Frank poniżej 3 zł? To możliwe już za pół roku
Opublikowane właśnie w Szwajcarii wskaźniki makro coraz bardziej wskazują na groźbę deflacji. Te złe dane dla Szwajcarów to dobre dane dla Polaków mających kredyt we franku. Zdaniem analityków złoty niedługo się umocni do poziomu poniżej 3,40-3,45. A w drugiej połowie 2012 może spaść nawet poniżej 3 zł.
07.11.2011 | aktual.: 07.11.2011 16:18
Październikowy indeks cen konsumpcyjnych w Szwajcarii spadł o 0,1 proc. m/m oraz o tyle samo rok do roku. To oznacza, że Helweci są coraz bliżej deflacji. Dzieje się tak, bo najdroższy w historii frank powoduje, że szwajcarskie produkty są dużo droższe niż ich zagranicznej konkurencji. Z tego względu na początku września Szwajcarski Bank Centralny (SNB) ustalił kurs franka na nie mniej niż 1,2 do euro. Okazuje się jednak, że może to być kurs zbyt niski.
- Obawy o spowolnienie gospodarcze oraz inflację mogą spowodować, że SNB będzie musiał podwyższyć kurs do 1,25 za euro. To kompromis, jakiego chcą szwajcarscy przedsiębiorcy. Wydaje się, że szykują się więc kolejne interwencje. SNB pójdzie zapewne drogą małych kroczków, ustalając kurs na poziomie 1,25, a później być może 1,30 - mówi Wirtualnej Polsce Marcin R. Kiepas z XTB.
Scenariusz jest bardzo realny, bo w niedzielę w wywiadzie dla "Neue Zürcher Zeitung" podjęcia kolejnych kroków w celu obniżenia wartości franka nie wykluczył szef SNB Philip Hildebrand. To bardzo dobre wiadomości dla ok. 650 tys. właścicieli kredytów we franku szwajcarskim.
Bowiem im droższe euro w stosunku do franka, tym niższa cena szwajcarskiej waluty w stosunku do złotego. Po porannych danych makro dotyczących inflacji pierwszy raz od dłuższego czasu kurs CHF/PLN zbliżył się do poziomu 3,52 zł. Jeśli nie nadejdą złe informacje z Grecji lub Włoch, poziom 3,50 zł może zostać pobity jeszcze w tym tygodniu.
- Ekonomiści twierdzą, że aby pomóc szwajcarskiej gospodarce, kurs powinien być w widełkach 1,3-1,4 za euro, ale na to na razie bank centralny się nie zdecyduje. Takie poziomy będzie można osiągnąć jednak już dzięki mechanizmom rynkowym i poprawie sytuacji w strefie euro - uważa Kiepas.
Jego zdaniem na razie więc nie ma co liczyć na długotrwałe utrzymanie się kursu franka na poziomie poniżej 3,50 zł. Ma to związek między innymi z końcówką roku, a właściwie kiepską sytuacją w sferze polskich finansów publicznych. W grudniu dowiemy się, czy uda się nam prześliznąć poniżej progu ostrożnościowego wynoszącego 55 proc. PKB. Poza tym negatywnie działać na naszą walutę może otoczenie: cały czas niepewny los Grecji, Włoch i bardzo prawdopodobne obniżenie ratingu Węgier przez dwie agencje. Dużo lepiej wygląda jednak przyszłość dla właścicieli kredytów hipotecznych w 2012 roku.
- W drugiej połowie roku możemy spodziewać się spadku wartości franka poniżej 3 zł. Wszystko zależy jednak od uspokojenia się sytuacji wokół Grecji i tego, czy zimą Włochy nie zarażą się "finansową grypą" - uważa Marcin R. Kiepas. - Moim zdaniem pierwsza połowa 2012 r. stać będzie jeszcze pod znakiem kryzysu i spowolnienia gospodarczego na świecie. Później jednak przy pozytywnym scenariuszu związanym z Włochami rynki finansowe będą dyskontować kolejne lepsze lata i kurs franka pójdzie w dół - stwierdza analityk XTB.
Nieco mniej optymistycznie patrzy na to Marek Rogalski z BOSSA FX. Jego zdaniem problemy Grecji mogą nawet przycichnąć, choć cały czas nie będą rozwiązane. Dużo gorzej wygląda sytuacja Włoch.
- Ich obligacje cały czas idą w górę. Przy całym moim negatywnym postrzeganiu Berlusconiego to jednak on i jego partia stabilizowały sytuację we Włoszech. Jeśli odejdzie w niedługim okresie, to może okazać się, że rynki nie będą ufać nowemu rządowi. A ratowanie tego kraju nie będzie takie łatwe jak Grecji - uważa analityk walutowy BOSSA FX.
Z tego względu jego zdaniem jest mało prawdopodobne, by kurs franka spadł poniżej 3 zł w najbliższym czasie.
- Nawet jeśli SNB zdecyduje się na, z dzisiejszego punktu widzenia, bardzo mało realne ustalenie ceny za franka na poziomie 1,4 za euro, to przy obecnym kursie tej waluty za franka trzeba będzie zapłacić nadal około 3,10 zł. Bardziej realny poziom 1,3 za euro to z kolei spadek wartości jedynie w okolicach 3,23 zł i to też przy założeniu, że euro kosztuje 4,2 zł - tłumaczy Marek Rogalski.
Sebastian Ogórek