Emocjom w LOT nie ma końca. Prezes klęka przed pracownicą
- Jako chrześcijanka ja panu bardzo dziękuję, że pan moich ludzi trzyma na deszczu, ale będzie dostęp do toalet - takimi słowami do prezesa Milczarskiego zwróciła się Monika Żelazik, po czym przyklękła przed szefem PLL LOT. Ten jednak nie pozostał jej dłużny i również padł na kolana.
23.10.2018 | aktual.: 24.10.2018 09:27
Temperatura w PLL LOT cały czas jest bardzo wysoka. Tym razem na korytarzu spotkało się dwoje głównych zainteresowanych - prezes PLL LOT Rafał Milczarski oraz Monika Żelazik, przedstawicielka związków zawodowych, której zwolnienie jest jednym z powodów zorganizowanego w spółce strajku.
- Jako chrześcijanka ja panu bardzo dziękuję, że pan moich ludzi trzyma na deszczu, ale będzie dostęp do toalet - takimi słowami do prezesa Milczarskiego zwróciła się Monika Żelazik, po czym przyklękła przed szefem PLL LOT. Ten jednak nie pozostał jej dłużny.
- Ja też przyklęknę, ucałuję w dłoń i powiem, że cały czas mieliście dostęp do toalet w budynku A300 - powiedział szef PLL LOT. Monika Żelazik jednak nie dała wiary zapewnieniom Milczarskiego.
"Jaki ludzki pan!" - rzucił jeden z protestujących. Zdarzenie zarejestrował jeden z naszych reporterów. Nagranie już wkrótce na łamach naszego serwisu.
- Chciałam mu podziękować, że ma zamiar otworzyć ludziom dostęp do trzech szatni w których są trzy toalety. Przyszedł jego wysłannik z taką informacją, to mnie tak wzruszyło, że osoby, które stoją w deszczu, na wichurze, będą mogli skorzystać z toalety. - tak w rozmowie z WP relacjonuje zdarzenie Monika Żelazik.
- Trochę to było ironiczne, nawet go ucałowałam w rękę. Pan prezes po dłuższej chwili nie wiedział co ma zrobić, też padł na kolana. W końcu wydał na mnie 50 milionów (chodzi o czartertowanie innych linii lotniczych na czas protestu – red.). To była krótka wymiana zdań. Gdy tylko wstał, powiedział, że to wielka maniupulacja, czyli dokładnie to, co słyszymy od 6 dni - puentuje jedna z liderek strajku.