Furtka dla oszustów w kodeksie pracy
Mamy nową epidemię: wpada kontrola do firmy, a tu cała załoga mówi, że jest "pierwszy dzień w pracy" i tylko dlatego pracuje bez umów, ubezpieczeń
18.07.2014 | aktual.: 18.07.2014 15:36
Mamy nową epidemię: wpada kontrola do firmy, a tu cała załoga mówi, że jest "pierwszy dzień w pracy" i tylko dlatego pracuje bez umów, ubezpieczeń – pisze "Dziennik Polski". Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) alarmuje, że zjawisko stało się powszechne, bo sprzyja mu przestarzały kodeks pracy.
- Furtką do nadużyć jest zwłaszcza art. 29, który pozwala zawrzeć pisemną umowę z pracownikiem w dniu podjęcia przez niego pracy, a nie przed – wskazuje rzeczniczka Okręgowej Inspekcji Pracy w Krakowie Anna Majerek. Jak mówi, pracodawca nie musi też od razu zgłaszać go do ZUS – ma na to 7 dni, każdy może więc rozpocząć pracę bez umowy i ubezpieczenia.
Po wejściu kontroli PIP do firm nagminnie zdarza się, że pół, a nawet cała załoga jest pierwszy dzień w pracy – twierdzi wiceszef małopolskiej "Solidarności" Adam Lach. - Pracują bez umów, przeszkolenia czy minimum bhp i w wielu firmach – nawet całymi tygodniami.
W wystąpieniach pokontrolnych PIP wielokrotnie apelowała o nowelizację kodeksu pracy. Na Zachodzie, zwykle jeszcze przed dopuszczeniem do pracy, zatrudniony musi mieć umowę i ubezpieczenie.
- Na Słowacji, gdzie skala patologii była podobna, taka zmiana rozwiązała problem – zauważa Majerek.
Prawa pracownicze w Polsce są regularnie łamane. Pod tym względem jesteśmy jednym z najgorszych krajów w Europie. Tak wynika z raportu Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych (ITUC).
W 2012 roku PIP stwierdziła ogółem 88,6 tys. wykroczeń przeciw osobom wykonującym pracę zarobkową. Najczęściej dotyczyły one naruszeń w kwestii przygotowania do pracy (26 proc. – 22,8 tys. przypadków).
Ponadto łamano prawo w kwestii niewypłacania wynagrodzenia lub innych należnych świadczeń (18 proc. – 16,3 tys. przypadków), a także m.in. czasu pracy, legalności zatrudnienia, bezpieczeństwa czy oddziaływania czynników szkodliwych. Inspektorzy PIP przeważnie nakładali na pracodawców kary w postaci mandatów karnych, których wystawiono ponad 18 tys. na łączną kwotę ok. 22,5 mln zł. Stosowano także kary upomnienia, nagany albo w niektórych sytuacjach (3,8 tys.) kierowano sprawy do sądu. Te skazały ponad 3 tys. firm na karę grzywny o łącznej wysokości 7,2 mln zł., a tylko 51 zostało uniewinnionych.
W 2013 roku ponad 20 proc. z 1,4 tys. firm skontrolowanych pod względem przestrzegania przepisów o czasie pracy przez Państwową Inspekcję Pracy nie rekompensowała swoim pracownikom pracy w godzinach nadliczbowych. Załoga nie otrzymywała wynagrodzenia dodatkowego, nie mogła też liczyć na czas wolny w zamian za wydłużoną pracę. Jeszcze w 2011 roku tego typu nieprawidłowości dotyczyły tylko co dziesiątego zakładu pracy.