Euroland pociągnął nas w dół

W trakcie sesji piątkowej i poniedziałkowej popyt próbował jak wiadomo przedrzeć się ponad zakres średnioterminowej zapory podażowej: 2488 – 2495 pkt. Wydaje się, że gdyby nie poniedziałkowy wzrost presji podażowej w Eurolandzie, ten cel zostałby zrealizowany. Warto bowiem podkreślić, że w dalszym ciągu wykazywaliśmy się zdecydowanie większą wolą walki (tendencja obserwowana już od pewnego czasu).

Euroland pociągnął nas w dół
Źródło zdjęć: © AFP | Daniel Roland

12.06.2013 10:02

Podobną opinię można także sformułować w kontekście wczorajszej sesji. Co prawda już w jej porannej fazie notowania kontraktów zaczęły ponownie przebiegać poniżej węzła: 2488 – 2495 pkt., ale z silnym wzrostem presji podażowej mieliśmy tak naprawdę do czynienia na kluczowych rynkach akcyjnych. My jedynie z pewnymi oporami reagowaliśmy na to, co działo się chociażby w Niemczech.

Tak czy inaczej przedpołudniowa faza handlu przebiegła pod znakiem ruchu kontrującego, który przedarł się nawet poniżej lokalnego węzła popytowego: 2469 – 2472 pkt. Nieco niżej plasował się jednak dużo istotniejszy obszar wsparcia (mam na myśli przedział Fibonacciego: 2450 – 2455 pkt.), gdzie należało spodziewać się jakiejś reakcji ze strony byków.

Ostatecznie impet ruchu wyczerpał się nieco wyżej, jednak z podjęciem działań negujących przedpołudniowy impuls podażowy był już zauważalny problem, spowodowany pogłębiającą się słabością rynków bazowych. Pod tym względem warszawska giełda zachowywała się naprawdę pozytywnie, gdyż nie reagowała na ten ponadprzeciętny wzrost presji podażowej (zamiast spadków, zaczął się u nas rozwijać ruch boczny, choć niewielką przewagę na pewno zachowywali tutaj sprzedający).

W końcówce sesji popyt zaczął odrabiać straty, ale ostatecznie nie udało się zanegować całego impulsu spadkowego. Sukcesem byków było jednak to, że w obliczu tak silnego wzrostu presji podażowej w Eurolandzie nie doszło do przełamania wsparcia Fibonacciego: 2450 – 2455 pkt.

W komentarzach podkreślałem, że zanegowanie w/w zakresu byłoby już stosunkowo niepokojącym sygnałem. W ujęciu krótkoterminowym układ techniczny wykresu uległby wówczas pogorszeniu, co w konsekwencji mogłoby w jeszcze większym stopniu wzmocnić obóz sprzedających. Wizualnym odzwierciedleniem wspomnianego wzmocnienia byłaby z pewnością kolejna podfala spadkowa w ramach kreowanego ruchu kontrującego.

Cały czas mielibyśmy jednak do czynienia jedynie z korektą poprzedniego impulsu, a nie powrotem kontraktów na ścieżkę trendu spadkowego. By sformułować tego typu opinię musiałoby dojść do przełamania kolejnych węzłów popytowych Fibonacciego. To, co może w tej chwili niepokoić, to oczywiście miejsce, z jakiego rozwija się na wykresie impuls podażowy. Mam tu oczywiście na myśli średnioterminową zaporę podażową Fibonacciego: 2488 – 2495 pkt., wytyczoną na bazie zniesienia 61.8%. Można ocenić tę sytuację w ten sposób, że niedźwiedzie podjęły działania odwetowe tam, gdzie generalnie należało się tego spodziewać. W moim odczuciu, na obecnym etapie wydarzeń, nie powinniśmy tego faktu traktować jako bezpośredniego sygnału sprzedaży, lecz jedynie jako ostrzeżenie przed możliwością ukształtowania się na FW20M13 nieco silniejszego impulsu podażowego. By jednak ten scenariusz mógł znaleźć potwierdzenie w rzeczywistości, w pierwszej kolejności musiałoby dojść do przełamania przedziału wsparcia: 2450 – 2455 pkt. (co jak
się wczoraj okazało nie jest wcale łatwym zadaniem).

Podsumowując, obóz byków nadal zachowuje w tej chwili przewagę techniczną, choć na rynku rozwija się impuls podażowy korygujący wcześniejszy ruch wzrostowy. Wydaje się, że dopiero w przypadku zanegowania strefy: 2450 – 2455 pkt. wzrosłoby prawdopodobieństwo kontynuacji tej inicjatywy. Na razie jednak warszawski rynek wykazuje się relatywną siłą względem parkietów bazowych, co generalnie należy traktować pozytywnie. Każda poprawa nastrojów w Eurolandzie powinna zatem przekładać się u nas na ponadprzeciętny wzrost aktywności popytu. Załamanie się tej zależności byłoby pierwszym sygnałem, że popyt zaczyna faworyzować strategie defensywne, co bardzo szybko mogłoby zachęcić przeciwnika do aktywniejszej formy walki.

Paweł Danielewicz
Analityk Techniczny

wig20komentarz giełdowynotowania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)