Finansowa kula u nogi na przyszłość

Patrząc na obecny kryzys finansowy, widzimy, że staje się on bardzo kosztowny, a przecież pamiętajmy, że to co nas czeka, to kryzys na znacznie większą skalę związany ze starzeniem się społeczeństwa.

Finansowa kula u nogi na przyszłość
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

19.06.2009 | aktual.: 16.05.2012 17:26

Patrząc na obecny kryzys finansowy, widzimy, że staje się on bardzo kosztowny, a przecież pamiętajmy, że to co nas czeka, to kryzys na znacznie większą skalę związany ze starzeniem się społeczeństwa.

Część ekonomistów, w tym wiceprezes Bank of China dr Zhu Min, uważa, że już obecnie przyczyną aktualnego kryzysu było światowe załamanie równowagi między strukturą oszczędności krajów wysokorozwiniętych, a dynamiką ich poziomu w krajach odkładających środki w państwach dalekowschodnich.

Rosnące zobowiązania

Ostatnio ukazała się książka George Magnus’a „The Age of Aging” oraz w ramach wkładki w „Financial Timesie” przygotowano analizę zachodzących procesów, w jaki sposób będzie to dotykało już nie tylko środków emerytalnych i środków zabezpieczenia na starość, ale też ubezpieczeń leczniczych. Robert Ash w książce „China’s Harmonious Society-Daydreams or Realisty” podaje że w Chinach zaledwie 50 proc. pracowników miejskich ma uprawnienia emerytalne, nie mówiąc o 9 proc. rolników. A mimo tak niskiego zakresu uprawnień wg Magnus’a zobowiązania pozabudżetowe Chin z tego tytułu wynoszą między 2 a 3 bln USD, blisko 115 proc. chińskiego PKB.

Społeczeństwo starców

Jako przykład problemów finansowych czekających świat w tym wieku FT podaje Japonię. W swoim majowym dodatku opisuje funkcjonowanie jednej ze społeczności w wiosce Nanmoku-mura, gdzie na 3 tys. mieszkańców 60 proc. jest w wieku powyżej 65 roku życia. Analiza pokazuje, że mimo tego, że społeczność ta jest niewielka, to po to by można było sprostać wyzwaniom było koniecznym sprowadzenie 30 wolontariuszy z całego kraju w celu wsparcia poczynań lokalnej administracji. Gdyż nie była ona w stanie podołać finansowo usługom lokalnym dla osób w podeszłym wieku. Już obecnie w Japonii są potężne problemy i to w sytuacji, gdy 20 proc. japońskich obywateli jest powyżej 65 roku życia, a przecież w 2055 r. będzie ich aż 40 proc.

Brak zastępowalności

Załamanie międzypokoleniowych relacji wynika ze spadku ilości dzieci w rodzinie i z wydłużenia okresu życia. W efekcie aż przez 7 lat, jeśli chodzi o mężczyzn, i 9 lat, jeśli chodzi o kobiety, potrzebna jest bardzo intensywna pomoc ze strony opieki zdrowotnej. Prezentowane opracowanie pokazuje że relacja tych, którzy będą jej potrzebowali w relacji do tych, którzy będą pracowali, pogorszy się drastycznie, ponieważ na tych, którzy będą mieli powyżej 65 lat w Japonii będzie pracowało zaledwie 1,3 osób.

Wyższe wydatki

Wydatki medyczne z obecnego poziomu 350 mld USD wzrosną między 2007 r. a 2025 r. prawie dwukrotnie do poziomu 67 bln jenów, co będzie stanowiło 8,5 proc. PKB. W efekcie mimo znacznego współfinansowania przez pacjentów, jak i też dofinansowywania przez państwo, sytuacja staje się coraz trudniejsza finansowo do utrzymania. Obsługa osób starszych jest bardzo pracochłonna, a już obecnie są olbrzymie braki pracowników szpitali, doktorów, jak i też pielęgniarek, i to do tego stopnia, że mimo niechęci ze strony rządu, który bardzo stara się ograniczyć napływ pracowników z innych krajów, to jednak już obecnie musiał uwzględnić ekstra zapotrzebowanie na tysiąc pielęgniarek ze strony Indonezji i 450 z Filipin.

Kosztowny ciężar

Olbrzymia skala wydatków powoduje, że już obecnie istnieje silna presja by je zmniejszać, a z drugiej strony, żeby przenosić coraz więcej na tych, którzy z nich korzystają. Jeśli dotychczas osoby starsze muszą ponosić 20 proc. kosztów medycznych, a osoby powyżej 75 roku życia 10 proc., to już obecnie występuje tendencja do tego żeby zwiększyć współfinansowanie wydatków przez osoby najstarsze. W opracowaniu przypominane są również statystyki, które mówią, że osoby w wieku powyżej 70 lat i starsze potrzebują pięć razy większej liczby środków finansowych na opiekę zdrowotną niż inne osoby, a dzieje się to w Japonii, która ma bardzo efektywną publiczną służbę zdrowia i przeznacza na te wydatki dwukrotnie mniej w relacji do PKB niż Stany Zjednoczone.

