKE sam z własnego budżetu musiał zamawiać usługę badania jakości sieci komórkowych. Trudno też uznać za korzystne porozumienia z krajami ościennymi dotyczące harmonizacji częstotliwości 700 i 800 MHz. Mogliśmy ugrać znacznie więcej" - argumentował Tomaszewski.
I kontynuował: "Aukcja częstotliwości LTE zakończyła się dużym sukcesem, jeżeli chodzi o wpływy budżetowe, jednak klapą jeżeli chodzi o proces rozdysponowywania i efekty dla rynku. Dokumentacja aukcyjna była przygotowana bardzo niestarannie. Operatorzy w toku konsultacji zgłaszali liczne i (jak się okazało na końcu) uzasadnione uwagi, które przez regulatora zupełnie nie zostały uwzględnione. Telekomy nie są fundacjami charytatywnymi, tylko podmiotami nastawionymi na zysk. Jeżeli za częstotliwości muszą zapłacić prawie 10 mld zł, to raczej ich nie wyczarują, tylko ściągną od klientów. Należy więc pożegnać się z wizją dalszego spadku cen usług i mieć nadzieję, że ceny nie wzrosną".
Zapytany o wyzwania dla następcy Gaj, Tomaszewski zwrócił uwagę, że szefowa MC Anna Streżyńska "od wielu lat jest zwolenniczką połączenia Urzędu Komunikacji Elektronicznej z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji". "Jest to jak najbardziej słuszny postulat, bo ze względu na postęp techniczny, pola kompetencyjne obu regulatorów zaczynają na siebie coraz mocniej nachodzić. Odbywa się to kosztem podmiotów obecnych na rynku, które nie zawsze są w pełni świadome tego faktu. Na dodatek oba reżimy regulacyjne niepotrzebnie różnią się od siebie" - przekonywał.
Według niego najprawdopodobniej połączy KRRiT z UKE tzw. duża ustawa medialna. "Miała powstać w wakacje, ale teraz bardziej realnym terminem wydaje się przełom roku. Nowy prezes UKE przyjdzie więc tak naprawdę na kilka miesięcy. Nie widzę w tym czasie żadnych pilnych i dużych projektów, które należałoby podjąć lub sfinalizować. Może poza sprawami związanymi z Programem Operacyjnym Polska Cyfrowa, ale w tej sprawie i tak główny ciężar spoczywa na barkach ministerstwa" - mówił Tomaszewski.
Jego zdaniem kolejnym prezesem UKE "nie zostanie raczej Krzysztof Dyl, wiceprezes Urzędu". "Na giełdzie nazwisk pojawia się Marcin Cichy, który z Anną Streżyńską pracował i w UKE, i teraz z ministerstwie" - zaznaczył, dodając, że "pytanie, które należy postawić, to to o faktyczny ośrodek decyzyjny w tej sprawie".
W czwartek Sejm odwołał Gaj ze stanowiska szefowej UKE. Wnioskowała o to premier Beata Szydło, w związku z rezygnacją Gaj. Tego samego dnia wieczorem na decyzję Sejmu zgodził się Senat.
Przed głosowaniem poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz sugerował, że Gaj złożyła rezygnację, bo w innym wypadku zostałaby odwołana. "Jest takie określenie: propozycja nie od odrzucenia, i obawiam się, że ta rozmowa troszeczkę tak przebiegała, że pani prezes dostała takową alternatywę: albo składa rezygnację albo ją odwołujemy" - powiedział.
Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa mówiła, że "to jest decyzja osobista pani prezes Gaj, że złożyła rezygnację". Z kolei zastępca szefa KPRM Paweł Szrot, podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii informował, że dokument z rezygnacją sygnowany przez Gaj nosi datę 27 czerwca 2016 roku. Według niego Gaj swoją decyzję uzasadniła powodami osobistymi.
Jak mówił, procedura powołania następcy Gaj ruszy bardzo szybko. Dodał, że odwołany prezes Urzędu pełni obowiązki do momentu powołania nowego.
Sama szefowa UKE, mówiąc we wtorek PAP o swej rezygnacji, stwierdziła: "Złożyłam rezygnację z funkcji prezesa UKE. Jakiś czas temu postawiłam sobie kilka celów, które zrealizowałam. I po 15 latach w administracji zdecydowałam się złożyć rezygnację. Zostawiam po sobie LTE, naziemną telewizję cyfrową i ruszenie z budową światłowodów w Polsce. Czas na inne wyzwania".
Gaj złożyła rezygnację pół roku przed końcem pięcioletniej kadencji; była prezesem UKE od stycznia 2012 roku.