Finansiści ukrywają przed klientami prawdziwe informacje
Ukryte opłaty, kłamliwa reklama, namawianie do ryzykownych instrumentów finansowych bez informacji o zagrożeniach - to tylko kilka grzechów instytucji finansowych z bankami na czele.
04.12.2008 | aktual.: 04.12.2008 14:32
Nic dziwnego, że jedynie 16 proc. Polaków uważa, że podawane przez nie informacje są rzetelne.
_ Szczególnie sceptyczni wobec obietnic banków i inwestycyjnych funduszy są ci, którzy najczęściej korzystają z ich usług: osoby z wyższym wykształceniem, dobrze zarabiające, mieszkańcy największych miast _ - mówi Iwona Kubicz z firmy doradczej On Board PR, która przygotowała raport o stosunku Polaków do instytucji finansowych.
Badania PBS DGA pokazują, że brak zaufania u klientów jest wynikiem przesady, którą często posługiwała się reklama. Potwierdza to Najwyższa Izba Kontroli. W reklamach na stronach internetowych w co trzeciej instytucji finansowej (SKOK, banku komercyjnym lub spółdzielczym) nie podawano rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania kredytu (RSSO), co jest obowiązkiem ustawowym. Podawano tylko wysokość oprocentowania kredytu - a ono bywa o połowę niższe. Nierzetelne reklamy funduszy inwestycyjnych , z gigantycznymi zyskami, wychwyciła Komisja Nadzoru Finansowego. Brakowało informacji, że dotyczy to zysku w konkretnym okresie, co nie musi się powtórzyć. Polacy mamieni trzycyfrowym oprocentowaniem tracili w funduszach krocie. Wabiono też dobrym oprocentowaniem lokaty, ale drobnym drukiem zapisywano pułapki.
_ Banki, fundusze czy firmy inwestycyjne powinny dziś zadać sobie pytanie, czy lepiej wydawać ogromne pieniądze na marketing swoich produktów, żeby pozyskać klientów konkurencji, czy raczej pracować nad poszerzeniem rynku _ - mówi Michał Wojciechowski, doradca zarządu Domu Maklerskiego BOŚ.
Banki powinny wiedzieć, że aż 62 proc. Polaków nie korzysta z produktów finansowych związanych z lokowaniem pieniędzy, bo nie ufa finansistom. Nic dziwnego - nadużyli oni naszego zaufania. KNF właśnie poinformowała banki, że będzie się musiał zmienić sposób obliczania spreadu w przypadku kredytów w walutach obcych oraz informowanie o tym klientów. Spread - czyli różnica kursów kupna i sprzedaży waluty w bankach udzielających nam kredytu np. we frankach, potrafi sięgać kilkudziesięciu groszy. To podnosi koszty kredytu od ponad 2 do ponad 8 procent! Tylko na takiej operacji banki miały w pierwszej połowie 2008 r. aż 500 mln zł dodatkowego zysku. Niecne praktyki banków wychwytywane były także przez Urząd Konkurencji i Konsumentów. Na przykład - promowanie w okresie przedświątecznym wydłużonego okresu bezodsetkowego karty kredytowej bez pełnej informacji.
_ Klient powinien sprawdzić, na jakich warunkach będzie użytkował kartę po upływie okresu promocyjnego bezodsetkowego oraz ile wyniesie oprocentowanie jego karty _- zauważa Małgorzata Cieloch z UOKiK. _ W wielu przypadkach okres bezodsetkowy dotyczył jedynie transakcji bezgotówkowych. Jeśli wypłacimy pieniądze z karty za pomocą bankomatu, bank rozpocznie naliczanie odsetek. _
Nieprawne zapisy w tabelach opłat i prowizji, pobieranie opłaty za wypłacenie gotówki w kasie banku, za wpłatę w bilonie lub niepoukładanymi banknotami - to kolejne grzechy. O pomstę do nieba woła pobieranie marży za wypłatę z konta walutowego złotówek, a działo się to tylko dlatego, że bankowi zabrakło waluty, w jakiej prowadzony jest rachunek. Podobnie - pobieranie opłaty z tytułu wcześniejszej spłaty kredytu świątecznego, co niedopuszczalne przy kredycie konsumenckim.
Jeśli więc banki chcą naszej gotówki, by miały z czego udzielać kredytów - muszą zacząć inaczej traktować klientów. Przybywa bowiem Polaków wykształconych, którzy będą uważnie śledzić poczynania finansistów. Zwłaszcza po kryzysie, z jakim mamy do czynienia.
POLSKA Dziennik Zachodni
Beata Sypuła