Ścieżka zdrowia

To, co jest charakterystyczne dla USA, to fakt, że te wzrastające wydatki na służbę zdrowia, jak i związane ze starzeniem się społeczeństwa, odgrywają olbrzymią rolę w obecnej debacie. Wszystkim polecam satyryczny rysunek w ostatnim „The Economist” ukazujący „ścieżkę zdrowia” jaką prezydentowi Obamie przygotowują różne grupy interesów. Nie chcąc tracić swoich przywilejów, jak i uprzywilejowanej pozycji cały przemysł służby zdrowia obiecał prezydentowi, że zmniejszy koszty funkcjonowania w wysokości aż 2 bln USD w ciągu najbliższej dekady. Z jednej strony pokazuje to słabość funkcjonowania rynku w tej sferze, a z drugiej strony obawy dotyczące tego, jak procesy starzenia się społeczeństwa powodują narastanie olbrzymich problemów finansowych państwa. Obecnie obserwuje się, że wzrost kosztów opieki zdrowotnej jest najbardziej lawinowo wzrastającym kosztem, jeśli chodzi o wydatki przedsiębiorstw amerykańskich, w związku z faktem, że w Stanach Zjednoczonych jest ona głownie pokrywana przez nie. Wyzwanie na
lata

Tradycja redukowania opieki zdrowotnej na poziomie państwa, a z drugiej strony przejmowanie jej przez przedsiębiorstwa ma swoją długą historię. Dotyczy okresu II wojny światowej, kiedy to kontrola płac doprowadziła do tego, że przedsiębiorstwa prześcigały się w różnego typu pakietach dotyczących zapewnienia świadczeń zdrowotnych. Niemniej sytuacja kryzysowa powoduje powstanie olbrzymich problemów nie tylko dla pracodawców, ale i dla pracowników, którzy tracą pracę i możliwość ubezpieczenia zdrowotnego, a z drugiej strony ze strony tych, którzy potracili świadczenia emerytalne i zdrowotne, które nabyli u zbankrutowanych przedsiębiorstw. To wszystko powoduje, że oficjalnie jest bardzo trudno publicznie dyskutować na temat redukcji tego typu przywilejów i przeniesienia ich na poziom ogólnonarodowy. Zgodnie z opinią asystenta sekretarza zdrowia u prezydenta Busha – Benjamina Sasse, który jest obecnie profesorem na Uniwersytecie w Teksasie, mimo że pracodawcy chcieliby się pozbyć tych obciążeń nawet kosztem
płacenia wyższych podatków, to mogą do tego się przyznać ze względów wizerunkowych.

Wbrew rozsądkowi

W efekcie nierzadkie są sytuacje, kiedy koszty związane z zapewnieniem usług zdrowotnych dla pracowników są wyższe od zysków pracodawców. Statystyki zawarte w BusinessWeek’u z 18 maja pokazują, że te procesy są tak dynamiczne, że od 1993 r., o ile ceny konsumpcyjne wzrosły o 34 proc., płace o 29 proc., o tyle ubezpieczenia zdrowotne aż o 119 proc. W efekcie zgodnie z zawartymi szacunkami, aż 46 proc. pracodawców planuje przerzucić koszty ubezpieczeń zdrowotnych na pracowników do 2010 r. mimo jednoczesnych obaw o utratę pozycji konkurencyjnej na rynku pracy. Zauważmy, że jedną z przyczyn, które doprowadziły do bankructwa, a więc i w efekcie utraty benefitów emerytalno-zdrowotnych dla pracowników jak i byłych pracowników General Motors, był fakt, że w każdym sprzedanym samochodzie tego koncernu były zawarte koszy świadczeń emerytalno-zdrowotnych na kwotę ok. 1 000 USD.

Kula u nogi

Martin Wolf mówi, że wzrost długu w sektorze publicznym podwoi się w krajach rozwiniętych i że będzie tak poważny jak koszt dużej wojny. Jego zdaniem wysiłki do skonsolidowania finansów publicznych zdominują życie publiczne przez lata. Zgadzając się z nim, należy uwzględnić przewidywania, że po tej straconej dekadzie przyjdzie czas na spłatę tych zobowiązań, jak i emerytalno-leczniczych względem starszego pokolenia. Świetnie ilustruje to okładka ostatniego numeru „The Economist” z 19 czerwca pokazująca „kulę u nogi” raczkującego dziecka. W sytuacji zapaści demograficznej ta kula na pewno jego przygniecie. Dlatego polityka polska nie powinna wspierać zagranicznych instytucji finansowych kosztem rodzin wielodzietnych. Zamiast zadłużania się na rzecz instytucji finansowych powinniśmy przeznaczać środki na likwidację barier naszego rozwoju, a polityka prorodzinna jest jedną z tych przestrzeni, na której w obecnej sytuacji powinniśmy się skupić.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie odzwierciedla stanowiska instytucji, z którą jest związany zawodowo.

dr Cezary Mech
Autor jest byłym prezesem UNFE i podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)